poniedziałek, 8 kwietnia 2013

-

 Cały czas powtarzam sobie, że potrzebuje odpoczynku od ludzi. Chce po prostu sie odciąć od przyjaciół, od rodziny ogólnie od świata. A potem wyjdę i będę udawała, że wszystko gra kiedy tak naprawdę nic nie jest w porządku już od roku. Cały czas się męcze z samą sobą, nie potrafię siebie zaakceptować, jednak ostatnio myślę, że problem tkwi gdzieś głębiej, ale nie wiem gdzie. Mam nadzieję, że gdy napiszę tu co leży mi na sercu coś w końcu się zmieni. Cały czas za czymś dążę, odliczam do czegoś dni zamiast cieszyć się teraźniejszością. Jebać to wszystko. Jebać szkołę, naukę, przyjaciół i zająć się sobą, tylko sobą. Chce być sobą, to moje największe marzenie. Ale jak mogę to zrobić kiedy ciąglę udaję kogoś kim nie jestem? A właściwie dlaczego ja to robię? Myślę teraz już tylko o tym, aby zakopać się w pościeli i przespać to wszystko, a potem obudzić się chuda. Nie wiem jak będzie z dietą w najbliższym czasie, pewnie zawalę. Wiem tylko, że nie wolno mi się poddać. A może właśnie powinnam? Powinnam upaść. Stracić niewidzialne skrzydełka i upaść, uderzyć ciałem o prób mojego beznadziejnego życia. A potem co ze mną będzie? Potem się podniosę? Śmiem wątpić. Z piętra pt. "Skończone dno" nie można się tak szybko pozbierać. Więc mam dwie rzeczy do wyboru, albo zaakceptować siebie taką jaką jestem i być dalej nieszcześliwą, albo się podnieść, bo czuję, że moje palce zachaczają powoli o najniższy poziom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz