poniedziałek, 28 października 2024

mało mnie tu

 Poniedziałek, 18:06



Mało mnie tu ostatnio z czego oczywiście zdaję sobie sprawę, ale na blogu świat się nie kończy, a ja coraz częściej się o tym przekonuję. 

W weekend pojechaliśmy z chłopakiem do Szczawnicy na małą wycieczkę, było bardzo fajnie. Najpierw przeszliśmy się wąwozem, potem pojechaliśmy do centrum na gorącą czekoladę, spacer i pyszny obiad.



Na spółkę zamówiliśmy sobie przystawkę, czyli krewetki w mango z orzeszkami pinii. Były przepyszne!


Ja pierwszy raz zdecydowałam się na coś innego niż kurczak i wzięłam żeberka, które były pyszne.


Chłopak zamówił jelenia.

Resztę weekendu spędziliśmy na relaksie w domu. 

Dzisiaj po pracy pojechałam na zakupy, aby dokupić rzeczy do kalendarza adwentowego. Powiem Wam, że idzie mi to nawet sprawnie i mam dużo pomysłów w głowie. Rzeczy są wyjątkowo przemyślane i dopasowane pod gusta. Coś czuję, że to będzie mój najlepszy kalendarz adwentowy :)

Lecę się wykąpać, aby wieczór spędzić na kanapie z kubkiem herbaty. 


wtorek, 22 października 2024

jedzonko, spotkania i praca

 Wtorek, 20:19



Haj :)

Jestem już mega zmęczona, obiecałam sobie, że dzisiaj położę się wcześniej, więc napiszę wpis, posiedzę chwilę na tiktoku i do spania. 

Wczoraj do pracy przyniosłam domowe donuty, w wersji bardziej zdrowej bo pieczonej. 


Wyglądaj super, te suszone kwiaty zdecydowanie robią robotę. 

Po pracy (wczoraj) pojechałam się spotkać z przyjaciółką. W niedzielę wylatuje na dwa tygodnie do Nowego Jorku, więc było się trzeba pożegnać. Byłyśmy na pizzy, w nowym (dla mnie) miejscu. Było świetnie, bardzo fajna atmosfera. 


Z pewnością tam wrócę, pizza była pyszna.

Dzisiaj natomiast po pracy pojechałam się spotkać z koleżanką. Posiedziałyśmy ze dwie godzinki, pogadały, wypiłyśmy kawę. Było bardzo przyjemnie, a ja uwielbiam jej towarzystwo. 
Jutro natomiast wybieram się do babci i obiecałam, że tym razem to ja coś ugotuję, nie mam jeszcze pojęcia co, jutro wymyślę. 

W pracy przedłużyli mi umowę na czas nieokreślony!!! Jestem mega zadowolona i mega z siebie dumna. Ta praca nie dość, że jest świetna sama w sobie to jeszcze otwiera mi ogrom możliwości. 








środa, 16 października 2024

czas leci jak szalony

 Środa, 20:42



Cześć! 

Rany, te ostatnie kilka tygodni zleciało mi jak szalone, ja serio nie wiem kiedy. Ogólnie czas w pracy bardzo mi leci, więc może to przez to. Jak przychodzę na 7, to popracuję godzinkę, potem idę na śniadanie i zanim się nie obejrzę już jest po 12 i zbieramy się z dziewczynami na lunch. Po nim jedynie pozamykam kilka spraw, patrzę na zegarek i już jest w okolicach 15, więc powoli szykuję się do wyjścia. Jeśli chodzi o czas po pracy to spędzam go różnie. Często biorę długie kąpiele, zwłaszcza teraz kiedy robi się chłodniej, jadę do chłopaka, odwiedzam babcię, gotuję lub dbam o siebie. Wczoraj np. byłam na paznokciach. 


Efekt końcowy bardzo mi się podoba, taki krwisty odcień czerwieni jest zdecydowanie moim ulubionym. 

Dzisiaj będąc w pracy umówiłam się już na kolejną wizytę, akurat przed samym wyjazdem nad morze, a także na rzęsy. O tym akurat długo myślałam, ale stwierdziłam, że w końcu się decyduję. Będzie to dla mnie spore ułatwienie w codziennym makijażu, a jednak myślę, że na to zasługuję skoro wstaję codziennie o 5. 

Miałam się dzisiaj spotkać z chłopakiem, ale dał znać, że źle się czuje, więc finalnie odpoczywa w domu. Ja po pracy pojechałam na rynek i zajrzałam do zary oraz tigera i w obu sklepach udało mi się kupić już jakieś prezenty do kalendarzy adwentowych. Nie jestem pewna czy już o tym nie pisałam, jeśli tak to wybaczcie, ale się powtórzę, ale w tym roku kalendarz robię dla mojej przyjaciółki oraz chłopaka. Z drugą przyjaciółką zerwałam kontakt/znajomość. Nosiłam się z tym jakieś dwa lata bodajże i wiecie co? To była zajebiście dobra decyzja. Od kiedy nie mam z nią codziennego kontaktu to jestem zwyczajnie szczęśliwsza. To chyba dowód na to, że nie wszystkie znajomości nam służą i trzeba słuchać swojej intuicji. 
A wracając do kalendarzy adwentowych czy prezentów świątecznych to bardzo się cieszę, że w tym roku nie dość, że wcześnie się za to zabrałam, to jeszcze mogę kupić wszystko na co mam ochotę nie patrząc na cenę... no oczywiście w granicach rozsądku, bo milionerką też nie jestem :) Raczej mam na myśli, to że nie muszę oszczędzać na prezentach na najbliższych. 


poniedziałek, 14 października 2024

Zbiór wszystkiego i niczego

 Poniedziałek, 19:45



Hej! 

Poprzedni tydzień był jakiś dziwny, taki nijaki i to łącznie z weekendem. Nic złego się nie stało, to po prostu jakieś moje nieco gorsze samopoczucie. Na dodatek dzisiaj w nocy spadłam z łóżka, tak wiem jak to brzmi. Sama nie wiem jak to się stało, ale mocno się poobijałam. Na udzie mam ogromnego siniaka i rozcięcie, na dodatek uderzyłam się tyłkiem o kaloryfer i też mnie boli. Przed chwilą wzięłam gorącą kąpiel żeby jakoś rozgrzać to miejsce, ale kiepsko pomogło. No trudno! Będę żyła. Ostatnio chodzę też nieco podenerwowana, sama nie znam przyczyny, bo nic się nie stało. Chyba to trochę zasługa pracy, chociaż szczerze mówiąc, nie jest ona mocno stresująca, bardziej ja sobie wmawiam niektóre rzeczy. Muszę się uspokoić i trochę się zrelaksować, bo inaczej padnę. 

Dzisiaj po pracy pojechałam od razu do babci. Teraz sobie obiecałam, że jak w pracy jestem wdrążona i mogę pracować w dowolnych godzinach, to będę ją odwiedzać co tydzień. Niestety, ale nie jest w zbyt dobrej kondycji i trochę mnie to przeraża. 

Jeśli chodzi o inne plany na ten tydzień to jutro idę na paznokcie. Chcę się też zapisać na rzęsy na przyszły tydzień. Pora o siebie zadbać :) ... i to nie tylko wizualnie, ale także psychicznie. W ubiegłym tygodniu zarezerwowaliśmy z chłopakiem długi listopadowy weekend i jedziemy na 3 dni nad morze, do mojego ukochanego Sopotu. 

A teraz zbiór przypadkowych zdjeć/filmików z mojego telefonu, które z jakiś względu były warte uwiecznienia. 












wtorek, 8 października 2024

Co dalej będzie?

 Wtorek, 19:49



Hej! 

Postanowiłam, że wracam na bloga z regularnymi postami, przynajmniej dam sobie jeszcze jedną szansę, bo przecież odejść zdążę zawsze. 

W ostatnim tygodniu spędziłam bardzo dużo czasu z chłopakiem, po tej naszej poważnej rozmowie, da się odczuć zmianę w naszym związku. Zmianę oczywiście na plus. I aż ciężko jest mi to przyznać, ale chyba ktoś z nas musiał się odważyć i postawić sprawę jasno, mimo iż w tamtym momencie było to dosyć bolesne. W weekend świętowaliśmy jego urodziny, nie jakoś hucznie, bo nie mieliśmy nawet na to ochoty, ale poszliśmy na pyszne sushi i odpoczywaliśmy w domu. W planach były też góry, ale pogoda pokrzyżowała nam plany. 

W pracy radzę sobie dobrze, ale myślę, że jeszcze trochę czasu potrzebuję na całkowite wkręcenie się w obowiązki. Umowa na okres próbny kończy mi się już w tym miesiącu i mam dużą, bardzo dużą nadzieję, że mi ją przedłużą, bo jestem niesamowicie zadowolona z tej pracy. Co prawda, dojazdy dają mi się we znaki, bo poświęcam na to min. 2 godzinki dziennie, ale i tak uważam, że warto. Mam dowolne godziny pracy, ale postanowiłam sobie, że będę przychodzić na 7 i póki co codziennie mi się to udaje, mimo iż budzik dzwoniący o 5 piątej rano jest moją zmorą. 


A teraz trochę zdjęć z ostatnich dni :) 



Wróciłam do robienia paznokci. Jako pierwsze zrobiłam sobie takie delikatne, jestem bardzo zadowolona, lubię taką klasykę. 


Z przyjaciółką byłam na bułeczkach bao. Były bardzo dobre, ale malutkie. Za to fryteczki przepyszne! 


Z chłopakiem poszłam na ramen, który był przepyszny, jak zwykle zresztą. Tym razem wybraliśmy Ramen People, chociaż trochę bardziej odpowiada mi tej z Akity. 


W któryś weekend pozwoliliśmy sobie na ciacha. To po lewej to baton brownie-słony karmel, a po prawej snickers. 


Urodzinowe sushi S. Było zajebiste 


Pierwszy tatar od jakiś 15 lat. Był dobry, ale to już nie moje smaki. Zdecydowanie nie zjem więcej. 


Smażony łosoś z sosem cytrynowym, pieczone ziemniaczki i surówka z marchewką i jabłkiem. 


W końcu udało mi się zrobić dobre zdjęcie Maffina z portretem, myślę, że widać podobieństwo, prawda?


Dzisiejsze śniadanie, trzymało mnie w sytości przez kilka godzin 


W pracy mieliśmy dzień pieroga, więc zjadłam sobie kilka na lunch. Wybrałam ruskie i ze szpinakiem. 


Moje nowe ulubione batony, kupuje je w Pepco, jeden ma 79 kcal. Smakuje trochę jak nugat. 


Śniadania jem w pracy, bardzo lubię brać omlety, wystarczy przygrzać w mikrofali i jest super posiłek. 


Makaron z kurczakiem, szpinakiem i suszonymi pomidorami. 


Galaretka truskawkowa z granatem - pycha! 

Okej to chyba na tyle. Staram się wrócić do robienia zdjęć jedzenia i póki co mi wychodzi. 

Mam już plany na resztę roku, nie jakieś duże, ale skupiam się na mniejszych rzeczach. Kupiłam już pierwszy prezent do kalendarza adwentowego dla przyjaciółki, powoli myślę czym zapełnię resztę okienek. Mam w planie zrobić też dla chłopaka, ale ciągle nad tym dumam. 


wtorek, 1 października 2024

O związku, pracy infolinię życiu

 20:26


Tamten tydzień nie był dobry, co ja mówię! Był bardzo zły. Przede wszystkim w pracy się pomyliłam z jedną rzeczą, coś tam źle wysłałam i bardzo się tym denerwowałam. Właściwie to chodziłam jak struta od piątku. Dopiero dzisiaj rano się okazało, że nic się nie stało i to w zasadzie głupota. Także ulżyło mi, obiecałam sobie natomiast, ze będę się bardziej przykładać i wszystko sprawdzam po kilka razy. Na szczęście na spokojnie mogę sobie na to pozwolić, bo pracy nie ma zbyt dużo. Chyba powinnam się cieszy, ale szczerze… całą swoją robotę mogę zrobić w jakieś 3-4 godzinki, a potem zwyczajnie już siedzę i gapię się w telefon, idę coś zjeść, poleżeć sobie na sofach. Chyba będę sobie przynosić książkę albo jakieś krzyżówki, bo serio takie siedzenie to strata czasu. Ale nie narzekam! Lepiej w tą stronę niż jakby pracy miało być za dużo. W tym miesiącu kończy mi się umowa i mam nadzieję, że mi ją przedłużą, mega na to liczę bo praca jest wręcz wymarzona! 

Okej to tyle jeśli chodzi o temat pracy. Teraz pogadajmy o czymś równie ważnym, czyli o moim związku. Nie odzywaliśmy się z chłopakiem aż do ubiegłej środy, muszę powiedzieć, że to były długie trzy dni. Bardzo stresujące, a gdy w środę zobaczyłam od S wiadomość „musimy porozmawiać” to wiedziałam, że będzie to ciężka rozmowa. Także w środę poszłam się spotkać najpierw z przyjaciółką, a potem pojechałam do chłopaka. I tak jak myślałam, to była bardzo, ale to bardzo ciężka rozmowa. Chyba oboje powiedzieliśmy co nam leży na sercu. Byłam przekonana, że się rozstaniemy, bo jak tak zaczęliśmy gadać to myślałam, że innej opcji nie ma, ale finalnie doszliśmy do porozumienia. Cieszy mnie to, bo ostatnie dni spędziliśmy bardzo przyjemnie i póki co i ja i on trzymamy się ustalonych rzeczy. Oby tak zostało. 

Może poruszę jeszcze inny, równie ważny temat, czyli jedzenie. Oj jakoś kiepsko z tym ostatnio. To znaczy gotuję sobie, wszystko jest zdrowe, ale jem zdecydowanie za duże porcje i to mi nie pasuje. Mam teraz jeszcze kilka rzeczy do skończenia, ale obiecałam sobie że weekendowy meal prep zrobię już z większą rozwagą. Tak samo chciałabym wrócić do dodawania tutaj zdjęć jedzenie, to jednak bardzo mi pomagało. Takich zwykłych zdjęć z życia codziennego też mi brakuje, chciałabym mieć pamiątkę. 

Jutro pobudka o 5, lecę spać