niedziela, 25 maja 2014

 Niedługo zniknę stąd na trochę i wrócę dopiero po wakacjach tak jak rok temu. Gdy mam wolny czas lubię pisać. Dużo pisać, więc na ten okres przeniosę się na bloga. Dzisiaj obliczyłam, że do szkoły pójdę jeszcze 18 razy. Dużo i niedużo zarazem. Wypisałam sobie także wszystkie kartkówi/ sprawdziany/ zadania długoterminowe. I tutaj jestem już pewna, że mam dużo do zrobienia. Jakoś sobie poradzę, ale nie potrafię się w sobie zebrać tak jak wcześniej. Mam nadzieję, że te wakacje będą trochę innne. Wspominałam Wam już, że szukam pracy? Chyba nie. Razem z koleżanką mamy już coś na oku, oby się udało. Zawsze to będę miała więcej pieniędzy. Planujemy także jakiś krótki wyjazd do Londynu w wakacje, do tego czasu musze dużo schudnąć, by dobrze się tam czuć. Zaraz idę czytać Makbeta, a potem napisze CV. Jutro planuje też podejść do szkoły, bo jak mówiłam dyrektorka chciała ze mną porozmawiać. 

Przede mną cięźki tydzień, ale postaram się pisać bilanse. 

Chudego wieczoru ;) 

czwartek, 22 maja 2014

 W końcu po bierzmowaniu. Stałam w kościele ponad dwie godziny i jestem wymęczona, w dodatku na zewnątrz straszny upał. Było mi trochę przykro bo kilka osób z rodziny nie dotarło, ale trudno. 

Dopiero co wczoraj napisałam o tym, że muszę się postarać, a dzisiaj wpadła mi +3 z odpowiedzi z angielskiego. Cholera. W prawdzie i tak wychodzi mi ładna czwóreczka, ale chodzi mi raczej o to, że powinnam się była na to nauczyć. Teraz już nic nie zrobię, postaram się to poprawić kartkówką. 

 

BILANS:

śniadanie- 3x waza z serkiem, sałatą, szynką, pomidorkiem 

obiad- pół woreczka ryżu, warzywa na patelnię

podwieczorek- jabłko

kolacja- dwie kromki jasnego chleba z szynką i pomidorkiem, dwa plastry fety, dwa małe kawałki kabanosa, dwie porcje sałatki porowo-ananasowej

 

Oh, kolacja dzisiaj zdecydowanie zbyt duża, ale w końcu to rodzinna uroczystość. Zaraz jak goście sie rozeszli (21:40) poszłam z mamą doładować kartę tramwajową, więc jakaś mała aktywność w postaci spacerku była. 

 

Moja mama była dzisiaj w szkole, do której chce się przepisać i rozmawiała z dyrektorką. Mogę powiedzieć, że już jedną noga jestem jej uczniem, musze napisac jeszcze list o przeniesienie i umówić się na rozmowę z dyrektorą. Planuje to zrobić w przyszłym tygodniu, by mieć to juz z głowy. 

Jutro jadę po prezent na dzień matki, dla mojej jest to podówjne święto, ponieważ obchodzi w ten dzień także urodziny. Chce kupić jej nowy portfel i może coś jeszcze mi się spodoba. 

 

Całusy 


środa, 21 maja 2014

 Cała sprawa ze zmianą szkoły nabrała tempa. Moja Mama idzie to załatwić juz jutro, obym się tylko dostała. Nawet nie wiecie jaka to dla mnie motywacja do schudnięcia. Nowi ludzie, nowa szansa, to już ostatni raz. 

W szkole ostatnio słabo mi idzie, prawie w ogóle się nie uczę, po prostu nie mam siły nie mówiąc o chęci. A właśnie teraz jest czas na to by zacisnąć zęby i jakoś to przetrwać, by potem móc się cieszyć dobrymi ocenami. Na szczęście wszystko da się poprawić i w weekend zamierzam trochę nad tym przysiąść, ale najpierw muszę się porządnie wyspać. Jutro znowu pobódka o 5:30, wstaje mi się coraz ciężej. 

Z dietą wszystko idzie w dobrym kierunku. Jakbym jeszcze zaczęła coś ćwiczyć byłoby super. 

 

BILASN:

śniadanie- 3x wafel ryżowy z serkiem, szynką i pomidorem

obiad-zupa francuska z grzankami, pół woreczka brązowego ryżu, szpinak

podwiczorek- jabłko, nektarynka

kolacja-2x wafel ryżowy z sałata, serkiem, szynką i papryką, sałatka z pomidorami koktajlowymi i sosem octowo-musztardowo-koperkowym

 

Nie jestem zadowolona z kolacji, bo zjadłam ją po 21 ;/ Byłam strasznie głodna, a dopiero wtedy wróciłam do domu, postawnowiłam więc, że zjem. 

Teraz idę poczytać angielski i lulu. Miłej nocy ;) 

wtorek, 20 maja 2014

 Dzisiaj w szkole wzięłam kopie świadectwa i wyników z egzaminu. O ile świadectwo jest w miarę dobre, to wyniki pozostawiają wiele do życzenia. Nigdy nie byłam dobra w takich rzeczach, niestety. 

