środa, 18 grudnia 2013

 Bardzo podoba mi się, to jak jestem postrzegana przez innych ludzi, ale po czasie czterech miesięcy zaczęło mi to już przeszkadzać. Oni oczekują, że to ja sie wszystkim zajmnę, wszystko zaplanuję, a jeszcze lepiej sama zrobię. Prezenty dla nauczycieli? No problem. Babeczki. Oczywiście. Plakat? Konkurs? Zadania domowe? Jestem wykończona, jeszcze tylko jutro i dość tego koszmaru. 

Moja "przyjaciółka" ma problemy, a ja nie potrafię jej pomóc. Więcej. Ja nie chce jej pomóc, dzisiaj zdałam sobie z tego sprawę. Nie chcę, by ktoś dla mnie obcy obarczał mnie swoimi problemami, bo ja nawet nie umiem sobie poradzić z własnym życiem. Martwię sie o nią.

Mam okropne oceny na półrocze. Dwie dwójki! Nie, nie, nie. Z innych przedmiotów także mogłoby być lepiej. Muszę się bardziej postarać





wtorek, 10 grudnia 2013

-

 Na jutro mam tyle nauki... jeszcze nic nie zrobiłam, nie mam ochoty, nie widzę w tym sensu. A jeszcze za chwilę wychodzę do dentysty i nie wiem ile czasu tam spędzie. Stale myślę o nowym roku, czy coś się zmieni? Przecież, to tylko czas, nie ma znaczenia czy zacznę "better life" od dzisiaj, czy za kilka dni. Jednak ja głupia czekam. 

 

Mam przygotowane już tyle rzeczy. Ćwiczenia, dietetyczne posiłki, rozplanowuję naukę i mam tyle seriali do oglądnięcia. 

piątek, 6 grudnia 2013

-

 19:37

 

 

Skoro dobre oceny nie dają mi żadnej satysfakcji, to co mogłoby dać? Zawsze myślałam, że chodzi o to bym mogła być z siebie dumna. Mało jest na tym świecie rzeczy, które sprawiają, że się uśmiecham. Smutne. 

 

Nawiązując do wczoraj, to nie napisałam, ponieważ caluteńki dzień byłam poza domem. Wyszłam o 7, a wróciłam  po 19, a musiałam się jeszcze uczyć na biologię. Od siódmej godziny lekcyjnej miałam na prawdę okropny humor. Niech mi ktoś powie jak można sobie przywłaszczyć pracę kogoś innego?! Już mówię o co chodzi. Oczywiście jako jedna z nielicznych odrobiłam zadanie domowe z fizyki, ale to już standard. Dałam odpisać R. , co też jest już u nas stanadardem, sama natomiast zamierzałam się zgłosić i przedstawić je na tablicy na ocenę. I zgadnijcie kto mnie ubiegł?! Jeszcze na początku pomyślałam dobra, okej, pójdę do następnego. R. dostała 4, a gdy ja się chciałam zgłosić nauczycielka powiedziała, że musi przeprowadzić lekcję. Znowu mi smutno gdy o tym myślę, ja się narobiłam i gówno z tego mam. A ona dostała ocenę, która należała się mi. Nie. Nie. Nie. Straciłam wiarę w ludzi. 

Jezu taka głupota, a płaczę przez nią. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o ocenę. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami i bardzo się na niej zawiodłam. Dramatyzuję? Chyba powinnam się już nauczyć, że ludzie stale nas zawodzą, zwłaszcza ci, na których liczymy najbardziej. 

 

Dzisiaj jestem już w lepszym humorze, ale R znowu mnie zawiodła. Nie chce już nawet pisać o co chodzi. 

Klasowe mikołajki minęły w fajnej admosferze i dostałam piękny prezent.

 

środa, 4 grudnia 2013

-

 nie wiem jak przeżyłam 9 lekcji. 

jestem padnięta.

za dużo zjadłam.

nie umiem na sprawdzian z historii.

nie umiem na sprawdzian z edb.

czuje się grubo. 

w szkole były zdjęcia.

jutro dwa wf.

dostałam dwie trójki z majcy.

chce umrzeć. TERAZ

wtorek, 3 grudnia 2013

-

 Dzisiaj wszystko jest po staremu. Zniknął dobry humor, zniknęła chęć do życia, zniknął zapał. Dlaczego to wszystko przychodzi i odchodzi tak szybko? Chciałabym, by trwało w nieskończoność. Taka ja z przed dwóch lat zawsze jest mile widziana. Nieogranięta, wiecznie roztrzepana, zapominalska, wygadana, dusza towarzystwa, otwarta, lubiana, kochająca, mająca kompletny olew na oceny, ta której wszystko się udawało. Boże, jaką ja byłam szczęściarą. Miałam wszystko plus kilka kilo za dużo ;)

I najważniejsze pytanie. Gdybyś mogła cofnąć czas, wplątałabyś się w to jeszcze raz? Ostatnio ktoś już zadał mi, to pytanie, a ja bardzo długo myślałam nad odopowiedzią. Po wczorajszym dniu jestm skłonna ją zmienić. Prawdą jest, że dieta i masa wyrzeczeń nauczyły mnie dyscypliny, ale Kochane... Jakim kosztem? Czy nie za dużym? Wraz ze świetnymi ocenami zyskałam ED, zaburzenia osobowości i.. depresję. Nie, nie zrobiłabym tego ponownie. Teraz stoję z boku i patrzę jak życie mi ucieka. Niekiedy próbuje je łapać, a innym razem odpuszczam. Czy ja naprawde wiem czego chce? Jestem pewna tylko jednego. Pragnę odpoczynku. Nie weekendowego, bo taki mi nie wystarcza. W piątek sprzątam przez resztę dnia, w soboty odrabiam lekcję, a w niedzielę się uczę. Jak mam odpocząć? Czekam na tę święta, nie zależy mi na prezentach, rodzinnych spotkaniach, a jedynie na wylegiwaniu się w łóżku i nie robieniu kompletnie niczego. Może czytając to za parę dni zmienię zdanie, może. Wiem, że niegdy nie uda mi się zrezygnować z obecnego życia. To po porstu jest we mnie i nie uspoki się dopóki nie osiągnę celu. A wiecie, co wtedy zrobię. Upadnę. Bo warto upadać jedynie z najwyższego szczytu. 

 

niedziela, 1 grudnia 2013

-

 21:40

 

 

Człowiek zdobywa władzę, gdy przekona samego siebie, iż urodził się po to, by sprawować kontrolę.

 

Jestem przygnębiona gdy pomyślę o nadchodzącym tygodniu. Nie chce wychodzić do ludzi i tak nie mam im nic do powiedzenia. Mimo, iż ogranęłam większość szkolnych obowiązków, to i tak czuję, że nie jestem przygotowana. Chcę odpuścić sobie niektóre przedmioty i zająć tylko historią i wos'em, ale nie wiem czy tak potrafię. Ludzie ponoć tracą  zdorwy rozsądek w drodzę po swoje marzenia. 

I win.