Poniedziałek, 14:37
Ostatnie dwa dni pracy przed przerwą świąteczną - czeka mnie aż 5 dni wolności! Zamierzam przez ten czas leżeć, oglądać filmy, czytać książkę i rozwiązywać sudoku. Jestem fizycznie i psychicznie jakaś zmęczona tą końcówką roku, więc te kilka dni wpadną jak złoto. Pogoda za oknem też jakoś zbytnio nie nastraja, aktualnie pada i jest dosyć ponuro. Na szczęście zachowało się we mnie jeszcze na tyle optymizmu by w każdym dniu znaleźć coś pozytywnego.
W piątek pomiędzy mną a S. wywiązała się bardzo ciekawa rozmowa. Jak wiecie od jakiegoś miesiąca dzielimy się obowiązkami domowymi co nigdy wcześniej nie miało miejsca w naszym związku. Mimo iż już rok mieszkamy razem, to zawsze całe prowadzenie domu było tylko i wyłącznie na mojej głowie. Przez ten czas co miesiąc przelewaliśmy równą kwotę pieniędzy na nasze wspólne konto i za to żyliśmy, ale S. zapytał się czy nie chciałabym znowu zajmować się domem w zamian za to, że to on będzie płacił pełną kwotę. Ten pomysł nie wziął mu się znikąd, bo wcześniej opowiadałam mu o Ewelinie (nowa koleżanka z pracy), która tak samo dogadała się ze swoim chłopakiem. Oczywiście kierowałam się resztkami rozsądku i powiedziałam, że odpowiem mu za kilka dni. Wiecie co mnie powstrzymuje, czy raczej powstrzymywało przed przyjęciem tej propozycji? To że będę nie fair, że będę go wykorzystywać. Zupełnie zapominając o tym, że przez ostatnie lata to ja pracowałam na dwa etaty - jeden w pracy, a drugi w domu. Zgodzę się na próbę na trzy miesiące od pierwszego stycznia, a do tego czasu zamierzam go tak dojechać w domu, że jeszcze będzie mi dziękował, że się zgodziłam. Smutne (chociaż dla mnie właściwie lepiej) jest to, że jeśli za coś nie płacimy to tego nie doceniamy. Fajnie będzie mieć całą wypłatę dla siebie.
Zamówiłam sobie dzisiaj książkę do nauki hiszpańskiego. Mam nadzieję, że mi się sprawdzi. Razem z Ewelą chcemy się także zapisać na kurs, ale to dopiero jak odświeżymy sobie podstawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz