Ostatnio w ogóle nie mam ochoty tutaj pisać. Ta końcówka roku jest dla mnie niesamowicie ciężka. Od jakiś dwóch tygodni zastanawiam się nad zerwaniem z S. Dzisiaj idzie się spotkać z tą dziewczyną (i jej chłopakiem), z którą razem zrobili sobie ze mnie żarty, tej pamiętnej letniej nocy. Boże ta sprawa się tak za mną ciągnie. Nie umiem chyba tego wybaczyć S., zapomnieć tym bardziej. A myśl, że dzisiaj znowu się z nią zobaczy wywołuje we mnie automatycznie płacz. To będzie cholerne ciężka noc.
Za chwilę zbieram się na korepetycje. Na szczęście cały weekend spędzam sama w domu. Powiedziałam S. że jak nie szanuje mojej decyzji i robi coś przeciwko mnie, to nie mam ochoty na żadne spotkania z nim. Nie przejął się tylko odpowiedział "jak chcesz". Kurewsko mnie to boli. Mam wrażenie, że ta jedna noc zniszczyła cały nasz związek.
Przytulam. Dobrze, że mu powiedziałaś wprost dlaczego nie chcesz się spotkać w weekend. Więcej nie mówię, bo moje zdanie znasz. Trzymaj się tej nocy <3 ja w takich sytuacjach oglądam jakieś bezmózgie seriale aż do odcięcia, byle czymś zająć myśli i zasnąć. Zdrowe to nie jest, ale czasem już naprawdę ciężko myśleć. Trzymaj się
OdpowiedzUsuńtrzymaj się :( <3
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja, nie powinnaś się męczyć i cierpieć w związku. Oczywiście, każdemy się mogą zdarzyć potknięcia, nikt nie jest idealny i w relacjach są wzloty i upadki. Ale jak tak czytam to mam wrażenie, że jedyne, co wynosisz z tego związku to to, że nie musisz cały czas siedzieć sama. Ale nic budującego z tego nie wynika. Uwierz mi, że na dłuższą metę lepiej jest być samej ze sobą i żyć szczęśliwie i w zgodzie ze sobą, niż przechodzić jakieś cyrki przez zioma, byle tylko raz w weekend móc spać gdzieś indziej / Arabella z Wyjaśniając.
OdpowiedzUsuń