U góry macie fragment mojego posta z początku czerwca, naprawdę myślałam, że te wakacje będą udane. Niestety tak nie jest, a raczej powinnam powiedzieć, że nie było, bo dobiegają już końca. Może w przyszłym roku będzie lepiej. Może. Chciałabym pojechać gdzieś z K. i P. jednak będzie to możliwe tylko wtedy gdy schudnę. Teraz wstydzę się wyjść w ubraniu, a co dopiero w stroju kąpielowym. To nie do uwierzenia, ale przez te dwa miesiące w ogóle nie odpoczęłam.
Pamiętam też gdy pisałam o tym, że w nowej szkole nie zamierzam się z nikim zadawać. Nie wiem czy uda mi się żyć w cieniu, chyba się do tego nie nadaję. W obecnej chwili chęć "rozerwania się" stawiam wyżej niż myśl o późniejszym zranieniu. Gdy tylko sobie pomyślę, że K. jest teraz ze swoim kolegom, a ja ZNOWU siedzę z laptopem przed telewizorem trafia mnie szlak. Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania, to jak poznawanie Jej na nowo. O właśnie się dowiedziałam, że spotykamy się jutro. Idziemy na zakupy, cieszę się, że o mnie pomyślały. Od razu mam lepszy humor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz