Środa, 22:15
Hejka dziewczyny!
Wstałam dzisiaj jeszcze przed budzikiem, dzięki temu miałam więcej czasu żeby się rano zebrać, tak na spokojnie. Poza tym zaświeciło słoneczko, więc już w ogóle byłam szczęśliwa. Pojechałam na zajęcia na 10, a później do babci na obiad, potem wróciłam na uczelnie, ale prowadzący nie przyszedł, więc wróciłam do domu. Chwilkę posiedziałam i poszłam się spotkać z Werką, jak zwykle poszłyśmy na kawę i przegadałyśmy ładnych kilka godzin. Do domu wróciłam dopiero koło 21.
A teraz coś czego już dawno nie było, czyli foodbook w zdjęciach :)
Serek wiejski z rzodkiewką, fuet i chrupkie pieczywo z guacamole
Wypiłam prawie całą butelkę. Normalnie w ogóle nie piję soków, ale ten trafił w moje ręce przypadkiem właściwie.
Barszcz biały
Zapiekanki i surówka (nie zjadłam całej)
120 gr sorbetu z mango
Kawa
Sałatka i bagietka czosnkowa
To był pierwszy dzień "powrotu na właściwe tory". Nie był idealny, ale był pierwszy, więc to się liczy.
Nadal nie wiem co z Szymkiem, to znaczy czy widzimy się jutro, czy dopiero w piątek. Bardzo mnie to denerwuje, bo ja lubię sobie wszystko zaplanować, a on wręcz przeciwnie. Postanowiłam, że nie będę dłużej patrzeć na niego tylko robić też tak jak mi pasuje, a może powinnam powiedzieć "zwłaszcza tak jak mi pasuje".
Jutro zapowiada się zabiegany dzień, więc teraz uciekam spać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz