piątek, 31 maja 2024

Maffin w nowym domu, akita ramen, piękny film, zakupy rossmann i porządek w kuchni

 Piątek, 17:50



Haj dzień dobry! :)

Moje samopoczucie sięga zenitu, od wtorku jesteśmy z kotem u chłopaka i oboje świetnie się tutaj odnajdujemy. Ale może zacznijmy od Maffina, kota, bo to o niego się najbardziej obawiałam. Na szczęście nie było o co, kocur czuje się w nowym miejscu jak ryba w wodzie, w ogóle się nie bał gdy go przywieźliśmy. W samochodzie spokojnie siedział na kolankach i wyglądał przez okno, a gdy go przywieźliśmy to zwiedzał całe mieszkanie, a gdy szliśmy spać to położył się z nami w łóżku i też szybko zasnął. 

Poniżej kilka (no dobra- kilkanaście) kadrów Maffina z jego wakacji. 














Chłopak od kiedy pamiętam mówił, że nigdy nie weźmie Maffina do domu, że zwierzę w domu jest obrzydliwe itd. Tymczasem teraz Maffek wszędzie sobie biega, chodzi po blatach, włazi do szafy i śpi z nami w łóżku. Nie potrzebnie się stresowałam tym tematem, wszystko jest w jak najlepszym porządku. 

W środę pracowałam z domu, a chłopak poszedł do pracy, po jego powrocie byłam tak zmęczona, że poszłam na krótką drzemkę, dosłownie zasnęłam w jego ramionach. To już druga drzemka w tym tygodniu, a nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało, widocznie organizm tego potrzebuje. Wieczorem pojechaliśmy do Action gdzie kupiłam sobie świetne i tanie pojemniki do kuchni, później pokażę Wam metamorfozę jednej szafki. Zrobiliśmy także zakupy spożywcze, kupiłam pełno warzyw i innych potrzebnych rzeczy. 

Następnego dnia, czyli w Boże Ciało, skorzystaliśmy z wolnego czasu, każde na swój sposób. Chłopak grał na laptopie, a ja piekłam drożdżówki. W planie były z budyniem i truskawkami, ale że dzień wcześniej zjadłam wszystkie truskawki, to zrobiłam z serem. Standardowo upiekłam także zwykłe bułeczki na kanapki. 


Wyszły przepyszne, chociaż z wyglądu wiele im jeszcze brakuje do perfekcji. Ten pojemnik, który tutaj widzicie zawieźliśmy mojej babci, tak samo domowe bułeczki. Wstąpiliśmy jeszcze do mnie do domu, aby podlać kwiaty na balkonie. 

Udało nam się też wczoraj porządnie posprzątać mieszkanie, bo już był taki syf, że masakra. Ja dodatkowo uporządkowałam sobie szafkę w kuchni korzystając z nowych pojemników. 



Tutaj macie takie małe przed i po. Teraz wszystko super wygląda i to małym kosztem, bo jeden taki pojemnik wychodzi za niecałe 9 zł. My kupiliśmy 10 i stwierdzam, że tyle wystarczy. 


Na pojemniki nakleliliśmy naklejki, które kupiłam chyba w ubiegłym roku na allegro, gdy porządkowałam przyprawy. 


Wieczorem natomiast przygotowaliśmy sushi, wyszło jak zwykle wyborne 


Wczoraj wieczorem obejrzeliśmy także bardzo fajny film! Dałam mu aż 8 gwiazdek, bo dosłownie skradł moje serce. 


Był przepiękny! Chłopakowi też się podobał, ale on akurat lubi takie romansidła. 


Dzisiaj chłopak musiał trochę popracować zdalnie, a ja zajęłam się prasowaniem, bo ostatnio zrobiłam dwa prania. Przed 13 pojechaliśmy do urzędu odebrać paszport, a potem poszliśmy na ramen do Akita Ramen. Ponoć najlepszy ramen w Krakowie i serio muszę powiedzieć, że był wybitnie dobry. A ich lemoniada o smaku mango i imbiru skradła mi serducho. 


