Myśl, że tak miałoby wyglądać całe moje życie mnie dobija. A wręcz zabija. Tak, bardzo powli i z wyczuciem zaciska pięść na moim kruchym sercu dziwiąc się, że tak długo wytrzymuje. Przejmuje się wszystkim, DOSŁOWNIE. Każde słowo padające z moich ust musi być odpowiednio dobrane, nie zniosłabym faktu, że kogoś uraziłam. Gorzej jest w tą drugą stronę, dlaczego nikt nie patrzy na to, co ja czuję?
Blee... Nawet nie potrafię powiedzieć co dzisiaj robiłam, zupełnie jakbym nie żyła. Rano coś się tam zabrałam za lekcje, potem umyłam włosy, ładnie się wymalowałam, zjadłam obiadek i pojechałam do kuzyna. Słodziak z niego, ma dopiero pięć miesięcy, a tak bardzo go kocham. Jest taki niewinny. Za tydzień też mam zamiar jechać, bo mój wujek robi pizze, z tego faktu się jednak nie cieszę. Wróciłam do domu koło 7 od nowa to samo... Umysłam włosy, zmyłam makijaż i zjadłam kolację. Boże, jaka ja jestem nudna.
Dieta w ten weekend okropna, chyba za bardzo się chwaliłam.