Piątek, 10:35
Haj!
O rany, ale miałam fajny poranek i wczorajszy wieczór także. Ale najpierw porozmawiajmy o kilku ostatnich dniach. Skupiam się na sobie, a może nie tyle na sobie, co na swoim życiu. Aktualnie moją głowę zajmują kalendarze adwentowe, w tym roku przygotowuję je dla przyjaciółki oraz chłopaka. Bardzo dobrze mi idzie. W poniedziałek po pracy pojechałam do Carrefoura, we wtorek do Rossmanna i Action, a w środę byłam w Pepco. Wszędzie udało mi się coś kupić, także jestem mega zadowolona, brakuje mi tylko kilku okienek, ale myślę, że je już przeznaczę na słodycze i kosmetyki, a to bardzo łatwo wybrać. Oczywiście wszystko pokaże jak już skończę, może akurat ktoś się zainspiruję. Bardzo się tym ekscytuję, bo chyba nigdy kalendarz nie wyszedł mi aż tak fajny!
Wczoraj w pracy nieco zmienili nam proces, a przez to straciłam dużo czasu, a no i też nerwów. Natomiast myślę, że niedługo wrócimy na stare śmieci, także nie ma się czym przejmować. Bodajże we wtorek byłam podpisać umowę aaaa! Jestem zachwycona, dostałam od razu na czas nieokreślony, co sobie bardzo cenię, bo jednak czuję taką stabilność. A jak to jest praca, którą lubię, to już w ogóle jest super. Ooo we wtorek mamy pizza day, więc sobie pokorzystam :)
Jeśli już jesteśmy w temacie jedzenia to powiem Wam, że ostatnio jest z tym okej. Nie jestem na diecie, jem raczej to na co mam ochotę, ale też nie wpierdalam. Staram się słuchać swojego organizmu. Gdybym tak jeszcze zaczęła ćwiczyć to już w ogóle byłoby genialnie. Raczej nie myślę na razie o siłowni/zajęciach zorganizowanych, bardziej o ćwiczeniach w domu i basenie raz w tygodniu. To nie dużo, więc myślę, że na spokojnie powinnam dać radę.
Tak jak na wstępie powiedział, wczorajszy wieczór miałam świetny. Taki spokojny, zrobiłam sobie kolację, obejrzałam odcinek serialu, posiedziałam na you tube i tik toku. A dzisiaj w końcu mogłam się wyspać, czego mega potrzebowałam. Wstałam po 8 i też na spokojnie się ogarnęłam. To pewnie dlatego, że byłam sama w domu, jakoś jak jest ktoś inny to czuję większy przymus żeby coś robić.
Za chwilę wychodzę na groby, potem mam obiad u babci, a wieczorkiem ma przyjechać po mnie Szymek.
Lecę!