Nie zjadłam całego, ale no była pycha! 

Potem pojechaliśmy jeszcze do galerii, ja musiałam oddać ciuchy do sklepu i weszłam do Rossmanna, aby wykorzystać moją zniżkę -50%. 


Tutaj wszystko co kupiłam, po zniżce wyszło mnie 148 zł, więc myślę, że okej. Nie szalałam i kupiłam tylko te rzeczy, których faktycznie używam na co dzień. Świetna akcja, bo można sobie porobić zapasy i super cenie. 

Wyszedł mi baaardzo długi wpis i będę w szoku jeśli ktoś dotrwa do końca. My się teraz zbieramy i lecimy jeszcze na wieczorny spacerek. 

wtorek, 28 maja 2024

przeprowadzka

 Wtorek, 16:48



Cześć!

Właśnie popijam kawkę. Nie wiem co się ze mną dzieje od wczoraj, ale dosłownie padam z nóg. Przed chwilą nawet zrobiłam sobie drzemkę chociaż nigdy mi się to nie zdarza, mam na dzieję, że po tej kawce jakoś odżyję. 

Wczoraj popołudniu poszłam na korepetycje, to niestety już ostatnie w tym sezonie, będę bardzo tęsknić za dziewczynkami. Nie wiem czy zdecyduję się na kolejny semestr, wszystko będzie zależeć od tego gdzie będę mieszkała, a jeśli już jesteśmy w tym temacie, to aktualnie czekam na chłopaka i przeprowadzamy się do niego na kilka dni. Mówię my, mając na myśli siebie i kota. Trochę się o niego martwię, nie wiem jak zareaguje na zmianę otoczenia, zawsze to lepiej jest u siebie. Niestety Szymek nie lubi u mnie mieszkać, nic mu nie pasuje i szczerze mówiąc kiepsko się słucha takich narzekań. 

Także idę za chwilkę dopakować kilka rzeczy, zarówno dla mnie jak i kota. Mieszkanie mam już wysprzątane, jedynie wyrzucę śmieci i będzie gotowe. Odbiegając od tematu dostałam od chłopaka bardzo ładny prezent, już z okazji dnia dziecka. Naszyjnik ze stokrotkami bardo przypadł mi do gustu, jest prześliczny. Obiecuję zrobić zdjęcie i pokazać wkrótce. 

okej, lece bo Szymek idzie. 

poniedziałek, 27 maja 2024

aktywność fizyczna, ograniczenie słodyczy i inne zmiany

 Poniedziałek, 09:16



Weekend minął w mgnieniu oka. Był świetny, aktywny i spędzony wspólnie z chłopakiem. 

W piątek jedynie zjedliśmy razem późną kolację, obejrzeliśmy odcinek serialu i poszliśmy spać. 

W sobotę obudziłam się dosyć wcześnie i przygotowałam nam śniadanie, postawiłam na serek wiejski i kolorowe kanapeczki. Potem przyszedł czas na tzw. sprawunki. Pojechaliśmy wywołać zdjęcia, wymieniliśmy koszulkę w pepco, a także poszliśmy do lokalu, w którym sprzedają kraftowe piwa. Nie jestem fanką, ale to wyjątkowo mi smakowało. Następnie pojechaliśmy na zakupy spożywcze do Lidla. W domu odpoczęliśmy i zjedliśmy talerz owoców. 


Nie wygląda to pięknie? Arbuz, maliny, truskawki, morele - wszystko było pyszne. 

Później poszliśmy na trening marszu hahah Dosłownie. Nie był to jakiś spacerek, bo braliśmy udział w Rossmann Run, pokonaliśmy te 10 km w 1h55min. i serio oboje się umęczyliśmy. Wieczorem przygotowałam nam domową pizze. A no i tego dnia podjechaliśmy jeszcze do Szymka do domu, bo czegoś tam potrzebowałam. 


