Piątek, 10:42
Miałam odezwać się tutaj już wczoraj, ale zabrakło mi czasu. Musiałam odrobić kilka godzin z wtorku, bo poszłam do fryzjera, więc w ostatecznym rozrachunku pracowałam od 7 do 18:30. Byłam tak zmęczona po, że jedynie ugotowałam obiad, a na kolacje zjedliśmy prażynki. Spać poszłam chwilkę po 22.
Tak prezentują się nowe włosy. Wróciłam do blondu po jedynie kilku miesiącach, aby zdać sobie sprawę, że to kolor w 100% dla mnie. Wyglądam delikatniej, bardziej subtelnie. Tak już zostanie. Szkoda tylko, że jego utrzymanie jest bardzo drogie. Na kolejną wizytę powinnam iść za 1,5-2 miesiąca.
W poniedziałek wypada dzień mężczyzn. S. miał dostać z tej okazji nowy telefon, ale no jak wiecie sytuacja trochę się zmieniła, a ja nie oszalałam jeszcze do tego stopnia żeby mimo wszystko mu go kupić. Wybrałam, więc książkę, o której wspominał i bilety do kina VIP.
Przed chwilą miałam calla, którym mega się stresowałam i to już od wczoraj! Oczywiście było bardzo miło i przyjemnie, także niesamowicie się cieszę. Jeszcze o 13 mam 1,5h spotkanie, ale to już tylko formalność. Nowy projekt w pracy zapowiada się bardzo obiecująco i cieszę się na tą zmianę, zawsze to nowe doświadczenie, które jest obecnie na wagę złota.
Pomiędzy mną a chłopakiem jest dobrze. Nawet mogłabym powiedzieć, że bardzo dobrze. Mówię tutaj głównie o takiej sferze czułości, subtelności czy zrozumienia. Z drugiej strony w powietrzu czuć ostrożność jak to było na początku związku. Nadal ze sobą nie spaliśmy i wydaje mi się, że minie jeszcze dużo, ale to dużo czasu zanim to nastąpi. Ale to dobrze, nie zamierzam się pośpieszać z takimi tematami, S. też nie naciska, więc jestem zadowolona z tego stanu rzeczy. Co mnie zaskoczyło to fakt, iż sam zaczął się interesować wakacjami, zazwyczaj to ja wychodziłam z inicjatywą dosłownie we wszystkim. To miła odmiana. Wcześniej myśleliśmy żeby polecieć do Tajlandii lub na Zanzibar, ale S. podłapał od kolegi pomysł ze Sri Lanką (kilka dni), a potem bezpośredni lot na Malediwy (także na kilka dni). Ta opcja zdecydowanie najbardziej nam się podoba.
Tak swoją drogą to dzisiaj myślałam nad tym jakie to jest niesamowite. Rok temu nie było mnie stać na tygodniowe wakacje w Czarnogórze, a teraz mogę sobie pozwolić na tak egzotyczne kierunki. Podobnie jeśli chodzi o pracę, rok temu (pamiętam dokładnie w dzień kobiet) tkwiłam w firmie gdzie notorycznie byłam wyzywana przez klientów i każdego dnia musiałam konkurować z innymi pracownikami, a teraz mam super posadę na stanowisku, które (nie będę się oszukiwać) było z początku wysoko ponad moje umiejętności. Nadal nie wiem jak udało mi się dostać tę pracę, ale był to strzał jeden na milion. Jestem za to niesamowicie wdzięczna. Wiem, pewnie za chwilę znowu dostanę komentarz, że się chwalę, jestem przemądrzała, a na innych ludzi patrzę z góry czy coś podobnego. Po pierwsze nie uważam, że jest coś złego w chwaleniu się, zwłaszcza jeśli człowiek ma czym, a po drugie ja się zwyczajnie tym cieszę i chcę o tym napisać na moim blogu.
Okej, zmieńmy temat. Dzisiaj w planie mamy odwieźć Maffina (kawalera ze zdjęcia poniżej) do mojej mamy, ponieważ my jutro jedziemy w góry, a on nie jest przyzwyczajony do zostawania samemu na cały dzień. Chcę też, póki jest piękna pogoda, żeby z tego skorzystał i posiedział sobie na balkonie, bo tutaj jest niezabezpieczony.
Zrobimy też dzisiaj zakupy spożywcze, a resztę wieczora będę odpoczywać na kanapie. To był bardzo ciężki i bardzo pracowity tydzień w pracy. Właściwie nadal jest, bo pracuje do 16.
Uciekam zjeść śniadanie i wracam do roboty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz