Poniedziałek, 16:10
Specjalnie napisałam, że wracam na bloga żeby mieć jakąkolwiek motywacje ku temu. Co Wam mogę powiedzieć, mam okropny zjazd mentalny, na który nałożyło się tak naprawdę wiele czynników. Ostatni weekend i ta sprawa z Szymkiem już totalnie mnie przybiły. Chodzę jak żywy trup. Pomimo to staram się jednak myśleć optymistycznie. Takie małe końce świata zdarzają się w życiu każdej osoby przecież.
Mama namawia mnie na pracę u jej koleżanki, jest dyrektorką w dużej korporacji. Trochę się waham. Co prawda posada super płatna, ale też bardzo odpowiedzialna i zwyczajnie ciężka. Póki co mam z nią porozmawiać nieoficjalnie.
Na nowo wkręciłam się w korepetycje. Lubię moje dzieciaczki, lubię coś tłumaczyć i patrzyć jak zdobywają wiedzę. Daje mi to dużo satysfakcji.
Zrobiłam już dwa kalendarze adwentowe dla przyjaciółek. Z jedną widzę się w czwartek, a z drugą w piątek na oficjalnym wręczeniu. Lubię ten moment, ale... Moje myśli już właściwie od jakiegoś roku krążą przy ograniczeniu/zerwaniu kontaktu z jedną z nich. Nie potrafię już cieszyć się jej towarzystwem, unikam spotkań, a nawet zwykłej rozmowy. Z biegiem lat zauważyłam, że jest strasznie egocentryczna. Przykładowo na wspólnym spotkaniu prosiłam ją żeby podwiozła mnie do Szymka, bo jechała dosłownie tą samą drogą, no to nieee ona nie będzie wjeżdżać w osiedle. Albo np. jej chłopak miał teraz urodziny i jego koledzy zapytali się co mu kupić. To wiedząc, że jej chłopak chce dostać skok na bungee powiedziała, chłopakom żeby kupili lot nad Tatrami. Pewnie zastanawiacie się dlaczego... bo na bungee skacze się samemu, a ona chciała prezent, na który też mogłaby się załapać. I to nie jest tak, że sobie to dopowiadam, powiedziała mi to wprost. Takie sytuacje mogłabym mogłabym mnożyć na palcach, to dwie sytuacje, które przyszły mi na myśl. Zwyczajnie nie jest to przyjaciółka, której bym sobie życzyła. W przeciwieństwie do Kasi, która jest jedną z najlepszych rzeczy jaka mi się w życiu przydarzyła. Nie żartuję.
Z Szymkiem.... jest ciężko. Powiedział mi, że tej dziewczyny (nazwijmy ją literką P.) nie było na spotkaniu w piątek. Szczerze? Myślę, że mnie okłamuje. Wcześniej już wielokrotnie spotykali się w trójkę na pokera, poza tym spotkanie miało się odbyć u nich w domu i oboje zapraszali S. Zjecie mnie chyba za to, co napiszę, ale kij z tym. Coraz częściej zastanawiam się nad przejrzeniem jego telefonu. Sama nie wiem po co. Znacie to uczucie, że coś Was po prostu nęci? Nie daje spokoju? Ja tak mam właśnie z tym. Z drugiej strony myślę, że co to za związek, w którym mu nie ufam. Wiem, że wy myślicie, że ja jestem z S. tylko dlatego żeby uciec od matki na weekend, ale musicie mi na słowo uwierzyć, że tak nie jest. Jasne, fajnie jest spędzać czas poza domem, ale nie zmienia to faktu, że kocham S. i tak samo jego towarzystwo. Naprawdę uważam, że trafiłam na fajnego chłopaka. I wiem, że na początku związku narzekałam na wiele rzeczy, ale teraz po roku wiem, że po prostu musieliśmy się wzajemnie dotrzeć i zrozumieć. Jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie przed czerpaniem pełnej radości ze związku jest fakt tej jebanej imprezy, która ciągnie się za nami jak jasna cholera.
Uciekam na korki
'Jedynie' imprezy, a to był moment, w którym straciłaś do niego zaufanie. I widzisz jakie to ma skutki. Nawet jak posuniesz się do przejrzenia jego telefonu (:<), to co dalej? Zobaczysz, że cię oszukał i ta dziewczyna była na spotkaniu. Pokłócicie się, ty mu zarzucisz, że cię okłamał, on ciebie o włam do telefonu. Opcja b) nie znajdziesz nic w jego telefonie. Czy naprawdę cię to uspokoi? Dodatkowo będziesz się beznadziejnie czuła, że to zrobiłaś. Jeszcze opcja c) znajdziesz coś, co niejednoznacznie będzie wskazywać, że cię oszukał. Wygarniesz mu tu w gorszej chwili, on się wkurzy o włam na telefon, wyprze się. Ty poczujesz się do dupy i będziesz latać koło niego, żeby mu wynagrodzić złamanie jego zaufania. I tak na koniec każdej z tych opcji ani on nie będzie tobie ufał, ani ty jemu.
OdpowiedzUsuńI sorry, ale fajny chłopak nie poniża swojej dziewczyny.
A co do pracy, to świetna okazja, nie rezygnuj z takiej szansy. Jeśli ją dostaniesz, a to zdecydowanie nie będzie to, zawsze możesz w trakcie zrezygnować. A dobrze płatna praca w tych czasach i w twojej sytuacji, to naprawdę dar od losu.
A i przyjaciółka faktycznie brzmi toksycznie, szkoda życia na takich ludzi :) Tylko najtrudniej zerwać znajomość, ale trzymam kciuki.
Z tą przyjaźnią też ciężko zawsze. Człowiek daje tyle ostatnich szans samemu sobie, że może koleżeństwo będzie lepsze. Ja się uwolniłam od toksycznej znajomości,.ale zajęło mi to parę dobrych lat. Myśl o sobie, zdrowy egoizm jest najważniejszy. Powiem Ci, że będziesz żałować jak przejrzysz mu telefon. Ja żałowałam za kazdym razem. Partner z którym jestem teraz nigdy nie dał mi powodu aby przyszło mi nawet na myśl, aby sprawdzić mu telefon, bo zawsze dużo ze mną rozmawiał i jest szczery. Człowiek zaczyna wątpić też w siebie. Raz okazało się ze mój były sobie romansuje z dwiema. Ja bym radziła rozmowę, wiesz, czego oczy nie widzą...mam nadzieję, że uda Ci się jakoś dogadzać z chłopakiem. Czy w jedną, czy w drugą stronę l takie sprawy są bardzo męczące dla psychiki, dobrze, że masz jeszcze dużo pozytywnych spraw w swpim życiu pomomo wszystko :)
OdpowiedzUsuńTutaj się z Tobą zgodzę, takie sytuacje są bardzo męczące dla psychiki. Właściwie nie czuję się sobą od kilku tygodni.
UsuńJa muszę zadać to pytanie, bo często te uczucia są mylone - kochasz go czy kochasz potencjał, który widzisz w nim i w tej relacji?
OdpowiedzUsuńBo to nie to samo. Ludzie się rzadko zmieniają i do tego musi się złożyć kilka konkretnych czynników. A stracone zaufanie odbudowuje się bardzo ciężko i szczerze mówiąc ja trochę wątpię, że się w ogóle da.
Co do sprawdzania telefonu - znam to uczucie, ale don't. Zgadzam się z pierwszym komentarzem - w ogólnym rozrachunku nic pozytywnego z tego nie wyjdzie. A niestety możesz się też naczytać przykrych rzeczy na swój temat.
O pracy pogadaj jak najbardziej, na start wszystko będzie trudne, a to brzmi jak dobra możliwość na zdobycie doświadczenia. Jedyne wyzwanie, jakie tu widzę to to, że Twoja matka potem będzie grała tą kartą, że zawdzięczasz jej pracę a w ogóle tej wdzięczności nie okazujesz. Straszna ściema, ale czuję, że tak się może wydarzyć, więc na to na Twoim miejscu bym się nastawiła.
Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, to nie umiem Ci póki co na nie odpowiedzieć. Muszę to przemyśleć.
UsuńNo właśnie, stracone zaufanie ciężko odbudować i sama nie o tym przekonałam. Od tej pamiętnej nocy minęły już ponad 4 miesiące, a ja nadal nie umiem sobie z tym poradzić. Co do telefonu, to ja się sama waham. Ale z drugiej strony może pozwoliłoby mi to podjąć jakąś decyzję dotyczącą związku?