Wcale nie jest lepiej. Czas nie wymazuję moich problemów, a nawet je pogłębia. Piszę dla siebie najgorsze scenariusze. Błagam dajcie mi już 27, już nie pamiętam jak to jest być spokojnym i nigdzie się nie śpieszyć. Potrzebuję duchowego spokoju, teraz, zaraz...
Mam nadzieję, że jak kot spadnę na cztery łapy.
Mam ochotę iść do kościoła, wyspowiadać się. To do mnie takie niepodobne. Nigdy nie powierzałam swoich problemów Bogu, więc skąd taka zmiana. Chyba chce się zmienić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz