Środa, 23:15
Dodaje szybki wpis i idę spać.
Rano byłam na seminarium, a później właściwie miałam dzień wolny, nie licząc jednych korepetycji. Udało mi się coś zrobić na uczelnie, ogarnąć trochę mieszkanie i za chwilę kładę się spać.
Powiem Wam, że udzielanie korepetycji stało się dla mnie fascynującym zajęciem. Dosłownie. Trochę tak jakbym uczyła się relacji międzyludzkich od podstaw. Kiedy przychodzę do czyjegoś domu i widzę rodzinę, to dosłownie czuję się niekomfortowo. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale ta cała rodzinna atmosfera jest mi całkowicie obca. Jestem w szoku gdy widzę jak rodzice traktują swoje dzieci, bo ja nigdy nie doświadczyłam takiej miłości. I domyślam się, że zapewne trochę inaczej sytuacja wygląda gdy ktoś obcy przychodzi do domu, ale wiecie... Mnie matka potrafiła zwyzywać, upokorzyć i jeszcze uderzyć przy obcych ludziach. Także gdy widzę, że inni rodzice się tak nie zachowują, to wręcz wywołuje to we mnie pewne zdziwienie. Z roku na rok coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że matka zwyczajnie się nade mną znęcała.
Nie chce już o tym myśleć.
Zawsze mnie porusza to, co piszesz, gdy piszesz o swoim domu. To strasznie przykre :(
OdpowiedzUsuńJa staram się o tym myśleć jak najmniej, bo zawsze chodzę wtedy struta przez kilka dni
UsuńBardzo to przykre. Rozumiem Cie, sama pol zycia przepraszalam za rzeczy o ktorych nawet nie mialam pojecia. Najpierw z dziqnego poczucia winy a potem, aby uniknac niepotrzebnych dyskusji.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz już te świadomość. To pierwszy krok w kierunku uleczenia swojej duszy. Nic matce nie jesteś winna, pamiętaj, żadnych skrupułów
OdpowiedzUsuń