Czwartek, 11:50
Hejka!
Wczoraj się nie odzywałam, bo nie miałam czasu. Rano pojechałam na zajęcia na 9:45, później w przerwie do babci na obiad, byłam też w bibliotece i Rossmannie, a następnie wróciłam jeszcze na uczelnie. Później pędem do domu, były takie korki, że wracałam ponad godzinę. Jedynie zdążyłam się szybko ogarnąć i przyjechał Szymek, zeszło nam ze dwie godziny zanim się sobą nacieszyliśmy i potem wyszliśmy do knajpy. Zjedliśmy pizze, wypili piwko i potem jeszcze poszliśmy do biedronki po kinder joy z Harrym Potterem.
W jajkach miałam takie postaci. Szczerze mówiąc nie wiem po co mi to jest, ale mnie cieszy, a jak mnie coś cieszy, to zamierzam to robić.
W domu obejrzeliśmy Ugotowanych w parach, podjęłam też próby namówienia S. do udziału, ale bezskuteczne. Właściwie tego się spodziewałam. No ale nic! Gdyby była normalna edycja, to sama już dawno bym się zgłosiła :)
Położyliśmy się spać jakoś koło północy i tak oto mamy dzień dzisiejszy. Jakoś kiepsko się wyspałam, S. tak samo niestety, sama nie wiem dlaczego dobrze nam się śpi tylko u niego. Rano wstaliśmy o 7, zrobiłam śniadanie, drugie śniadanie i po wyjściu S. do pracy jeszcze się położyłam. Jakaś jestem dzisiaj bez energii mimo, że wypiłam już dwie kawy i zjadłam duże, czekoladowe ciastko.
Jak tylko skończę pisać wpis, to lecę sprawdzić zadania i za godzinkę uciekam na korepetycje. Nie chce mi się jak cholera, no ale nie chcę odwoływać jeśli nie mam powodu. Wieczorem natomiast widzę się z Szymkiem, wieczór spędzamy w domu z dobrym filmem lub serialem.
Maffin bardzo dobrze reaguje na Szymka. Cieszę się, bo normalnie jest z niego mały dzikus :) A tak to nawet daje się głaskać, nie za często, ale jednak.
Po lewej ciastka, które ostatnio upiekłam. Przepis jest z kwestii smaku- ciasteczka brownie.
I patrzcie co miałam pod nakrętką z tymbarka! Ostatnio tak się czuję dziewczyny :) Na szczycie :) Wszystko mi się układa. Pamiętam jak kiedyś sobie myślałam jak ludzie są w stanie pogodzić wszystkie rzeczy na raz i mieć jeszcze jakieś życie prywatne. Ja tak im tego zazdrościłam, bo ja po prostu nie umiałam. Byłam ciągle zmęczona, przygnębiona, sfrustrowana, a pocieszenia szukałam w jedzeniu. Ale wiecie dlaczego tak było? Bo ja zwyczajnie miałam za dużo na głowie. Dwa kierunki studiów, pełno korepetycji, na dodatek sama musiałam ogarniać mieszkanie, jedzenie, zakupy, sprzątanie i jeszcze w pewnym momencie doszła mi opieka nad babcią.
Teraz jest zupełnie inaczej! Studiuje tylko jeden kierunek, mam mniej korepetycji, dzielę zajmowanie się domem, a do babci chodzę raz w tygodniu. Na dodatek mam czas na gotowanie sobie posiłków, chodzenie na siłownie, spokojne pisanie pracy magisterskiej i mogę spędzać czas z chłopakiem :)
Mogę śmiało powiedzieć, że jestem zadowolona ze swojego życia teraz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz