wtorek, 22 lipca 2025

totalnie zjebany humor

 Wtorek, 14:20 



Ten weekend był okropny, nie odpoczęłam sobie, zapierdalałam tak jak zwykle. Nie wiem czy to kwestia tego, że jestem przed okresem czy innych czynników, ale humor mam fatalny i to już od wczoraj. No dawno nie czułam się psychicznie tak źle. 

Pracę kończę dopiero za godzinkę, ale już zrobiłam wszystko co miałam na dzisiaj i nawet część jutrzejszych obowiązków. Bardzo szybko mi poszło, bo często jest tak, że jak coś u mnie w życiu nie idzie dobrze, to zakopuję się w pracę. Dzisiaj też tak było, ale jak widać są jakieś plusy obecnej sytuacji. Na mój kiepski humor złożyło się kilka czynników o dosyć niskim stopniu wkurwienia, ale razem... no pewnie same wiecie jak to jest. 

Ale no nie poddajemy się. Zrobiłam sobie jak zwykle listę rzeczy do zrobienia i za chwilkę biorę się za wykreślanie poszczególnych pozycji. Muszę się czymś zająć, dzisiaj nawet bardziej niż zwykle. Mam w planie nawet poćwiczyć, włączę sobie dosłownie na 15 minut jakieś taneczne cardio, zawsze to lepsze niż nic. 

No i się poryczałam, ot tak po prostu. Ostatnio czuję się bardzo niestabilnie w moim związku. Mimo tego, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Układa nam się, ale jednak ta sytuacja z lutego nie daje mi totalnie spokoju. Jedna z Was napisała mi wtedy, że nawet jeśli wszystko się ułoży to ja już i tak zawsze będę miała żal o tę sytuację i gdzieś tam z tyłu głowy jego słowa. I rzeczywiście tak jest. Teraz cokolwiek bym nie usłyszała od S. to sobie myślę, że w rzeczywistości może kłamać. Ciężko jest odbudować zaufanie po czymś takim.  Wiem, że zapewne doradzicie mi rozmowę z S. ale mi ona raczej nie pomoże, bo tak jak napisałam wcześniej, nie jestem w stanie mu w pełni uwierzyć. Już kilka razy było tak, że o czymś gadaliśmy, ustaliliśmy, a za kilka dni zmiana zdania o 180 stopni, bo jak twierdził "wcześniej nie chciał mi mówić, albo musiał to lepiej przemyśleć". W tym przypadku chyba jedynie oświadczyny pomogłyby mi pewniej poczuć się w tym związku. Jednocześnie ja nigdy nie powiem o tym S. a szansa na to, że zdąży się sam oświadczyć zanim zwyczajnie uznam, że nie wytrzymam już w takiej niepewności jest nikła. 

Przepraszam za taki a nie inny wpis, ale potrzebowałam się i wygadać i wypłakać. Na prawdę mam nadzieję, że mój humor jest spowodowany okresem i za kilka dni wszystko wróci do normy. Zajrzę do Was jutro. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz