piątek, 28 lutego 2020

119-121 Problem tofu & Przytyłam

Piątek, 11:00

Haj :) 
W środę byłam na zajęciach z jednego kierunku, tylko dwa, więc dla mnie to zupełna nowość, w tamtym semestrze wychodziłam rano i wracałam wieczorem. Po powrocie ogarnęłam sobie notatki z korony, ogarnęłam mieszkanie i w zasadzie tyle. 
Wczoraj miałam wyjątkowo dzień wolny od uczelni, więc opiekowałam się babcią, udało mi się nawet trochę posiedzieć nad licencjatem. Teraz też już u niej jestem, wzięłam ze sobą laptopa, więc za chwilkę znowu będę pracować. Poprawki idą mi znacznie ciężej niż samo pisanie, ale na szczęście już kończę. W planach mam dzisiaj jeszcze tylko posprzątanie całego mieszkania, a na wieczór mam już wybrany film :) Ostatnie dni mam nieco luźniejsze pod względem nauki, więc korzystam ile mogę, to się jednak szybko skończy, bo już zaczęłam drukować sobie sterty materiałów do nauki. Zastanawiam się także nad wzięciem udziału w konkursie z korony (historii państwa i prawa polskiego), zwalnia on z egzaminu, więc jak dla mnie super. Oczywiście tak czy siak trzeba się dużo uczyć, ale miałabym przynajmniej jeden egzamin z głowy w już w maju, a akurat korona jest moim przedmiotem obligatoryjnym. Muszę to przemyśleć :) 

Kochane! Jeżeli chodzi o tofu, to ja zawsze wybieram wędzone. Naturalne niestety nie ma smaku. Ja tofu przygotowuje na kilka sposobów:
1. Kroje w kosteczkę i podsmażam na patelni z przyprawami.
2. Kroje i po prostu dodaje do różnych potraw, bez żadnych przypraw, bez smażenia -> wędzone ma sporo smaku samo w sobie. 
3. Kroje wzdłuż, mocze w jajku, obtaczam w bułce tartej i smażę na patelni, wychodzi z tego a'la kotlet. To jest jednak wersja mocno kaloryczna, więc robię tak tylko na jakieś święta, kiedy jem obiad z rodziną. 
4. Mój ulubiony sposób -> Kroje w kosteczkę i marynuje w sosie z miodu, chilli, odrobinie oliwy, łyżeczce koncentratu pomidorowego i różnych przypraw. Następnie wykładam na blaszce do pieczenia i piekę w piekarniku do czasu aż będzie chrupiące. 

Nie jadam mięsa, więc dla mnie tofu jest idealnym dodatkiem do obiadu :) 

Nawiązując jeszcze do tematu posta - > przytyłam :( Nie ważyłam się, ale czuję to po spodniach. Niby nie jadłam jakoś dużo, ale myślę, że jest to wina ferii. W ogóle się wtedy nie ruszałam, w ogóle! W pierwszym tygodniu pisałam licencjat, a w drugim uczyłam się do poprawki, nigdzie nawet nie wychodziłam. Dobrze, że w porę się opamiętałam. 


Ostatnio odkryłam także, że mam dostęp do zdjęć, które zamieszczałam na poprzednim blogu (tym, który został usunięty), pomyślałam więc, że będę tutaj od czasu do czasu wrzucać jakieś, głównie przepisy, bo przypomniało mi się kilka fajnych, naprawdę bardzo dietetycznych :)







wtorek, 25 lutego 2020

117-118 || 365 dni & food haul

Wtorek, 19:19

Hejka! Ja tradycyjnie opowiem co tam u mnie, a zaraz pędzę czytać jak zaczął się Wasz tydzień. 
Ja wczoraj na pierwszy wykład nie poszłam, no nie mogłam się dobudzić o tej 6, głupio mi, że pierwsze zajęcia po feriach, a ja od razu "zawaliłam", ale jak się nad tym zastanowić to i tak z tych ferii nic nie miałam. Poszłam dopiero na 10 na logikę i to był prawdziwy ogień, nie zrozumiałam nic, a umiejętność logicznego myślenia z całą pewnością nie będzie moją mocną stroną. Po zajęciach pojechałam jeszcze na drugą uczelnię żeby załatwić formalności związane z praktykami i w domu byłam już o 14. Szybki obiad, posprzątałam kuchnię, posiedziałam  nad licencjatem i pojechałam do kina. Nie wiem kiedy ostatni raz byłam w kinie, a tak bardzo to lubię. Byłyśmy na filmie 365 dni i był całkiem okej, w sensie, ładne widoki, super muzyka, historia też spoko, ale ten film kompletnie nie miał fabuły. Czytałam książkę i chyba tylko dlatego wiedziałam o co chodzi. Nie żałuje jednak, że poszłam, przynajmniej się jakoś rozerwałam po tej sesji :) 
Dzisiaj miałam zajęcia na 9:45, wykład z korony, potem nauka o policji i prawo rzymskie. W porównaniu do tego, że w ubiegłym semestrze siedziałam na uczelniach całymi dniami to był pikuś, ale i tak jestem jakoś zmęczona. W drodze powrotnej zrobiłam jeszcze zakupy, w domu ugotowałam obiad, posprzątałam, pobawiłam się z kotem i teraz siedzę tutaj. Chyba błędnie uznałam, że w tym semestrze będę miała więcej czasu, patrzcie, tylko 3 wykłady, a jednak cały dzień zajęty, zwłaszcza gdy dochodzą jeszcze inne obowiązki, a uwierzcie mi, że zawsze staram się ze wszystkim sprężać. 



A tutaj zakupy z Biedronki, zrobiłam zdjęcie także dodaję. Trochę zdrowo i trochę niezdrowo, czyli równowaga zachowana. Wydaje się mało, ale ledwo to wszystko doniosłam do domu. 
Miałam dzisiaj jeszcze uzupełnić notatki z zajęć, ale nie wiem czemu jestem baardzo zmęczona. Także idę zrobić peeling enzymatyczny z tołpy, szybka kąpiel i obejrzę jakiś film lub serial :) Jutro mam zajęcia na drugiej uczelni dopiero na 13, więc mam nadzieję, że uda mi się trochę rzeczy zrobić przez wykładami :) 

niedziela, 23 lutego 2020

111-116 Zdałam poprawkę! Czuję sie woooolna!

Niedziela, 09:39


Cześć Kochane! 
Ostatni raz odzywałam się w poniedziałek, nie zapomniałam o Was, ale po prostu nie miałam o czym pisać. Pierwszy tydzień ferii poświęciłam na pisanie licencjatu, za to w drugim uczyłam się na poprawkę z prawoznawstawa, którą miałam wczoraj. Serio siedziałam nad książkami "dzień i noc", bo materiału było bardzo dużo. Ale zdałam! Już wczoraj po południu były wyniki i nawet nie wiecie jak mi ulżyło, przez chwilę naprawdę myślałam, że będę musiała brać warunek. Niby nie widzę w tym nic złego, ale wiecie, lepiej uniknąć. Egzamin był podzielony na dwie części, pierwsza to test wielokrotnego wyboru, a druga esej. Myślę, że właśnie esej uratował mi tyłek, bo trafił się temat, który dobrze umiałam - porównanie civil law i common law :) Ostatnio jedna osoba pytała jak wyglądają egzaminy na prawie. To zależy, ale tutaj opisałam jeden przykład :) Nie powiem, bardzo mnie to podbudowało. Mam naprawdę świetne wyniki :)
Wczoraj po powrocie z egzaminu jedynie trochę posprzątałam i od razu położyłam się do łóżka, oglądałam filmy, serial, a wieczorem wzięłam meeega długą kąpiel. Świetny wieczór. 
Jakie plany na dzisiaj? 
Od piątku znowu mieszkam sama, więc mama zaprosiła mnie dzisiaj na obiad. Ma po mnie zaraz przyjechać, bo biorę też kota żeby nie siedział znowu sam cały dzień, bardzo tego nie lubi :) Jedziemy trochę wcześniej, chce spędzić czas z babcią, nie widziałam jej chyba z miesiąc, bo nie było odwiedzin na oddziale z powodu grypy. Miałam brać ze sobą kodeks żeby się trochę pouczyć, ale uznałam, że nie, są ważniejsze sprawy. Pouczę się jak wrócę do domu, chce także wprowadzić zmiany do licencjatu, bo promotorka odesłała mi już pierwszy rozdział. Generalnie jest okej :)

A teraz trochę zdjęć z ostatnich dni żeby nie było tak pusto :) Ja lecę poczytać co u Was, cieszę się, że w końcu mam na to czas! 






poniedziałek, 17 lutego 2020

108-110 Babcia wychodzi ze szpitala, festiwal walentynkowej żenady i pierwszy rozdział napisany

Poniedziałek, 09:49


Hej :) 
Miałam dodać wczoraj wpis, ale finalnie o tym zapomniałam, więc piszę teraz. Mam świetną nowinę- udało mi się napisać pierwszy rozdział licencjatu. Zajęło mi to dokładnie 38h i 45 minut rozłożone na tydzień. Jestem z niego tak średnio zadowolona, ale nie miałam już siły ani czasu na dalsze poprawki, będzie co ma być. Dzisiaj zaczynam też oficjalną naukę do poprawki egzaminu, mam pięć dni, więc czasu mało, a nauki dużo. Oprócz nauki do poprawki muszę przygotować się także do innych przedmiotów, więc kolejny tydzień ferii też nie będzie przeznaczony na odpoczynek... 
Mam też już plan zajęć na obu uczelniach i jestem z niego w miarę zadowolona, odejdzie mi jeżdżenie pomiędzy uczelniami, nie mam też zbytnio okienek, więc jest naprawdę dobrze :) 
W piątek okazało się, że babcia wychodzi w tym tygodniu ze szpitala, była tam już od ponad miesiąca na rehabilitacji. Obie z mamą jesteśmy.. załamane. Babcia wymaga opieki, więc mama się do niej przeprowadzi, a ja znowu będę mieszkać sama. Już się mnie mama pytała w jakie dni będę mogła zajmować się babcią.. Kocham babcię, ale zajmowałam się nią w grudniu oraz na początku stycznia i to była prawdziwa mordęga. Nawet jak miałam wolne musiałam wstawać o 6 i jechać do babci, niby brałam ze sobą książki do nauki, ale tam nie jestem w stanie zrobić niemal nic, bo babcia jest bardzo absorbująca, oprócz tego telewizor chodzi na maksa, a ja się umiem uczyć tylko w ciszy. U babci byłam do 16/17, bo o tej godzinie mama wraca z pracy, potem w domu miałam tylko kilka godzin na naukę i zajęcie się całym domem, do tego dochodzą dwa kierunki studiów i kończyło się na tym, że byłam dosłownie wykończona, a nauka pozostawała gdzieś daleko w tyle. Jak sobie pomyślę, że znowu do tego wracamy to jest mi gorzej, mama ma dokładnie takie same odczucia. Ona w końcu też cały dzień jest w pracy, a potem trzeba się zajmować babcią. Wierzę, że będzie dobrze, ale nie wiem jak sobie poradzę. 
A tak zmieniając temat.. jak tam festiwal walentynkowej żenady? Ja nie przeglądam facebooka, ale moja jedna z lepszych koleżanek się zaręczyła, więc te wieści do mnie dotarły. W tamtym roku urodziła dziecko i chce teraz żebym przyjechała je zobaczyć, zgodziłam się oczywiście, ale no nie mam najmniejszej ochoty na oglądanie bąbelka. W walentynki, dobita tymi wszystkimi parami, podjęłam spontaniczną decyzję- zakładam tindera! Hahha. A potem tak to przemyślałam i uznałam, że jestem głupia. Nie mam czasu nawet na siedzenie na tej aplikacji, a co dopiero chodzenie na randki... chciałabym wszystko umieć tak ogarnąć żeby mieć czas dosłownie na wszystko. Na dwa kierunki studiów, pisanie licencjatu, opiekę nad babcią, siłownie, zdrowe odżywianie i spacery nad wodą. O tym ostatnim dosłownie marzę od kilku dni, brakuje mi wytchnienia. 

Spadam do nauki. 

piątek, 14 lutego 2020

104-107 || Świetne ferie... i walentynki

Piątek, 14.02

Hejka! 
Moje ferie lecą w bardzo szybkim tempie, czy sobie odpoczęłam? Oczywiście, że nie. Stale siedzę nad licencjatem albo notatkami. Nie zaczęłam się uczyć jeszcze na poprawkę, którą mam za tydzień, więc nie jestem w dobrej sytuacji. Dzisiaj natomiast daję sobie jeszcze cały dzień na licencjat, wczoraj dobrze mi szło, więc jeżeli dzisiaj też tak będzie to myślę, że uda mi się go jutro skończyć i zostanie mi jeden dzień na poprawki. 
A tak z innych rzeczy to dzisiaj mamy walentynki! Ja niestety nie obchodzę, po pierwsze nie mam z kim, a po drugie mam tyle rzeczy na głowie, że czasu też nie mam. Zamiast wieczornego świętowania zamierzam dzisiaj posprzątać całe mieszkanie xd Świetnie.. 
Przynajmniej z dietą idzie mi całkiem okej, jedynym moim grzechem są paluszki, które zjadam przy pracy, ale generalnie dobrze się trzymam i jem naprawdę zdrowo, regularnie i zdecydowanie mniejsze porcje :) 

