Niedziela, 22:17
Padam na pysk! Ten weekend tak mnie wykończył. Cały czas coś robiłam. O dziwo.. w ogóle nie zajęłam się studiami, bo już nie miałam czasu. Kiepsko, bo serio powinnam. Jakiś czas temu pisałam Wam o tym, że będę sobie robić wolne weekendy, ale głupia byłam. To nie jest etap mojego życia kiedy mogę sobie na to pozwolić, bo po prostu nie mam czasu. Stale mam coś do zrobienia. Ale...
Z bardziej optymistycznych rzeczy chce powiedzieć, że zbliża się koniec mojego rocznego wyzwania z oszczędzaniem. Zostały trzy miesiące. Nie jestem pewna czy uda mi się w pełni zrealizować swój cel, ale i tak już dużo osiągnęłam. Co za tym idzie zaczęłam też już planować wakacje. Jestem na 99% pewna, że wybiorę wolontariat. Kraj (a nawet rodzinę goszczącą) też już chyba wybrałam. W kwietniu będę dopinać wszystkie szczegóły, tak samo z erasmusem.
Co więcej? Wkurzyłam się dzisiaj! Miałam w piwnicy przygotowane rzeczy na sprzedaż i okazało się, że matka jedną z nich wyrzuciła. Ehh... normalnie nic nie można trzymać w tym domu. Resztę rzeczy wystawiałam na sprzedaż, udało mi się sprzedać 3 w zaledwie kilka minut po wystawieniu. Cieszę się. Powiem Wam, że jakoś czuję potrzebę zostawić niemal pusty pokój jak będę wyjeżdżać.
Jak to w niedzielę robiłam także meal prep. Zazwyczaj zajmuje mi to 2-3 godzinki. W czasie gotowania zazwyczaj słucham kryminalnych podcastów :)
Dobranoc :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz