Niedziela, 19:32
Hej!
Miałam zamiar pokazać Wam dzisiaj wszystko co upichciłam na przyszły tydzień, ale mam problem z przesłaniem zdjęć na komputer, więc chyba ten wpis będzie musiał poczekać. Ogólnie troszkę męczy mnie już gotowanie tak wielu dań w weekend i chyba na jakiś czas przerzucę się na gotowanie "na świeżo", zobaczymy jak będzie mi się to sprawdzać.
Mam mocne, bardzo mocne postanowienie żeby od jutra zacząć treningi z Kołakowską, albo ogólnie inne wyzwanie treningowe. Ale szczerze, to będę pochodzić do tego już setny raz, no cóż, może za którymś się w końcu uda. Uważam, że aktywność fizyczna bardzo, ale to bardzo by mi się przydała. Ostatnio nie podałam Wam poniedziałkowej wagi, bo zmieniłam taktykę i będę się ważyć raz w miesiącu, a dokładnie w pierwszych kilku dniach miesiąca. Moim celem nie jest zobaczenie określonej liczby na wadze, a po prostu dobre samopoczucie we własnym ciele.
Ten weekend minął mi bardzo, ale to bardzo szybko, nawet nie mogę powiedzieć żebym zbytnio wypoczęła. Myślami jestem już tak naprawdę w pracy i układam sobie w głowie wszystkie zadania, które muszę jutro wypełnić. Mam do zamknięcia kilka zaległych spraw i od wtorku mam nadzieję, że już będzie z górki :) Sukcesy w pracy bardzo mnie cieszą, ale wiecie jak to jest, potem człowiek ma już chrapkę na więcej i więcej.
Wczoraj gdy wracaliśmy z S. z ranki, jadąc samochodem, pomyślałam sobie, że kocham swoje obecne życie. Pierwszy raz jest chyba tak dobrze, tak spokojnie i chciałabym żeby tak już zostało. No, ale jak wcześniej powiedziałam... apetyt rośnie w miarę jedzenia i liczę na to, że będzie jeszcze lepiej :)
Idę zjeść kolacje i oglądać kolejne odcinki Andora :)
Udanego tygodnia!
Cieszę się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. I cieszy mnie to bardzo, że Ci się układa i jesteś szczęśliwa. Fajnie się o tym czyta.
OdpowiedzUsuńJa zauważyłam u siebie , że do ruchu muszę się ja razie zmuszać, bo nawyk do tego przepadł sto lat temu. Jednak jak już się zmuszę i się trochę poruszam, to czuję się i fizycznie i psychicznie zdecydowanie lepiej i póki co to właśnie to mnie motywuje, żeby próbować w tym wytrwać. Także nawet jak nie trening, to chociaż intensywny spacer.
Życzę Ci powodzonka i trzymaj się kochana :*
Cieszę się, że doceniasz ten czas w swoim życiu. A udało się zmobilizować do ćwiczeń?
OdpowiedzUsuń