poniedziałek, 10 lutego 2020

103 || Podsumowanie stycznia i niezaliczony egzamin

Poniedziałek, 13:51

Tak jak w temacie, niestety tak jak podejrzewałam nie udało mi się zaliczyć egzaminu z prawoznawstwa. Na początku byłam załamana, ale.. "nigdy porażka, zawsze lekcja". Poza tym staram się pamiętać o tym, że jednego egzaminu nie zdałam, ale kilkanaście innych już tak i to na same dobre oceny. Poprawkę mam 22 lutego, więc prawie dwa tygodnie na przygotowanie się, sporo czasu. Zacznę dopiero od jutra, bo dzisiaj poświęcam się w 100% pracy licencjackiej. 
Wczoraj, pomimo obietnic, że będę odpoczywać, zaczęłam się już trochę uczyć, niby nic, ale dwie godzinki poszły. Jestem zadowolona. Dzisiaj wstałam po siódmej, zebrałam się i pojechałam na uczelnię żeby popracować chwilę w czytelni, miałam też załatwić jedną sprawę, ale niestety się nie udało, bo gość nie przyszedł na konsultacje.. bez komentarza. Zajmę się tym dopiero po feriach :) W planach na dzisiaj mam licencjat, trochę notatek z zobowiązań i serial. Czyli w końcu upragniony relaks! Zasłużyłam :) 

A teraz podsumuje styczeń, bo obiecałam to robić co miesiąc, w kontekście moich postanowień noworocznych. 
1. Schudnąć i osiągnąć wagę 56 kilogramów. 
Z tym było u mnie różnie w tym miesiącu, niby coś tam próbowałam, trzymałam się postanowień, a zaraz przychodziła nauka, stres i zajadanie negatywnych emocji. 
2. Zmienić nawyki żywieniowe. Unikać wszelkich szkodliwych produktów, takich jak: żelki, chipsy, słodycze, pieczywo, mąką itd. Wybierać lepsze jakościowo jedzenie i próbować nowych rzeczy. 
Duży minus! Jadłam pełno żelków i popcornu, nie sięgałam po żadne nowości i zdrowsze zamienniki. 
3.Chodzić na siłownie tak często jak to możliwe. Chciałabym trzy razy w tygodniu. 
Taak, byłam w tym ROKU raz! Wiem, że jestem żałosna, ale serio miałam inne priorytety. Nie powiem, chcieć też mi się nie chciało. 
4.Medytować. 
Dzisiaj medytowałam po raz pierwszy, ni cholery mnie nie to nie wyciszyło, raczej uśpiło. 
5.Prowadzić regularnie tego bloga. Dodawać nie tylko wpisy "co u mnie", ale także bardziej merytoryczne. 
To mi częściowo wyszło, myślę, że pisałam dosyć regularnie, a co do merytorycznych wpisów - kilka się pojawiło, ale nie ukrywam, że w planie miałam więcej. 
6. Wyglądać dobrze nawet jak siedzę w domu, mam już dosyć dresów i legginsów! Chce się ubierać tak jakbym zaraz miała gdzieś wyjść i wykorzystywać w pełni zasoby mojej garderoby. 
Przez pierwsze tygodnie mi się udawało, potem raczej porzuciłam ten pomysł. Gdy siedzę w domu chce jednak żeby było mi wygodnie. Chyba wykreślę ten punkt, bo już wiem, że nie chce się do niego stosować. 
14. Wyrobić nawyk wczesnego wstawania. 
Trzymam się w postanowieniu! Nie wstaje jakoś super wcześnie, ale nawet jak mam wolny dzień to najpóźniej wstaje o 8, także jest okej :) 
16. Czytać 30 minut przed snem. 
Generalnie bardzo dużo czytałam, ale nie były to lektury dla przyjemności tylko takie, które przeczytać musiałam na studia. 
21. Regularnie pisać książkę, w ramach hobby. 
Nie napisałam ani strony książki, ale za to masę innych esejów. 
22. Uczyć się regularnie. 
Było okej, ale może być lepiej. 

Oki, a więc to jest taki update za styczeń. Mam też inne postanowienia, ale dotyczą one rzeczy, które zaplanowałam na drugą część roku, więc dopiero wtedy będę dawać znać jak mi idzie. 

niedziela, 9 lutego 2020

99-102 Koniec sesji i plany na ferie

Niedziela, 10:22

Hej Kochane! Wracam do Was lżejsza o jakieś 10 kilo, niestety nie wagi, a jedynie obowiązków :) Całą sesję zdałam wręcz śpiewająco, na obu kierunkach mam same 4 i 5, wczoraj natomiast napisałam ostatni egzamin i poszedł mi niestety kiepsko. W końcu nie może być zbyt dobrze, prawda? Nie mam jeszcze wyników, ale wydaje mi się, że go nie zdałam. Staram się być dla siebie wyrozumiała, to był mój 5 egzamin w tym tygodniu i jestem pewna, że na moje myślenie (a raczej jego brak) miało wpływ ogromne zmęczenie. Rany, jak nad tym myślę to sama nie wiem jak przeżyłam podwójną sesję, było cholernie ciężko i cieszę się, że mam to już za sobą. 
Chciałam także poruszyć temat, który od dłuższego czasu ciąży mi na sercu. Chodzi o ludzi na nowym kierunku. Ja jestem prawdziwą szczęściarą, bo zawsze spotykałam wartościowe osoby, ale teraz.. nie wyszło, serio. Próbowałam się z nimi zaprzyjaźnić, ale ja po prostu nie mogę znieść tej zawiści, nienawiści i wyścigu szczurów. Na stosunkach międzynarodowych nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, wręcz przeciwnie każdy był bardzo życzliwy i pomocny, a na prawie to obrót o jakieś 180 stopni. Nie chcę być tego częścią, odcinam się i jestem w 100% pewna, że wyjdzie mi to na dobre.
A teraz coś bardziej przyjemnego, czyli ferie! Tak, nawet ja mam dwa tygodnie "wolnego". Przez najbliższe dwa tygodnie nie mam zajęć, ale mam inne rzeczy do zrobienia. Muszę napisać pierwszy rozdział licencjatu, przygotować się do kolokwium z prawa konstytucyjnego, ze spadków i z zobowiązań. Jak to napisałam to wydaje się malutko, ale uwierzcie mi, że to jest ogrom pracy na jakieś 2-3 tygodnie. Ilość materiału na jedno kolokwium z prawa to czasami kilkukrotność (!) tego, co musze ogarnąć na egzamin ze stosunków. Plusem jest to, że nauka tego, co lubię przychodzi dużo łatwiej. 
Wczoraj wróciłam z egzaminu koło 16 i już nic nie robiłam poza odpoczynkiem, oglądałam serial, jadłam, wzięłam długą kąpiel. Dzisiaj zamierzam odgruzować pokój, bo wszędzie walają się notatki i po prostu trzeba tu posprzątać, oprócz tego w planie tylko serial. Jutro wracam do gry :) Planuje wykorzystać to, że czytelnia na uczelni jest otwarta i chce tam jechać i od rana popracować nad licencjatem. 
Miłego niedzieli Kochane, mam nadzieje, że uda Wam się odpocząć :) 

środa, 5 lutego 2020

88- 98 Ostatnie dni podwójnej sesji

Środa, 12:10


Nie odzywałam się tutaj od moich urodzin, ale musicie uwierzyć, że miałam dużo nauki. Sesja powoli się dla mnie kończy, co skutkuje tym, że już kompletnie nie mam siły i chęci na naukę. W tym tygodniu mam pięć egzaminów, 3 już napisałam, a kolejne dwa przede mną, niestety chyba jedne z cięższych. To była z pewnością jedna z trudniejszych sesji, ponieważ pierwsza podwójna (na dwóch kierunkach), ale póki co dobrze sobie radzę, mam nadzieję, że nie piszę tego w złą godzinę. 
Z dietą w miarę się ogarnęłam, nie jem jakoś super, czasami wpadną słodycze lub żelki, ale mimo to uważam, że jest okej i w tym czasie kiedy jestem zabiegana potrafię znaleźć chwilę na ugotowanie zdrowego posiłku.
Rano wstałam przed siódmą, szybko się zebrałam i pojechałam na egzamin. Poszedł mi całkiem okej, w domu zjadłam śniadanie, posprzątałam troszkę mieszkanie i teraz siadam do nauki na sobotni egzamin z prawoznawstwa. Na resztę dnia plan jest następujący - uczę się, idę na zakupy spożywcze, a wieczorem kąpiel i serial. Obecnie oglądam "Power", jestem dopiero na trzecim odcinku, ale mi się podoba. Planuje także ugotować na obiad spaghetti, bo nie jadłam makaronu wieki, a na kolację zrobię lekką sałatkę! 

Miłego dnia Kochane!