Takie zdjęcie cyknęłam na szybko, bo już byliśmy bardzo głodni. Po prawej stronie jest pizza zrobiona pod chłopaka - z dużą porcją sera, salami, kukurydzy i pieczarek. Po lewej nieco zdrowsza wersja dla mnie. Na sosie pomidorowym ułożyłam grillowanego bakłażana, paprykę, a także cebulę. Po upieczeniu posypałam wszystko rukolą, dodałam burate i świeże pomidorki koktajlowe. Było obłędnie dobre, ja zjadłam trzy kawałki. 

Przejdźmy teraz do niedzieli, ona też była aktywna. Po śniadaniu pojechaliśmy do mojej babci żeby dać jej pizze, a potem od razu na basen. Całe szczęście, że jest na osiedlu obok, więc wszystko jest blisko. Na tym basenie zamiast godziny mamy 1h15 min. czasu. Bardzo fajnie, bo można się na spokojnie przebrać nie tracąc czasu na samo pływanie. W domu ugotowałam nam obiad. Dla chłopaka był kotlet schabowy z młodymi ziemniaczkami i mizerią. Ja zamiast mięsa zjadłam grillowane warzywa, więc znowu postawiłam na zdrowszą wersję.*

* No i teraz chciałabym Wam trochę napisać  o tych zdrowszych zamiennikach potraw. Bardzo długo do tego dorastałam i w końcu uznałam, że pora bardziej zacisnąć pasa w temacie jedzenia. Ta decyzja zajęła mi tyle czasu, bo oznacza tyle, że będę musiała niekiedy osobno gotować dla siebie i chłopaka. No ale czego się nie robi dla zdrowia. Bo tak robię to dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Ponadto chciałabym ograniczyć sklepowe słodycze do minimum, już sobie planuje w głowie co mogę zamiast tego upiec. Jestem pewna, że taka zmiana wyjdzie mi na dobre. Do tego dodaje także codzienną aktywność fizyczną taką jak basen, spacer, ćwiczenia w domu. Nic wielkiego, ale żeby jednak się ruszać. 

Wracając do tematu niedzieli to przez resztę dnia sprzątałam, coś tam gotowałam, czytałam książkę i oglądaliśmy z chłopakiem serial "Szogun". Ma świetnie opinie, a ja jakoś nie umiem się przekonać. 

Ja w tym tygodniu pracuje zdalnie, więc super się złożyło z wyjazdem mojej mamy nad morze. Może jestem nadopiekuńcza, ale nie lubię jak kot za długo siedzi w domu sam. Jest piękna pogoda, więc niech korzysta i siedzi sobie na balkonie. 

piątek, 24 maja 2024

tarot, sushi, zaczynamy weekend

 Piątek, 18:02



O rany, ale się cieszę, że mamy piątek! Ten tydzień był totalnie zakręcony, jeździłam w milion miejsc i w ogóle sobie nie odpoczęłam. 

W środę zaraz po pracy pojechałam do Szymka, w drodze pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę i zgarnęłam sushi. Bardzo się ucieszył, spędziliśmy razem miły wieczór. Wczoraj natomiast po pracy pojechałam spotkać się z przyjaciółką i poszłyśmy na darmowego tarota. W lokalu z bubble tea była taka możliwość, wystarczyło kupić bobe z kolekcji zodiakarnej. Naczekałam się 1,5h i w końcu przyszła moja kolej. Nie za bardzo wiedziałam o co zapytać, więc postawiłam na relacje, dokładnie pytanie brzmiało "jak będzie się układał mój związek, czy idziemy w dobrą stronę itd.". Powiem Wam, że się miło zaskoczyłam, bo facet zaczął od opisania mojego partnera i zrobił to BEZBŁĘDNIE. Aż mi kopara opadła, bo szczerze? Średnio wierzę w takie rzeczy i traktowałam to raczej jako formę zabawy. Ale powiedział, że widzi u mojego boku mężczyznę twardo stąpającego po ziemi (zgadza się), z własną nieruchomością (dokładnie tak to powiedział, więc zapamiętałam haha- zgadza się, ma mieszkanie), mającego odpowiedzialną pracę na stanowisku (zgadza się), dobrze zarabiającego (zgadza się), który jest z natury samotnikiem (zgadza się). Pewnie coś jeszcze dodał, ale już zdążyłam zapomnieć. Potem powiedział trochę o naszym związku, ale co mnie najbardziej zaskoczyło to, to że powiedział, że jakiś czas temu mieliśmy zastój (?) i byliśmy blisko rozstania, ale udało się załagodzić sytuację i widzi, że ta sprawa jest już za nami. No i faktycznie była taka możliwość w wakacje ubiegłego roku. Moją osobę także opisał bezbłędnie i nazwał mnie typem "opiekunki" i strażniczki domowego ogniska. Opisał też taką ewolucję naszego związku i powiedział, że z początku mój chłopak był osobą bardziej wycofaną, ale z czasem się to zmieniło i teraz bardzo często wychodzi z inicjatywą i że widzi z jego strony konkretne działanie - tego nie wytłumaczył. Także reasumując, jak na darmową wróżbę to jestem zadowolona, bo wydaje mi się, że dostałam sporo konkretów, a nie tylko lanie wody. Po tarocie pojechałam do domu chłopaka. Jego akurat jeszcze nie było, bo był na spotkaniu z kolegą. Także ja się na spokojnie wykąpałam, zjadłam i czekałam na niego w łóżku.

Dzisiaj prosto po pracy wróciłam do siebie do domu, bo moja mama o 22 ma pociąg nad morze. Jedzie tam ze swoimi koleżankami, więc szykuje się babski wyjazd. Od kiedy wróciłam udało mi się już pójść do dwóch sklepów i odebrać paczkę. Zamówiłam kilka rzeczy, ale w tym tylko jedna (piżamka) dla mnie, a reszta dla chłopaka. Za chwilkę idę otworzyć. Szymek ma przyjechać do mnie koło 21 i zjemy wspólnie późną kolację. 

 A teraz zbiór zdjęć z ostatnich dni :)


Kupiłam ostatnio takiego loda i był wyjątkowo dobry, ale drogi bo 5 zł, a był malutki.


Ostatnio na śniadanie wypiłam dużą butelkę koktajlu truskawkowego, staram się w pełni korzystać z sezonu. 


Nowy nabytek z pepco. Zawsze obok łóżka mam kubeczek na wodę, akurat teraz postawiłam na plastikowy, bo z tymi szklanymi jest taki problem, że zakrętka szybko rdzewieje. Zmienia to smak wody i bardzo mi przeszkadza. 


Kupiłam też takie urocze osłonki na babeczki i patyczki. 


A tutaj opakowanie na babeczki. Pomyślałam, że będzie bardzo poręczne jak będę chciała komuś zanieść, wybieramy się za jakiś czas do bratowej Szymka, więc będzie okazja. W ogóle powiedzcie mi kim dla mnie jest bratowa chłopaka? Ma to jakieś swoje określenie? 



Wczorajsza buble tea, nie widać tego, ale była z brokatem. Ja akurat wybrałam sobie kuleczki o smaku mango. 





W obu przypadkach na zdjęciach powyżej jest obiad. Nie miałam ochoty na nic innego, a byłam głodna po pracy, więc na szybko chciałam coś przygotować. 


No i środowe sushi, wypiłam do tego tyle wina ile jest w tym kieliszku. 



Miłego weekndu! Jutro biorę udział w biegu rossmanna i ogólnie mam milion planów na ten weekend :) 

wtorek, 21 maja 2024

co o tym myślicie?

 Wtorek, 21:49



Jakiś ten tydzień dziwny, czuję że się miotam, a nie lubię tego stanu. 

W piątek moja mama wyjeżdża na ponad tydzień na wakacje nad morze, więc podjęłam decyzję, że na kilka dni zabieram Maffina (mojego kota) do chłopaka. Zobaczymy jak nam się będzie mieszkać w trójkę i przede wszystkim jak kitek zareaguje na nowe miejsce. Chciałabym go powoli przyzwyczajać. W ogóle jestem też wdzięczna, że Szymek się zgodził. Kiedyś kategorycznie zaprzeczał temu, że miałby on z nami zamieszkać, teraz jest już bardziej przychylny temu pomysłowi. 

Bardzo kiepsko się dzisiaj czułam przez okres, zarówno psychicznie jak i fizycznie, na szczęście jutro powinno być już wszystko w porządku. Miałam też w planach sobie odpocząć, bo akurat dziewczyna odwołała korki, ale nic z tego. Miotałam się z mamą w kuchni, a szczerze tego nienawidzę. 

Mam też do Was pytanie i jestem ciekawa Waszej opinii. Mam przyjaciółkę, która jest już ze swoim chłopakiem +10 lat, ponad rok temu się zaręczyli i ślub jest w grudniu tego roku. Ale sęk w tym, że niemal cały ten czas żyli w związku na odległość (wyjątkiem są początkowe miesiące znajomości). Widują się na kilka dni co 2-3 miesiące i to tyle. Nawet po ślubie mówi, że nie jest pewna czy od razu ze sobą zamieszkają. I jestem ciekawa co myślicie o takim związku? Nie chodzi mi o to żebyście oceniali moją przyjaciółkę, ale bardziej odpowiedziały w kontekście Was samych. Jeśli chodzi o mnie i moje zdanie, to nigdy bym się na coś takiego nie zgodziła. Rozumiem pożyć tak rok czy dwa jak sytuacja zmusi, ale nie 10, nie czułabym wsparcia od partnera, który jest setki kilometrów dalej i brakowałoby mi takich zwykłych wieczorków w ciągu tygodnia albo zasypiania wspólnie czy szykowania się do pracy. Myślę, że po czasie przestałabym nawet czuć, że jestem w związku, bo czym jest spędzenie ze sobą zaledwie kilkunastu dni w przeciągu całego roku? Poruszam ten temat nie przypadkiem. Nie wiem czy pamiętacie, ale pierwsze pół roku związku żyłam powiedzmy w związku na odległość, bo S. pracował w delegacji w innym mieście i wracał jedynie na weekendy. Na komunii mama S. zapytała się go czy nie ma w planie znowu podobnej delegacji i jakoś od tego czasu zaczęłam o tym bardziej intensywnie myśleć. Na szczęście chłopak odpowiedział, że już by się na to nie zgodził (ostatnia taka delegacja trwała ponad dwa lata...).  Także jestem ciekawa co Wy uważacie w tym temacie. 

Na koniec dodaje jeszcze zdjęcia kitka, bo robiłam mu dzisiaj mini sesję zdjęciową! 




Śliczności moje!


poniedziałek, 20 maja 2024

było po prostu genialnie- komunia!

 Poniedziałek, 21:15



Hej! 

Kilka dni się tutaj nie odzywałam, za co przepraszam, staram się być regularna, ale nie zawsze mi to wychodzi. W ubiegłym tygodniu od środy był u mnie chłopak. Naprawdę świetnie spędziliśmy czas, jakoś tak na spokojnie, bez stresu i pośpiechu dnia codziennego. W sobotę koło południa dopiero pojechaliśmy do S., a w drodze odebraliśmy paczkę z too good to go. Pierwszy raz testowałam tą aplikację i zdecydowałam się na restauracje (?) Olimp. 


Na szybko cyknęłam zdjęcie. Za to wszystko zapłaciłam 18 zł i jak widzicie jedzenia jest dla dwóch osób. Ja sobie wzięłam jakiegoś kotlecika warzywnego z kaszą i ziemniaczka. A Szymek miał rybkę, jakieś mięso z warzywami i też pieczonego ziemniaczka. Było serio w porządku, z pewnością jeszcze kiedyś skorzystam. 


Muszę się też pochwalić jakie piękne kwiaty dostałam od chłopaka. Na żywo mają jeszcze intensywniejszy kolor. 

W sobotę podjechaliśmy także do galerii, odebraliśmy prezent na komunię oraz poszliśmy zrobić małe zakupy spożywcze. Popołudnie spędziliśmy natomiast w domu, trochę oglądaliśmy telewizję i rozmawialiśmy. 

W niedzielę, czyli wczoraj, mieliśmy komunię w Warszawie. Dopiero o 13, ale wyjechaliśmy z Krakowa chwilę po 9, aby być na czas. Jak było? Było świetnie, mówię w pełni szczerze. Poznałam braci chłopaka, a także ich żony. Wszyscy są w porządku, chociaż jest pomiędzy nami spora różnica wieku, bo ok. 15-17 lat. Ale wiecie co? Czułam się świetnie, serio. Tak rodzinnie, przyjemnie. Na sam koniec, gdy się już żegnaliśmy, Szymon rozmawiał z braćmi i tatą i nagle jego tata odwrócił się do jednej bratowej i powiedział "Agnieszka, słyszałaś, niedługo będziemy mieć zaręczyny". Agnieszka to imię bratowej Szymka. Miło mi się zrobiło. Nie spodziewam się się zaręczyn w najbliższym czasie, myślę, że raczej tak powiedział żeby mu dali spokój, ale no nie zmienia to faktu, że mi się miło zrobiło. Potem gdy już wracaliśmy samochodem to wzięłam telefon S. żeby włączyć podcast i zobaczyłam wiadomość od bratowej (od tej Agnieszki) o treści "Bardzo fajna dziewczyna!". Coś było dalej napisane, ale już mi się nie wyświetliło, no a wiadomo, wchodzić nie będę. 
Reasumując... świetnie się bawiłam, cieszę się, że pojechałam. Jeszcze dwa lata temu to ja marzyłam o takich imprezach rodzinnych, a teraz to wszystko jest rzeczywistością. Coś pięknego. 




  

Musicie wybaczyć, że dodaję tylko zdjęcia jak się całujemy. O ile ja nie mam problemu żeby pokazywać swoją twarz, to S. mógłby mieć już coś przeciwko, a tak nic nie widać. 


Spałam dzisiaj u S. a rano pojechałam do pracy. Niestety w trakcie źle się poczułam, a musiałam jeszcze odebrać paszport, bo to jedyny dzień, w którym urząd był dłużej czynny. Pod domem to dosłownie padałam, okazało się, że dostałam okres 3 dni za wcześnie, co rzadko mi się zdarza. Na szczęście po dwóch tabletkach szybko wszystko przeszło. 

Od jutra chciałabym wrócić do aktywności fizycznej i bardziej pilnować tego co jem. Jakoś czuję taką potrzebę "czystej michy", może to kwestia tego, że idzie lato. 


wtorek, 14 maja 2024

"wolny" dzień

 Wtorek, 21:07



Miałam dzisiaj "wolny" dzień. To wolny to w sumie chyba żart, bo nabiegałam się bardziej niż zwykle, ale zacznijmy od początku. 

Na 7 poszłam na pobieranie krwi, a potem prosto pojechałam do ginekologa. Zrobiłam takie ogólne badanie, usg i cytologię. Później tego dnia  byłam też u endokrynologa. W przyszłym roku, po wakacjach, chcielibyśmy zacząć starać się o bobasa. Cieszę się, że podjęliśmy taką decyzję "sporo przed czasem", bo dzięki temu mogę się lepiej do tego przygotować. Teraz byłam u lekarzy, aby dowiedzieć się czy wszystko jest w porządku, bo jeśli coś wymaga leczenia, to warto zacząć już teraz. Na szczęście-wstępnie- dostałam zielone światło u jednego i drugiego. Szerszy pakiet badań z pewnością wykonam sobie jeszcze za rok. Zawsze marzyłam żeby zostać mamą przed 30 i teraz mam na to szansę, więc nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa! :) 

W luce pomiędzy lekarzami miałam szkolenie z social mediów i sztucznej inteligencji... jezu ale się zawiodłam. To już któryś z kolei raz kiedy zapisuję się na takie wydarzenie, a jedyne co dostaje to promocje jakiegoś produktu. Niby wiem, że te szkolenia są za darmo, więc nie powinnam wymagać cudów no ale dajcie spokój. Kolejne mam w przyszłym tygodniu, od poniedziałku do środy, ale już w godzinkach wieczornych. 

Na 14 pojechałam do wcześniej wspomnianego endokrynologa, niby byłam umówiona na godzinę, ale była spora obsuwa. Samo spotkanie przebiegło szybko, zrobiłam usg tarczycy i jeszcze lekarz przeanalizował moje badania. Wszystko jest w idealnym porządku. 

Od razu potem poszłam do galerii. Udało mi się zamówić bransoletkę dla dziewczynki, do której idziemy na komunię. Oddałam też rzeczy, które ostatnio zamówiłam i mi nie pasowały oraz pokręciłam się po sklepach. Kupiłam przepiękną sukienkę. Taka bardziej elegancka, czarna, seksowna, ma przepięknie wycięte plecy. Z pewnością Wam pokarzę! 

W drodze powrotnej do domu zadzwoniłam do taty, bo ma dziś urodziny. To nie była przyjemna rozmowa. Dowiedziałam się z niej, że mój chłopak z pewnością szybko wykopie mnie ze swojego domu, gdy już się do niego przeprowadzę. Żebym uważała i się jakoś zabezpieczyła na tę okoliczność. Nie wiem co przez to rozumiał i nie chcę wiedzieć. Poryczałam się po tej rozmowie. 

W domu jedynie szybko coś przekąsiłam i na 18 poszłam na korepetycje, potem jeszcze poszłam na zakupy, bo mama mnie prosiła i w domu byłam jakoś koło 19:30. 

Udało mi się też dzisiaj zapisać na charytatywny bieg Rossmanna, oboje z chłopakiem będziemy brać w nim udział :) 

Padam! 

Udało mi się zrobić zdjęcia wszystkiemu co dzisiaj zjadłam, więc wrzucam :) Niestety nie są zbyt estetyczne, ale wszystko było dzisiaj w biegu. 


Tosty z serem i ketchupem, warzywa 


Coś a'la leczo. Sama nie wiem co tam było, bo to moja mama robiła, ale to tylko duszone warzywa. 
Jadłam to danie w galerii krakowskiej, czułam się trochę jak wybryk natury. 


baton twarogowy, czyli coś co kooocham


zupa pomidorowa z odrobiną makaronu


sałatka z tortellini


Idę spać. Po tym wolnym dniu jestem bardziej zmęczona niż po pracującym. 


poniedziałek, 13 maja 2024

to był zwykły poniedziałek

 Poniedziałek, 21:38



Dzisiaj był zwykły poniedziałek. Byłam w pracy, dłużej niż zazwyczaj, potem na chwilkę wpadłam do domu i od razu poleciałam na 2h korepetycji. To już ostatni miesiąc lekcji, więc staram się cieszyć tym czasem, ale jest mi ciężko, bo dzieci są ostatnio bardzo humorzaste. Od razu skoczyłam do Lidla na małe zakupy. Miałam robić na kolacje sałatkę, ale naszła mnie ochota na tosty, więc przed chwilą wciągnęłam trzy i popiłam to herbatą z domowym soczkiem agrestowym. Było wyborne! 

Jutro mam wolne, bo idę do dwóch lekarzy. Mam też zamiar oddać niepasujące ubrania do sklepów oraz pójść kupić bransoletkę w prezencie na niedzielną komunię. Uparłam się żeby dziecko coś jeszcze dostało oprócz pieniędzy, myślę że to będzie miła pamiątka. Trochę denerwuję się tą komunią. Postaram się o tym myśleć jak o jakimś ciekawym doświadczeniu, wyrwaniu się z miasta, bo impreza jest w Warszawie. 

Wczoraj zrobiłam zamówienie na sinsay. Kupiłam kilka rzeczy na wakacje i już raczej nic więcej nie zamierzam, wszystko mam. To taki plus pozostawania od dłuższego czas w tym samym rozmiarze, mogę nadal nosić ciuchy sprzed roku czy dwóch. Kiedyś było to nie do pomyślenia, moja szafa była wypełniona za małymi ubraniami. To było takie frustrujące! 

Idę wypić jeszcze jedną herbatę, poczytam książkę i do spania :) 

niedziela, 12 maja 2024

nowy początek - potrzebuję tego

 Niedziela, 21:18



Obecnie popijam zimną już herbatę owocową i siedzę z maseczką na twarzy, także to idealna chwila żeby się tutaj odezwać.

Dzisiaj stwierdziłam, że potrzebuję nowego startu, takiego resetu. Chciałabym zmienić kilka rzeczy w moim życiu, dla Was są one raczej nieistotne, więc to póki co przemilczę. Z tego też względu odblokowałam komentarze na blogu, były niedostępne niemal pół roku i uznałam, że to najwyższy czas. Kontakt ze społecznością blogową był nieustannym elementem mojego życia przez ostatnie 13 lat, więc też za tym tęsknie.

Weekend był dosyć spokojny, ale pod jakimś (nieznanym mi) względem wyjątkowy. W piątek zaraz po pracy pojechałam do S., wyszedł po mnie na przystanek, to mały gest, ale zawsze jest mi wtedy tak miło. Pojechaliśmy na zakupy do galerii i kupiliśmy eleganckie spodnie dla S. na komunię, a potem skoczyliśmy na zakupy spożywcze. Sobotę całą spędziłam w domu, czytałam książkę, oglądałam seriale i posprzątaliśmy mieszkanie. Dzisiaj natomiast z rana ogarnęłam gotowanie, a po obiedzie pojechaliśmy nad  jezioro na lody. 


Ostatnio kupiłam sobie taką koszulkę i okulary pepco. Koszulkę kupiłam bodajże w rozmiarze 2xl żeby była taka fajna do spania, ale póki co chodzę w niej po domu. Okulary są strzałem w dziesiątkę, idealne zaciemnione, a ta panterka dodaje charakteru. Nigdy nie lubiłam takich rzeczy, ale to mi się wyjątkowo podoba. 


Książka, którą aktualnie czytam. Jestem już w połowie. Cały czas zaskakuje mnie jak wiele osób jest kojarzonych z tą sprawą. Pada w niej nawet nazwisko obecnego premiera. 


W sobotę na obiad zrobiłam steka, pierwszy raz w życiu. Mówiłam Wam, że staram się trochę eksperymentować w kuchni czy też restauracjach. Cały czas szukam nowych przepisów i pomysłów. Szkoda tylko, że jedzenie jest teraz takie drogie. 


W sobotę upiekłam również cynamonki. 


Dzisiejsze lody. Najczęściej kupuję w good lood, w aplikacji podają ile kalorii ma pojedyncza porcja. Ja zamówiłam wegańskie masło orzechowe z wiśniami i porcja miała 136 kcal. 

A tak z innej beczki, wydaje mi się, że Sz. chce mnie zapytać o wspólne zamieszkanie :) Właściwie to dzisiaj to do mnie dopiero dotarło. Już od jakiegoś czasu się dopytywał czy długo jeszcze będę chodzić na te korepetycje, że on uważa, że powinnam z tym skończyć itd. A ja za każdym razem gdy S. mnie prosi żebym u niego została odpowiadam "zostałabym, ale mam korki". Myślę, że moja intuicja mnie nie myli. 

Idę zrobić jeszcze zamówienie na stronie sinsaya, bo jest dzisiaj spory rabat, a potem udaję się do łóżka. Jutro czeka mnie długi dzień.