Moja mama ma je zanieść w przyszłym tygodniu i wtedy też wstępnię będę mogła powiedzieć czy się dostałam, czy nie. Od wczoraj mam naprawdę dobry nastrój. Nie wiem czy to z powodu K, pogody czy diety, ale mogłoby tak zostać. Udaje mi się nie przejmować szkołą, tak jest dużo łatwiej żyć. Jednak nie chce też pogorszyć swoich wyników pod koniec roku. Postaram się zmobilizować jeszcze te ostatnie 3-4 tygodnie, a potem chill. Mam tylko nadzieję, że dzisiejsza kartkówka z fizyki poszła mi dobrze, bo bardzo mi na tym zależy ;)

 

BILANS:

śniadanie- trzy wafle ryżowe z sałatą, serem, szynką i pomidorem

obiad- pół woreczka brązowego ryżu, warzywa na patelnię

podwieczorek - jabłko, nektarynka

kolacja- mały talerzyk zupy francuskiej, trzy wafle ryżowe z sałatą, szynką, serem i pomidorem

 

Wydaje mi się, że takie bilasne jak dzisiaj moga być. Poza tym stale biegam na próby do bierzmowania, i uwierzcie na nich nie odpoczywam. Lubię takie aktywne życie. Jednak coś za coś. Teraz jest 22:30, a ja muszę się jeszcze pouczyć angielskiego i przeczytać jakieś streszczenie lektury na polski. 

 

Miłej nocy i jutrzejszego dnia ;)


poniedziałek, 19 maja 2014

 Jest 21:30, a ja jestem kompletnie w dupie. Miałam bardzo dokładny plan, o której czego się uczę, ale nic z tego nie wyszło, bo zmieniły mi się trochę plany. Kartkówka  z historii poszła dobrze. Jutro wos-nie umiem, fizyka-nie umiem i pp-nie umiem. To będzie jakiś koszmar, na dodatek jestem tak zmęczona, że nie wiem czy będę w stanie teraz coś zapamiętać. Mimo, że kończyłam o 12:20, to w domu byłam dopiero na 2! To chyba jakiś żart. Porobiłam notatki z wosu i poleciałam na angielski, z angielskiego do domu i na próby do bierzmowania.  Cały dzień mnie prawie nie było. Nogi mnie bolą. 

Rozmawiałam dzisiaj z mamą o zmianie szkoły, sama zagaiła. Ma jutro dzwonić i pytać o wolne miejsca, mam nadzieję, że się uda i że nie będę żałowała. 

 

BILANS:

śniadanie- owsianka z 1/3 banana i 1/2 nektarynki

obiad- pół woreczka brązowego ryżu, warzywa na patelnię

podwieczorek - jabłko, pół nektarynki

kolacja- sałatka(szpinak+pomidor), dwa wafle ryżowe z sałatą i plasterkiem sera żółtego

 

Jestem bardzo zmęczona, więc nawet nie myślę o tym czy jestem głodna czy nie. Teraz kłade się do łóżka i biorę za wos, pp i fizykę. Planuje pouczyć się do północy. A jutro znowu pobódka o 5:30...

niedziela, 18 maja 2014

 Przepraszam za moją chwilową nieobecnośc, nie mogę zwalić tego na brak czasu, bo jego miałam pod dostatkiem. Po prostu nie miałam o czym pisać. U mnie nic się nie dzieję, czasami zastanawiam się dlaczego do cholery prowadzę blooga o odchudzaniu skoro stale zawalam? Tak ciężko jest mi się ogarnąć z tą dietą, wydaje mi się, że jestem już po prostu zmęczona stałym odcudzaniem i się i powtórnym przybieraniem na wadzę. Nie myślcie, że rezygnuje, ja się nie poddaje. Jutro zaczynam od nowa. W tym tygodniu niestety mało mnie tu będzie, a to przez nawał obowiązków. Przez dwa tygodnie prawie nic nie robiłam, a w tym tygodniu pełno kartkówek i sprawdzianów. Jak zwykle. Poza tym w czwartek mam bieżmowanie, więc od jutra zaczyna próby. Super, co nie? Nie dość, że dużo nauki to jeszcze będę musiała na to biegać. Pociesza mnie fakt, że juz niedługo wakacje! Ja już w ostatnim tygodniu nie chodzę do szkoły, a 19 i 20 są wolne. Czyli ostatni raz do szkoły pójdę 18 czarwca, za równy miesiąc. Oh, nawet nie wiecie jak szybko minął mi ten rok. Przecież dopiero poznałam się z dziewczynami, nowa szkoła. W tym roku będzie powtóra z rozrywki? Zobaczymy. Jeszcze nie zadzwoniłam do nowej z pytaniem czy mają wolne miejsca. Zaraz idę powtórzyć historię, bo jutro kartkówka, a potem kładę się spać, bo tak jak już mówiłam pobódki o 5:30 to nie moja bajka. 

Papa Kruszynki, postaram się napisać tu jutro bilnas.

sobota, 10 maja 2014

 Ostatnie dni nie były najlepsze.

Na szczęście już się ogarnęłam i naprawdę staram się nie przejmować każdą głupotą.Potem jednak przychodzą wyrzuty sumienia i znowu jest ciężko. 

Dzisiaj w końcu spotkałam się z moją K. i M. Strasznie mi ich brakuje i obie chcą bym przyszła do nich do szkoły <3 Oczywiście poszłyśmy do kfc, ale nic nie zjadłam, a potem do parku. Przegadałyśmy ponad trzy godziny i mogłabym siedzieć jeszcze dłużej, ale one musiały się zbierać. Smutne, bo zdałam sobie sprawę, że ja w zasadzie nie mam żadnego życia towarzyskiego. A one dzień w dzień jakieś wyjazdy, spotkanie, kino itp..

Moje życie stoi w miejscu od prawie trzech lat i strasznie mi to zbrzydło. 

 

BILANS:

śniadanie- dwie kromki chleba pełnoziarnistego z serkiem i pomidorem

obiad- pół talerza zupy brokułowej, talerzyk marchwii z selerem

podwieczorek- mus z malin (85kcal), 1/3 banana, 16 winogron

kolacja -talerz zupy brokułowej, dwa pomidorki, kanapka z serkiem i pomidorem 

 

Cały dzień spędziłam dosyć aktywnie jak na mnie, więc jestem bardzo zadowolona. Teraz idę obejrzeć Sherlocka ;)

niedziela, 4 maja 2014

 Odwołałam jutrzejsze spotkanie. Momentalnie mi ulżyło. Teraz cieszę się, że to zrobiłam, po prostu nie ma sensu się męczyć. Prawda? 

Dzisiaj ruszyłam troszkę lekcje, ale opornie to szło. Chyba przestawiłam się już na tryb wakacyjny, już tak mało zostało. Jutro planuję dokończyć recenzję na polski oraz ruszyć referat na historię i pouczyć się trochę prezentacji z francuskiego. Bardzo ambitne plany zważając na to, że teraz tylko leże. 

Jutro ważenie. Dziwne, ale się denerwuję. Kurcze, ja denerwuje się co pokaże  waga, a tyle z Was pisze jutro matury. Wiem, że to dużo poważniejsza rzecz. Jeszcze raz życzę wszystkim powodzenia i oczywiście będę trzymała kciuki ;)

Wracając do tematu wagi, mam nadzieję, że pozostała na 72kilogramach, bo dzisiaj i wczoraj zjadłam trochę więcej. W dodatku w ogóle się nie ruszam. Zobaczymy jak to będzie. 

sobota, 3 maja 2014

 Całe życie chodzę zdenerwowana, naprawdę muszę trochę wychillować, bo niedługu zejdę na zawał. Mimo, że do szkoły wracam dopiero w czwartek to już teraz się przejmuję. Oceny z zaległych kartkówek, sprawdziany do napisania, prezentacje i kartkówki.

 Jedyną dobrą wiadomością jest chyba to, że znowu czuję tą chorą ekscytację dietą. Świadomość, że coś robię, że kilogramy stale spadają jest naprawdę cudowna. Wczoraj, po pięciu dniach diety w końcu się zważyłam. Spadly mi dwa kilogramy. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że to woda, ale cieszy mnie, że cokolwiek spadło. Waże teraz 72kg.

Do wakacji pozostały tylko 54 dni. Do zakończenia roku chciałabym zgubić jeszcze 7 kilo. Nie wiem jednak jak to będzie, mój metabolizm jest do du*py, więc będę się cieszyła z każdego straconego kilograma. 

 

Miłej soboty ;)

piątek, 2 maja 2014

 Przepraszam, że nie pisałam przez dwa dni, ale kompletnie nie miałam na to ochoty. Przykre jest to iż widzę jak inne osoby świetnie się bawią, mają jakieś życie osobiste, a ja jestem kompletnie sama. Nie mogę wytrzymać wśród ludzi, którymi się otaczam. W ubiegłym roku pisałam dokładnie to samo, co chyba oznacza to iż ja nie potrafię funkcjonować wśród ludzi. Cały czas zastanawiam się czy nie odwołać poniedziałkowego nocowania. Po prostu nie wiem czy wytrzymam z nimi tyle czasu. To jest kolejny dowód na to, że mieszkają we mnie dwie osoby. Nie wiem czy pamiętacie, ale już kiedyśzastanawiałam się czy nie mam zaburzeń osobowości borderline.W życiu codziennym chorych na pograniczne zaburzenie osobowości dominują negatywne emocje takie jak: niepokój, złość, panika, wściekłość, smutek, frustracja, wstyd, znudzenie i stres. Osoby z BPD odczuwają "wieczny niepokój". Mają małą tolerancje na stres. Nie potrafią sami się uspokoić, a sytuacjach stresujących zebrać myśli i działać.

 

Ten opis pasuje pewnie do większości osób z fbl. Zdaje sobie z tego sprawę. Jednak u mnie trwa to już zbyt długo, w sierpniu miną trzy lata. Trzy lata kompletnej aspołeczności. Masa zmarnowanego czasu...

 

Dieta idzie dobrze, ale mój humor to totalne dno.