Już dawno nie było ze mną tak źle. Studia powinny być jednym z najlepszych okresów w moim życiu, a ja czuję jak gnije. Nie potrafię tego lepiej określić. Chodzę na zajęcia i jest to mój jedyny obowiązek. Nie pracuję, nie uczę się, nie wychodzę ze znajomymi. Stale tylko leże z kotem na kanapie, ogladam telewizję i myślę co zjeść.
Będąc w temacie od razu opowiem o moim jedzeniu. Jak i czymś się odżywiam. Kolejny dobijający temat. A więc ja już się nawet nie próbuje ograniczać, jem wszystko na co mam ochotę, a nawet więcej. Gdy jestem na uczelni czekam na pierwszą lepszą przerwę żeby wyrwać się do McDonalda. To jest takie żalosne, aż wstyd mi jak czytam to co napisałam. Ale to jest cała prawda. Przestałam jadać śniadania, ale gdy wracam z uczelni urządzam sobie prawdziwą ucztę..
Nie patrzę już nawet w co się ubieram, ważne by było wygodne i w miarę obszerne. Uwielbiam tą zimę za mój wielki golf. Jeżeli chodzi o makijaż to używam kompletnego minimum, włosy nie widziały odżywki od miesięcy, jedynie o paznokcie jeszcz dbam.
Nawet jak jestem na wykładach to rzadko kiedy potrafię się skoncentrować na temacie.
Możecie się śmiać, ale ja nadal wierzę, że w przyszłym roku będzie lepiej.
Sylwestra spędzam sama w domu. Potrzebuje tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz