Czwartek, 13:09
Wiecie, że w przyszłym miesiącu minie 14 lat od kiedy prowadzę bloga? To znaczy, że robię to już pół mojego życia, kawał czasu. Są tego ogromne plusy, a jednym z nich jest to, że zawsze mogę wrócić wspomnieniami do tego co robiłam x czasu temu. To super sposób żeby zobaczyć jak wielki progres zrobiliśmy w życiu, bo mam wrażenie, że czasami się tego nie dostrzega.
Także zobaczmy sobie jak wyglądał mój lipiec na przestrzeni ostatnich kilku lat ;)
lipiec 2019 rok
Planowałam swój wyjazd do Dubaju z przyjaciółką, ciągle się bałam, że ona wycofa się w ostatnim momencie i mnie wystawi. Tak też się stało. W tym miesiącu poznała faceta, przeprowadziła się do niego po tygodniu znajomości, a we wrześniu zaszła już w ciąże totalnie urywając kontakt. To był miesiąc, w którym straciłam jedną z najlepszych przyjaciółek i bardzo to przeżywałam. Zanim jednak wydarzyła się ta sytuacja, to spędziłyśmy w trójkę wiele pięknych wieczorów na piciu alkoholu i paleniu fajek. K. ciągle namawiała mnie na założenie Tindera i rozpoczęcie "życia miłosnego", a ja twierdziłam, że jestem na to za gruba i za brzydka.
lipiec 2020 rok
Już od kilku miesięcy mieszkałam sama, bo mama wyprowadziła się do babci, aby się nią zajmować. