Wtorek, 10:51
Cześć Kochane!
Tak jak obiecałam, wraca. Co prawda z drobnym opóźnieniem, ale jednak. Najważniejsza wiadomość- obroniłam się w ubiegłą środę! I to na piątkę. Ten dzień był dla mnie bardzo ciężki, nie spałam całą noc, bo się uczyłam, potem od razu pojechałam na egzamin, musiałam wcześniej wyjść i wracałam do domu żeby zdążyć na obronę. Wszystko przebiegło dosyć szybko i sprawnie, trafiły mi się też świetne pytania. Niestety egzaminu nie zdałam i jestem zmuszona wziąć warunek. Niestety w życiu nie można mieć wszystkiego, mówi się trudno, za rok z pewnością lepiej mi pójdzie. Zaraz po obronie pojechałam się spotkać z przyjaciółką, usiadłyśmy sobie na forum i cieszyły ostatnimi ciepłymi dniami wakacji. Już koło 7 wróciłam do domu, bo byłam niesamowicie zmęczona.
W piątek dowiedziałam się również, że dostałam się na magisterkę, na którą chciałam! Hura! Jestem bardzo zadowolona. Wczoraj złożyłam papiery i wszystko jest w porządku. Byłam razem z Zuzą, tak się złożyło, że poznałam ją na ostatnim roku stosunków międzynarodowych i razem idziemy na drugi kierunek. Później poszłyśmy coś zjeść. Zjadłam najlepszego burgera na świecie, takiego z kotletem z ciecierzycy, sałatą, cebulką i ogórkiem. Do tego były frytki ze słodkich ziemniaków i świetny drink, po prostu pysznie.
W piątek miałam też kiepską sytuację w autobusie, bo się poryczałam.. Obserwowałam tatę z małą dziewczyną i serio serce mi pękło. Ja nigdy nie miałam ani nie będę miała żadnej więzi z rodzicami, mnie nigdy nikt nie słuchał, nie przytulał. Ten tata rozmawiał ze swoją córeczką i chyba to dla mnie było największym szokiem. Na mnie się tylko krzyczało, że jestem beznadziejna.
Co porabiam poza tym? NIC! Leżę, oglądam netflix, spotykam się ze znajomymi i po prostu odpoczywam. To jest życie! Od piątku zaczynam już zajęcia, więc teraz staram się korzystać z wolnego czasu ile się tylko da. Koniec końców cieszę się, że w tym semestrze jest zdalne nauczanie, bo gdyby ktoś teraz kazał mi wrócić na pełen etat do studiowania to bym się załamała. Nie jestem na to gotowa, co więcej, jestem jeszcze zmęczona tym zapieprzem związanym z sesja i obroną.
Cieszę się, że w końcu tu wróciłam, ale przyznam, że przez te 10 dni, które mnie nie był trochę odzwyczaiłam się od pisania. Muszę na nowo się wdrążyć :) Idę zrobić sobie herbatkę i z pewnością obejrzę jakiś film/serial.