Piątek, 17:50
Haj dzień dobry! :)
Moje samopoczucie sięga zenitu, od wtorku jesteśmy z kotem u chłopaka i oboje świetnie się tutaj odnajdujemy. Ale może zacznijmy od Maffina, kota, bo to o niego się najbardziej obawiałam. Na szczęście nie było o co, kocur czuje się w nowym miejscu jak ryba w wodzie, w ogóle się nie bał gdy go przywieźliśmy. W samochodzie spokojnie siedział na kolankach i wyglądał przez okno, a gdy go przywieźliśmy to zwiedzał całe mieszkanie, a gdy szliśmy spać to położył się z nami w łóżku i też szybko zasnął.
Poniżej kilka (no dobra- kilkanaście) kadrów Maffina z jego wakacji.
Chłopak od kiedy pamiętam mówił, że nigdy nie weźmie Maffina do domu, że zwierzę w domu jest obrzydliwe itd. Tymczasem teraz Maffek wszędzie sobie biega, chodzi po blatach, włazi do szafy i śpi z nami w łóżku. Nie potrzebnie się stresowałam tym tematem, wszystko jest w jak najlepszym porządku.
W środę pracowałam z domu, a chłopak poszedł do pracy, po jego powrocie byłam tak zmęczona, że poszłam na krótką drzemkę, dosłownie zasnęłam w jego ramionach. To już druga drzemka w tym tygodniu, a nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało, widocznie organizm tego potrzebuje. Wieczorem pojechaliśmy do Action gdzie kupiłam sobie świetne i tanie pojemniki do kuchni, później pokażę Wam metamorfozę jednej szafki. Zrobiliśmy także zakupy spożywcze, kupiłam pełno warzyw i innych potrzebnych rzeczy.
Następnego dnia, czyli w Boże Ciało, skorzystaliśmy z wolnego czasu, każde na swój sposób. Chłopak grał na laptopie, a ja piekłam drożdżówki. W planie były z budyniem i truskawkami, ale że dzień wcześniej zjadłam wszystkie truskawki, to zrobiłam z serem. Standardowo upiekłam także zwykłe bułeczki na kanapki.
Wyszły przepyszne, chociaż z wyglądu wiele im jeszcze brakuje do perfekcji. Ten pojemnik, który tutaj widzicie zawieźliśmy mojej babci, tak samo domowe bułeczki. Wstąpiliśmy jeszcze do mnie do domu, aby podlać kwiaty na balkonie.
Udało nam się też wczoraj porządnie posprzątać mieszkanie, bo już był taki syf, że masakra. Ja dodatkowo uporządkowałam sobie szafkę w kuchni korzystając z nowych pojemników.
Tutaj macie takie małe przed i po. Teraz wszystko super wygląda i to małym kosztem, bo jeden taki pojemnik wychodzi za niecałe 9 zł. My kupiliśmy 10 i stwierdzam, że tyle wystarczy.
Na pojemniki nakleliliśmy naklejki, które kupiłam chyba w ubiegłym roku na allegro, gdy porządkowałam przyprawy.
Wieczorem natomiast przygotowaliśmy sushi, wyszło jak zwykle wyborne
Wczoraj wieczorem obejrzeliśmy także bardzo fajny film! Dałam mu aż 8 gwiazdek, bo dosłownie skradł moje serce.
Był przepiękny! Chłopakowi też się podobał, ale on akurat lubi takie romansidła.
Dzisiaj chłopak musiał trochę popracować zdalnie, a ja zajęłam się prasowaniem, bo ostatnio zrobiłam dwa prania. Przed 13 pojechaliśmy do urzędu odebrać paszport, a potem poszliśmy na ramen do Akita Ramen. Ponoć najlepszy ramen w Krakowie i serio muszę powiedzieć, że był wybitnie dobry. A ich lemoniada o smaku mango i imbiru skradła mi serducho.
Nie zjadłam całego, ale no była pycha!
Potem pojechaliśmy jeszcze do galerii, ja musiałam oddać ciuchy do sklepu i weszłam do Rossmanna, aby wykorzystać moją zniżkę -50%.
Tutaj wszystko co kupiłam, po zniżce wyszło mnie 148 zł, więc myślę, że okej. Nie szalałam i kupiłam tylko te rzeczy, których faktycznie używam na co dzień. Świetna akcja, bo można sobie porobić zapasy i super cenie.
Wyszedł mi baaardzo długi wpis i będę w szoku jeśli ktoś dotrwa do końca. My się teraz zbieramy i lecimy jeszcze na wieczorny spacerek.