Niedziela, 11:08
Hej!
Cześć dziewczyny, nie było mnie tutaj dokładnie miesiąc. Prowadzę bloga już niemal 10 lat i wiecie, że to najdłuższa przerwa, która mi się przydarzyła? Jakoś tak wyszło, raczej nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nawet nie wiem kiedy minął ten miesiąc i mam wrażenie jakby nie było mnie tutaj kilka dni.
Okeeej, a teraz.. co się działo przez ten miesiąc. Kompletna porażka. Serio. Czuję się jakbym zawaliła na całej linii. Będę z Wami w 100% szczera. Nigdy nie wyglądałam tak źle jak teraz. Nigdy nie byłam tak gruba, nigdy nie ważyłam tyle co teraz. I czuję się z tym fatalnie. Czasami ciężko jest mi wytrzymać z samą sobą, ze swoim ciałem. Czuję się po prostu obrzydliwie, przez co siada mi także psychika. Jeśli chodzi o studia to także zawalam na całej linii. Robię absolutne minimum (a czasami nawet mniej), przestałam chodzić na większość zajęć, na ćwiczenia, nie robię notatek, nie uczę się. Przestałam też o siebie dbać, o swój wygląda. Maluje się tylko gdy muszę, zakładam byle co, nie robię maseczek, peelingów, moje włosy nie znają odżywki. Przestałam niemal wychodzić z domu, przestałam gotować, sprzątam raz na 2-3 tygodnie i to nawet nie całe mieszkanie. Okejjj, a więc co robię? Leżę, śpię, oglądam seriale, tik toka i to byłoby na tyle. Kompletnie do mnie niepodobne, co nie? Ja też siebie nie znałam z tej strony. Czasami miałam "gorsze okresy", ale nigdy nie trwały tak długo i nie były tak intensywne jak teraz (i nie zawalałam tyle co teraz). Wiecie co jest najgorsze? Mi się nawet nie chce tego zmieniać.. chce nadal leżeć i nic nie robić... To takie do mnie niepodobne, że zaczynam się zastanawiać kim ja w ogóle jestem.
Postaram się teraz pisać regularnie, dosłownie muszę wrócić "do siebie" mimo, że moje chęci są zerowe.
To jest straszne co piszesz, sama przez to przechodziłam. Ale kochana szczerze mówiąc powiedzmy sobie szcerze, to ile Ty robiłaś: dwa kierunki studiów, pianino, ta cała sytuacja z matką itp. To było grubo ponad normę! I to na 3 osoby! Myślę, że jesteś po prostu strasznie wyczerpana. Zarówno psychika jak i ciało odezwały się po odpoczynek stąd ta nowa dla Ciebie sytuacja. Skup się na regenracji i przesyłam dużo sił psychicznych.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy pamiętasz, ale dawniej byłam Imperfect , a teraz zmieniłam bloga i nazwę. Jeśli chcesz możesz zajrzeć.
myrealitywithana.blogspot.com
Trzymaj się.
Myślę, że twój organizm po prostu w pewnym momencie już nie wytrzymał tempa
OdpowiedzUsuńHej, a może spróbuj jakiejś nowej pasji? Cokolwiek, żeby zająć czymś myśli i ruszyć z miejsca. Mam nadzieję, że znowu zaczniesz regularnie publikować i będę mogła tu wpadać :)
OdpowiedzUsuńPopieram dziewczyny, po prostu wcześniej robiłaś zbyt wiele. Musisz odpocząć, dać sobie czas. I wszystko się ułoży
OdpowiedzUsuńZe skrajności w skrajność... Ale to czasem jest potrzebne. Teraz, kiedy znasz drugi biegun - możesz spróbować poszukać złotego środka. Nie musisz dawać z siebie 100%, nie możesz też na stałe dawać z siebie 20%. Myślę, że takie 60-70% jest zdrowe i optymalne. Trzymam kciuki :*
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczkami.Organizm też ma swoje granice.Może poprostu potrzebujesz odpoczynku. Ja przechodziłam coś podobnego zimą. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńTak, naucz się równowagi i nierobienia wszystkiego. Wtedy będzie ok. :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się obiema rękoma pod tym, co napisały dziewczyny. Daj sobie czas na odpoczynek i regenerację, a potem powoli zacznij coś robić. Nie wszystko na raz. Najpierw ogarnij jedno, potem drugie itd.
OdpowiedzUsuńWysyłam wirtualne uściski ♥
Po pierwsze bardzo cieszę się, że wróciłaś, bardzo brakowało mi twoich wpisów i po prostu obecności w naszym środowisku. Bałam się, że coś złego się stało.
OdpowiedzUsuńA co do samopoczucia, to chyba przechodzę od dłuższego czasu podobny okres raz z lekkim pogorszeniem, a raz z lekkim polepszeniem (jakby te słowa nie brzmiały). Najgorsze, że nie wiem jak sobie z tym poradzić i to pokonać. Bo w głębi duszy wiem, że to nie ja.
Myślę, że z czasem będzie lepiej, trzeba walczyć i nad tym pracować.
Trzymaj się kochana!
Hej :-)
OdpowiedzUsuńAbsolutnie, nie chcę zabrzmieć z tym źle, jedynie pokazać może inny sposób spojrzenia na sytuację. Zatem tak jak napisałaś, że zaczęłąś zastanawiać się kim w ogóle jesteś. Może zamiast na to patzreć w ten sposób lepiej jest spojrzeć kim byłam nim się taka stałaś i co sprawiło, że taka obecnie jesteś ;-) Myślę, że taki sposób patrzenia może spowodować, że łatwiej jest porównać czas przeszły z teraźniejszym. A to, sprawi, że znajdziesz powód co się w takim razie stało i/lub co się dzieje.
Broń Cię Panie Boże, nie chcę się z takimi uwagami narzucać. Dla mnie to po prostu inny sposób patrzenia na to co przez co niekiedy przechodzimy i nie kiedy szukamy rozwiązań, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka ;-)
Ania
Kochana nawet nie wiesz jak ciebie rozumiem !!! Przeżywam to samo co ty i naprawdę ci współczuję. Mam nadzieję, że tutaj wrócisz i razem weźmiemy się za siebie. Trzymam kciuki i czekam na nowy post <3
OdpowiedzUsuńWidzę, że Cię wcięło na dobre. Daj znać jak odżyjesz.
OdpowiedzUsuńcałkiem niedawno przechodziłam to samo, ale udało mi się jakoś to przezwyciężyć. mam nadzieję, że Ty również znajdziesz w sobie na to siłę i pokierujesz wszystko na dobre tory. wszystkie trzymamy kciuki za Ciebie!
OdpowiedzUsuń