niedziela, 11 lutego 2018

 Niedziela, 11:39

 

 

W piątek zrobiłam sobie luźniejszy dzień i nawet nie otworzyłam książek. Byłam na uczelni po jeden wpis i podjechałam do szkoły, aby w końcu odebrać swój kod maturalny. Opórcz tego posprzątałam mieszkanie i obejrzałam parę odcinków serialu <3 Taki dzień dobrze mi zrobił, bo już od wczoraj z czystą głową siedzę nad wosem i naprawdę dobrze mi idzie. 

Cały następny tydzień mam wolny, więc myślę, że nadgonię trochę z materiałem maturalnym. Cieszę się, że w końcu mam na to czas i przede wszystkim, że mogę robić wszystko swoim tempem. 

Od dzisiaj wróciłam też do zdrowego jedzenia, bardzo mi tego brakowało. 

Idę zrobić sobie kawę i wracam do wosu, muszę wykorzystać przypływ motywacji.

 

czwartek, 8 lutego 2018

 Czwartek, 21:27

 

Nie odzywałam się przez kilka dni, by móc w 100% skupić się na naucę. Dzisiaj napisałam ostatni i zarazem najgorszy egzamin, czyli politykę gospodarczą. Była to opisówka, każdy dostawał dwa pytania i musiał wyczeprać temat. Dodam, że jest nas 130 osób na roku, a każdy dostał inny zestaw pytań xd Obiecałam sobie wrzucić na luz i tak zrobiłam, naprawdę. Przed wejściem wszyscy się dobijali, że napewno nie zdadzą, a ja stale powtarzałam sobie, że zasługuje na to żeby zdać i... dostałam nalepszy zestaw pytań na całym kierunku. Nie chce się póki co cieszyć, bo wiem jak ten facet ocenia egzaminy, ale jestem dobrej myśli ;) 

Sesja się skończyła i pora wrócić do normalnego życia. Nawet nie wiecie jak się cieszę, mimo iż wiem, że teraz zacznie się ostre zakuwanie do poprawy matury. 

Wczoraj była premiera książki "Mistrzowie, czyli 101 inspirujących historii ludzi sukcesu" oczywiście już zamówiłam i nie mogę się już doczekać aż dojdzie! Od dawna szukałam czegoś takiego, tyle motywacji w jednej książcę.. ! 

Teraz idę zrobić sobie herbatę i rozsiadam się przed telewizorem, bo leci film Misery na podstawie Kinga ;)

 

W końcu czuję wewnętrzny spokój  ;) 

sobota, 3 lutego 2018

 Sobota, 10:23

 

Samopoczucie mam już dużo lepsze, jak to się mówi, poprawiłam korone i idę dalej. Na zdjęciu mój tygrys i nowy kubek, który dostałam na urodziny od koleżanki :) 

Za mną siedem egzaminów, czekam jeszcze na wyniki z jednego, a resztę wiem, że zdałam. W przyszłym tygodniu czkekają mnie trzy, niestety najgorsze na sam koniec, ale jestem dobrej myśli (staram się cholernie!). W ten weekend zamierzam pocisnąć z nauką, a w następny będę już odpoczywać :) 

 


 

Przeglądałam dzisiaj fbl i znowu uderzyła mnie jedna rzecz, to może wydawać się głupie, ale zobaczyłam, że ludzie mają czas dla samych siebie. Mogą po prostu wziąć paczkę chipsów włączyć sobie film i się zrelaksować.. Mówiłam, że będzie głupie. Ja sama postanowiłam dać sobie trochę luzu, bo naprawdę boję się, że zwariuje. 

czwartek, 1 lutego 2018

 Czwartek, 20:47

 

 

Wczoraj wieczorem płakałam pierwszy raz od KILKU lat, tak dobrze przeczytałyście. Łzy nie są mi zupełnie obce, po prostu w czasach gimnazjum wyczerpałam już swój limit, ale wczoraj zwyczajnie nie wytrzymałam.. Uświadomiłam sobie zbyt wiele rzeczy i musiałam jakoś dać upust emocjom. Przede wszystkim stwierdziłam, że coś jest ze mną nie halo skoro płacze z powodu zdania egzaminu na 3,5. Głupio jest mi nawet to pisać, bo wiem, że to nie jest normalne. Inni znajomi olewają nawet to, że nie zdali, bo przecież od czegoś są drugie terminy. Ja tak nie potrafię i czuję jakby z każdą złą oceną walił się mój świat i cała przyszła kariera. Zaraz po tym jak uświadomiłam sobie, że jestem nienormalna zdałam sobie sprawę, że nawet nie mam z kim o tym porozmawiać, bo jestem cholernie samotna. To znaczy, mam wieeelu znajomych, ale z nikim nie utrzymuję przyjacielskich kontaktów. Poza tym ja nie lubię jak ktoś zadręcza mnie swoimi problemami, więc ja także nie chcę zawracać nikomu głowy. Także kiepska by ze mnie była przyjaciółka. Dodatkowo dobija mnie fakt, że wszyscy (na szczęście prawie wszyscy) tak świetnie układają sobie życie. Zaręczyny, rocznice związku, wspólne mieszkanie. Widzę jak ich życie idzie na przód i to, że w ogóle mają jakieś życie poza studiami. Ja tkwie w zawieszeniu, te same priorytety i cele od wielu lat.. 

Ostatnią rzeczą, do której doszłam było to, że ostatnio olewałam dwie osoby, które zawsze były wobec mnie w porządku. Źle mi z tym cholernie :( 

 

Plany:

Chcę się zapisać na terapię. Jeżeli nadal będę tak przeżywać każde niepowodzenie (w głębi siebie wiem, że 3,5 nie jest niepowodzeniem) to zwyczajnie zwariuje. Gdybym wczoraj była sama w domu to nie wiem jakby się to skończyło. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że taka terapia to droga sprawa, a ja na chwilę obecną nie mam funduszy. Także prawdopodobnie dopiero od marca/ kwietnia uda mi się coś zdziałać w tym kierunku. 

Chcę też odbudować relacje z tymi dwoma koleżankami, o których pisałam wyżej. Naprawdę uważam, że są tego warte, więc zaraz po sesji zapraszam je na wino (którego miałam już nie pić) i coś pysznego do jedzenia :) 

 

Czytając ten wpis mam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie i znów miała 15 lat..