czwartek, 29 lutego 2024

to była dobra decyzja

 Czwartek, 20:51



Już mamy czwartek, nie wierzę jak ten tydzień szybko minął. I bardzo dobrze, bo ja już wyczekuje jutra godziny 16 :) Mija mi kolejny tydzień w nowej pracy i nawet nie wiecie jak się cieszę, że zdecydowałam się na zmianę. W obecnej czuję się bardzo dobrze, 100 razy lepiej niż w poprzedniej. Spokojnie mogę powiedzieć, że to była dobra decyzja. 

A jak mi minął tydzień? W poniedziałek byłam po pracy na korkach, u dziewczyny, której ojca nie trawię, za dziewczyną ogólnie też już nie przepadam. We wtorek po pracy spotkałam się z przyjaciółką, dostałam od niej zaległy prezent urodzinowy. Bardzo ładne kolczyki i kilka dodatków. Wczoraj także miałam korepetycje, a po nich spędziłam wieczór z Szymkiem. Przyjechał do mnie z sushi i oglądaliśmy wspólnie yt i Modern Family. Pojechał koło 23, ja tyle co się umyłam i poszłam spać. Dzisiaj także miałam korepetycje, niedawno wróciłam. Spakowałam się już na weekend, wykąpałam i zrobiłam sobie kolacje a także jedzenie na jutro. Zamierzam obejrzeć jeszcze odcinek serialu i uciekam do spania. 

Jutro po pracy jadę od razu do Szymka i zamierzamy sobie spędzić spokojny weekend. Koleżanka z pracy pożyczyła mi książkę - papierową wersję Hell, także nie mogę się doczekać! Będzie ładna pogoda i najchętniej pojechałabym gdzieś w góry, ale niestety dzisiaj dostałam okres, więc nie jest to zbyt dobrym pomysłem. Może wymyślę coś innego. 

W przyszłym tygodniu planuję w końcu usiąść i kupić nowy telefon. Poprzekładałam sobie też trochę korki i będę je miała w poniedziałki i wtorki po jednej godzince, a w czwartki 2 godziny. 

Odezwę się już po weekendzie! 

niedziela, 25 lutego 2024

Plany na marzec

 Niedziela, 15:42



Haj!

Byłam wczoraj na tym filmie o żonie Elvisa i był wyjątkowo słaby. Wiem, że to biograficzny, więc i dużo zmienić nie mogli, no ale jednak oczekiwałam czegoś więcej. Przyjaciółka dała mi także prezent w postaci pięknego neonu kota. Świeci wyjątkowo mocno i super pasuje do mojego pokoju.


Czy nie jest piękny?

Później poszłyśmy jeszcze do galerii, która jest obok. Wyszłam do Rossmmanna po waciki i puszeczki dla kota, a także oddałam jedną rzecz w Sinsayu. W domu zrobiłam sobie pieczone ziemniaczki i sałatkę na obiad, a wieczorem obejrzałam drugą część "Przez moje okno", dzisiaj będę oglądać trzecią, bo już wyszła. 

Dzisiaj wstałam koło 7:45 i teraz już jestem ze wszystkim odrobiona. Przygotowałam materiały na korepetycje, część już wydrukowałam, ale zabrakło mi tuszu na resztę, więc dokończę jutro. Zrobiłam także także hybrydę u rąk mamie, a sobie pedicure. U rąk, tak jak Wam mówiłam, ściągnęłam lakier i wymalowałam odżywką. Zamierzam umówić się za jakieś dwa tygodnie na wizytę, więc teraz fajnie jakby moje sobie odpoczęły. Ugotowałam także trochę jedzenia na najbliższe dni. 


Szakszuka na niedzielne śniadanko


Po lewej stronie obiad na jutro i wtorek, czyli makaron w sosie pomidorowym z pomidorkami i serkiem greckim. Pasowałaby do tego jeszcze rukola, ale niestety nie miałam. Po prawej stronie galaretka borówkowa z winogronami, tak na przekąskę. 


Po lewej stronie kapuśniak, ale jeszcze w trakcie gotowania. Zjadłam go dzisiaj na obiad i będę jadła także na kolacje w tygodniu. A po prawej moje śniadanie, czyli placuszki budyniowe, a w środku owoce leśne. 


Zastanowiłam się dzisiaj nad moimi planami na marzec i mam już wstępnie przygotowany plan. Jezu powiem Wam, że w tym roku tak dobrze mi idzie.. aż boje się powiedzieć, bo zapeszę. Także:
  1. Pojechać na babski wyjazd z koleżanką. Wczoraj zarezerwowałyśmy nocleg i transport, wybieramy się na dzień kobiet do Zakopanego do spa <3 
  2. Kupić telefon. Z tym mi się bardzo udało, bo mojej mamie psuje się obecny. Zaproponowała mi 1000 zł za mój, chce go sobie naprawić i używać. Nie wezmę od niej tych pieniędzy, bo nawet mój telefon nie jest tyle wart, a sama przecież z dwóch nie będę korzystać.
  3. Zacząć tworzyć filmiki na tik toka. Nie mogę się doczekać! Bardzo długo na to czekałam, nawet zaczęłam coś już tam działać, ale niestety jakość mojego  (ponad!) 7 letniego telefonu była okropna.
  4. Zapisać się na prawo jazdy. 
I to właściwie tyle. Dla Was to może być nic, ale dla mnie ogromny krok na przód we spełnianiu moich marzeń i celów na 2024 roku :) 

Jeśli chodzi o moje plany na dzień dzisiejszy, to zamierzam jeszcze tylko wziąć kąpiel, przygotować ubrania na jutro i relaksować się przed telewizorem oglądając trzecią część "Przez moje okno". A planów na ten tydzień raczej brak, we wtorek widzę się z koleżanką, a tak to wracam na korepetycje. Przed chwilą zadzwonił S. więc chwilę z nim pogadałam. Pytał kiedy się zobaczymy w tygodniu, ale myślę, że dopiero w piątek. 

sobota, 24 lutego 2024

Weekend bez chłopaka

 Sobota, 11:06



Nareszcie mamy weekend, ja spędzam go sama, a to się rzadko zdarza. Oczywiście postanowiłam, że wykorzystam ten czas. Wczoraj po pracy wróciłam na chwilę do domu, umyłam włosy, przebrałam się i pojechałam spotkać się z koleżankami z liceum. Spędziłyśmy świetny i bardzo długi wieczór na mieście, jedząc pizze i popijając drinki. Umówiłyśmy się jeszcze na marzec na randeczkę, razem z naszymi chłopakami oczywiście. Do domu wróciłam dopiero po północy, jedynie się przebrałam i poszłam spać. Dzisiaj wstałam chwilę przed ósmą i wzięłam kąpiel korzystając z tego, że jestem sama w mieszkaniu. Gdyby była mama to z relaksu byłyby nici, bo od rana goniłaby pewnie z odkurzaczem gadając przez telefon. A tak kąpiel zajęła mi dosłownie 10 minut, ale za to wyszłam z niej jak nowonarodzona. Przed chwilą posprzątałam też kotu kuwety, wymieniłam żwirek, byłam na chwilę w sklepie i zdążyłam umyć łazienkę. Lecę jeszcze pościerać kurze i odkurzyć, bo na 12:30 umówiłam się z koleżanką do kina. Idziemy na ten film o żonie Elvisa, więc nie mogę się doczekać. Dawno nie byłam w kinie. Popołudniu mam zamiar przygotować sobie materiały na korki na przyszły tydzień, bo niestety kończą się ferie. Może wieczorem skoczymy z mamą na basen, ale to się jeszcze zobaczy. Trochę zmęczona jestem po tym tygodniu i niestety dopadł mnie lekki ból głowy. 

Na jutro nie mam żadnych planów. Chcę sobie jedynie ściągnąć hybrydę z paznokcia. Postanowiłam, że robię sobie chwilę przerwy od nich, niech się zregenerują i zacznę chodzić znowu do kosmetyczki. Natomiast u stóp nadal będę sama sobie robić. Muszę też coś pogotować do pracy na przyszły tydzień, bo jak zaczną się znowu korki, to będzie zapieprz. Ah byle do końca roku szkolnego. 

Nie wiem czy Wam mówiłam, ale Szymek pojechał w tym tygodniu na narty ze znajomymi. Dokładnie tymi samymi z tej pamiętnej imprezy, ale na szczęście nie ma tej dziewczyny. Jezu chciałabym odpuścić tą sprawę, ale nie umiem. Jestem nadal tak rozczarowana, zła i zniesmaczona, że nawet nie próbuję tego ukryć. Wychodzę z założenia, że jak mnie coś boli, to mnie boli i mam prawo to manifestować. Ten wyjazd bardzo odbija się na naszym związku i moim stosunku do S. Nie mam ochoty z nim pisać, a gadać to już tym bardziej. Jak mi piszę "poszliśmy na stok, zjedliśmy śniadanie" itd. to chce mi się rzygać, serio. No i co ja mam dalej z tym zrobić? Wiem, że powinnam z nim pogadać, ale sama nie umiem zaproponować rozwiązania, które by mnie satysfakcjonowało. 

Okej, idę sprzątać. 

czwartek, 22 lutego 2024

to tylko chwilowe

 Czwartek, 19:20



Wczorajszy i dzisiejszy dzień minął mi właściwie podobnie. Praca i potem odpoczynek. Jeśli chodzi o pracę to cały czas uczę się czegoś nowego, dopytuję i muszę powiedzieć, że coraz lepiej mi idzie. Nie jest to jednak praca moich marzeń i ciągle sobie powtarzam, że to tylko chwilowy etap w moim życiu. Etap, który pomoże mi rozpocząć lepszy okres i spełnić niektóre marzenia i zachcianki. 

Korzystam z ostatniego tygodnia ferii i faktu, że nie muszę chodzić na korepetycje. Lubię te dzieci, ale jednocześnie nie mogę się doczekać aż w końcu wszystko zakończę. Byle do końca roku szkolnego. 

W sobotę wybieram się z przyjaciółką do kina i chcę też podejść do banku żeby założyć osobne konto oszczędnościowe. Myślę, że będzie to dobrym pomysłem. 

Idę zjeść kolacje i będę oglądać serial. Jakoś nie mam dzisiaj weny do pisania, ale może to przez to, że leci ciekawy odcinek ukrytej prawdy i oglądam jednym okiem. 


wtorek, 20 lutego 2024

do brzegu

 Wtorek, 20:33


Byłam w pracy od 8 do 16, czyli pierwszy dzień na pełną ilość godzin i było całkiem okej. Na ten moment mogę Wam powiedzieć, że raczej zostanę w tej pracy na dłużej. Jeśli teraz uważam, że jest dobrze, to myślę, że z czasem będzie jeszcze lepiej. Mam możliwość dostawania wypłaty w każdy piątek i zastanawiam się czy nie skorzystać z takiej możliwości. Myślę, że trochę utrudniłoby mi to oszczędzanie, ale też z drugiej strony miałabym większy zapał do pracy, bo szybciej widziałabym jej efekty. Jeszcze to przemyślę. 

Wczoraj położyłam się wcześnie spać i jak na złość o 4 nad ranem obudził mnie okropny kaszel. Zasnęłam dopiero na chwilę przed tym jak zadzwonił budzik. Dzisiaj robię kolejną próbę wypoczęcia i mam nadzieję, że lepiej mi to wyjdzie. 

Po pracy poszłam się spotkać z Weroniką. Wypiłyśmy pyszną kawkę, pogadałyśmy. W drodze powrotnej  wstąpiłam do biedronki i zrobiłam małe zakupy. W domu ugotowałam sobie jedzenie na jutro, zjadłam też kolacje, wykąpałam się i aktualnie oglądam serial. Myślę, że jeszcze godzinka i lecę spać. 


Moje aktualne paznokcie. Zastanawiam się czy nie zacząć chodzić na jakiś czas przynajmniej do kosmetyczki. Lubię je sama robić, ale mam kilka zdobień, które marzą mi się od dłuższego czasu.


Takie piękne kwiatuszki dostałam od Szymka na Walentynki


No i kawka z dzisiaj. Niestety była zdecydowanie za słodka.


A tutaj filmik, którego zapomniałam wczoraj wstawić. Poszliśmy do kawiarni z takim widokiem w Gdańsku. 




poniedziałek, 19 lutego 2024

Weekend nad morzem

 Poniedziałek, 17:31



W piątek Wam pisałam, że coś mnie chwyta choroba i niestety miałam rację. W ten weekend pojechaliśmy z S. nad morze, a ja czułam się okropnie! Bolała mnie głowa, gardło, zatoki i miałam okropny katar. Starałam się cieszyć chwilą i korzystać z wyjazdu, ale było to cholernie ciężkie biorąc pod uwagę moje samopoczucie. Pocieszam się jedynie faktem, że jeszcze zapewne tam wrócimy. 

Także w sobotę o 4 rano wyjechaliśmy z Krakowa i cały dzień spędziliśmy w Sopocie. Byliśmy we wszystkich ważniejszych miejscach turystycznych, następnego dnia pojechaliśmy do Gdańska, który także bardzo mi się spodobał. 










To był najlepszy burger jakiego jadłam w całym swoim życiu.



Wróciliśmy do Krakowa wczoraj ok. 20. Ja się wykąpałam, zjadłam coś i wzięłam do nauki, bo dzisiaj w pracy miałam test. Zeszło mi jakoś do 23 i wstałam po 6 żeby wszystko sobie powtórzyć. Na szczęście wszystko już za mną. Jeśli chodzi o pracę to podoba mi się zdecydowanie bardziej niż w poprzedniej i nie czuję się tak obco. Mam nadzieję, że to dobry znak. 

Jutro Szymek wyjeżdża na narty na Słowację, więc ja także postanowiłam zająć sobie czas. Jutro widzę się z koleżanką na kawę, w środę miałam mieć spotkanie, ale zamierzam je odwołać, bo nie mam na nie ochoty. W piątek natomiast widzę się z koleżankami z liceum, a w sobotę idę z przyjaciółką do kina. Obym tylko lepiej się poczuła i miała na to wszystko energię. 

Natomiast teraz, pomimo wczesnej godziny, idę się wykąpać. Zamierzam zrobić sobie dłuższą kąpiel z pianą, nałożę odżywkę na włosy i zadbam o twarz. Później muszę jedną rzecz zrobić do pracy, ale to już w łóżku i będę resztę wieczoru odpoczywać. Z pewnością obejrzę jakiś film lub serial, a także filmiki na yt. Muszę także porobić sobie jedzenie na jutro do pracy. 


piątek, 16 lutego 2024

byle do 16

 Piątek, 08:50



Hej!

Dodaje post na szybko i uciekam do pracy. Ten tydzień jest dosłownie szalony. Od środy zaczęłam nową pracę, takie typowe korpo, zobaczymy jak to będzie, póki co jestem pozytywnie nastawiona. Tego dnia były też walentynki, mój stosunek do S. po ostatnim weekendowym "wypadku słownym" był dosyć kiepski. Coś tam sobie wytłumaczyliśmy, dla swojego własnego zdrowia psychicznego obiecałam sobie nie wracać więcej do tego tematy. Wczoraj natomiast wróciłam do domu dopiero po 19, bo późno skończyłam pracę. Trudno, przynajmniej więcej zarobię. Niestety gardło mnie boli, mam nadzieję, że mnie nie rozłoży. Na wieczór wzięłam lekarstwa i na dzisiaj też mam taki plan. 

Jak Wam powiedziałam, za chwilę wychodzę do pracy. Teraz pracuję od 8 do 16, więc jak dla mnie znacznie lepiej. Biuro też jest bardzo blisko. Podjeżdżam sobie tramwajem, jakieś 5-7 minut, ale równie dobrze mogłabym chodzić na nogach i gdy tylko będzie ładna pogoda, to taki mam zamiar. Budynek jest dosłownie naprzeciwko mieszkania, w którym mieszkałam gdy byłam dzieckiem, a które teraz mój tata remontuje (normalnie było przez lata wynajmowane). No i co Wam mogę więcej powiedzieć? Chyba tyle o pracy. 

Dzisiaj po pracy od razu jadę do Szymka. Umówiliśmy się po drodze, mamy zamiar iść na szybkie zakupy, a wieczorem jedziemy po sushi i jemy w łóżku. Bardzo tego potrzebuję. Jutro koło 4 wyjeżdżamy natomiast nad morze. Niby się cieszę, ale z drugiej strony kiepsko się złożyło, bo mnie chwyta choroba, S. bolą zęby, na dodatek w poniedziałek mam jakiś test w pracy, więc będę musiała siedzieć po nocy żeby coś poczytać. 

No ale trudno. Byleby mnie tylko nie rozłożyło. 

poniedziałek, 12 lutego 2024

jak w weekend zmieniłam swoje życie

 Poniedziałek, 16:31



W piątek zwolniłam się z pracy. Dzisiaj dowiedziałam się, że dostałam inną i zaczynam od środy. Na dodatek w sobotę Szymek powiedział do mnie słowa, które zapadną mi w pamięć chyba do końca życia. Doskonale wiecie jak zabolało mnie to, co zrobił mi w poprzednie wakacje, sytuację z soboty przeżywam równie mocno. Co prawda, sam szybko przeprosił, powiedział, że to było głupie i chamskie, ale uraz i niesmak pozostanie ze mną  na długo. 

Ten rok nie wygląda tak jak myślałam, że będzie. Chociaż jednego nie mogę mu odmówić, dużo się dzieje w moim życiu. Zarówno tych pozytywnych jak i wyjątkowo negatywnych rzeczy. 

Na znak jakiegoś nowego początku postanowiłam ściąć włosy. Z takim zamiarem noszę się już od dłuższego czasu i to jest ten właściwy moment. Moje sięgają już pasa i jest mi z nimi ciężko cokolwiek zrobić. Także 10 minut i wychodzę na wizytę. 


środa, 7 lutego 2024

to ogromny krok!

 Środa, 09:10



Hej!

Na piątek miałam wielkie plany, ale Szymek się źle czuł. Także pojechałam do niego i wieczór spędziliśmy na spokojnie w domu. W sobotę byliśmy na nowym basenie, ale z racji tego, że miałam okres to i moja energia do pływania była mała. Wieczorem poszliśmy natomiast na sushi do naszej ulubionej knajpki. W niedzielę trochę postałam przy garach, a potem obejrzeliśmy wspólnie film i po 19 pojechałam do domu. 

Wczoraj natomiast S. miał zabieg usunięcia ósemki i dosyć kiepsko to zniósł. Pojechałam do niego po pracy, ugotowałam rosół i przywiozłam kilka rzeczy. Dzisiaj natomiast musi radzić sobie sam, bo najpierw idę do pracy, a zaraz po mam 2 godziny korepetycji. Zamierzam do niego przyjechać jutro po pracy i zostanę już do niedzieli. 

W weekend z S. zrobiliśmy ogromny krok w naszej relacji. Nie wiem czy pamiętacie, ale Szymek od początku związku powtarzał, że on to nie wie czy chce mieć dzieci. Na początku to olewałam, później zaczęłam się tym trochę martwić, bo jednak kwestia bobasów jest niezwykle ważna, a ja nie wyobrażam sobie ich nie mieć. Natomiast w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy coraz częściej wspominał coś o dziecku, o imieniu, płci itd. Także jak w weekend nadarzyła się okazja, bo akurat w serialu coś wspominali o dzieciach, to rzuciłam, że ja chciałabym zajść w ciąże za jakieś 2 lata. Na co S. zapytał "a może za trzy?". Także wyjaśniłam mu skąd się biorą te dwa lata, dlaczego mi na tym zależy i... zgodził się. Oczywiście z zastrzeżeniem, że jak już będziemy mieć dziecko to żebym pamiętała, że to on jest moim pierwszym dzieciątkiem :) Deal! 

Bye!

czwartek, 1 lutego 2024

czy żałuję, że weszłam tak szybko w związek?

Czwartek, 15:26 



Wczoraj nad ranem obudził mnie ból brzucha, miałam takie skurcze, że o boże! Na szczęście szybko mi przeszły. Po pracy poszłam do babci, zjadłam u niej obiad i pomogłam mamie sprzątać ozdoby świąteczne. Wieczorem przyjechał do mnie Szymek i spędziliśmy miło wieczór oglądając jeden z moich ulubionych filmów, czyli "3096 dni". 

Przed chwilą wróciłam z pracy, jestem mega zirytowana, ale już nawet nie chcę mi się pisać dlaczego. Wczoraj pozbierałam wszystkie ozdoby świąteczne ze swojego pokoju. W tym roku postanowiłam je schować do osobnego pudełka, bo jak się będę wyprowadzać, to będzie mi w ten sposób łatwiej je ze sobą zabrać :) Za chwilkę wyniosę je do piwnicy żeby już zrobić porządek przed weekendem. Mam juz także przygotowane materiały na korepetycje, muszę je jeszcze tylko wydrukować. 

Pamiętam jak kiedyś jedna z Was napisała mi zjebany komentarz, "że my się z S. zaraz rozstaniemy, bo weszliśmy w związek tak szybko, że najpierw to się człowieka poznaje, a nie umawia z pierwszym lepszym żeby tylko wyjść z kimś z chaty". Ale się wtedy zirytowałam, a fakt, że napisała to jedna z osób, którą ceniłam (czas mocno przeszły) tylko z anonimowego konta sprawił, że wręcz poczułam obrzydzenie do wszystkich na blogu. Przez ostatni rok związku czasami wracam do tego myślami i zastanawiam się kiedy jest idealny moment żeby wejść w związek. No bo przecież pełne poznanie kogoś jest czasami niemożliwe, nawet sam Szymon po roku nie wie wielu ważnych rzeczy (np. o problemach z odżywianiem, albo sytuacji w rodzinie, porzuceniu przez ojca, czy próbach samobójczych - a w końcu to niezwykle ważny aspekt mojego życia). Jedyna refleksja jaką mam po tym czasie, to uznanie, że związek to nie małżeństwo. Warto się z kimś związać gdy obie osoby coś do siebie poczują i tyle, a nie trzeba czekać miesiąca, dwóch czy 10 bo społeczeństwo tego wymaga. Ja się bardzo cieszę, że weszliśmy z S. szybko związek, bez zbędnych pochodów, gierek czy latania wokół siebie. I pomimo, że nie zawsze nam się układało, to nigdy tego nie żałowałam. 

Idę teraz zrobić te kilka rzeczy, o których Wam mówiłam i potem się będę relaksować oglądajc głupoty na yt. Korki mam dopiero o 18:30, więc jeszcze sporo czasu. 

Porobiłam też z rana zdjęcia rzeczy, które ostatnio sobie kupiłam. Czekam jeszcze na jedną paczkę, jeśli jutro mi przyjdzie, to od razu porobię zdjęcia i wszystko tu wrzucę :) Przygotowuję także posta pt. "10 pomysłów na śniadanie". To ma być taka inspiracja, bardziej dla mnie samej niż dla Was.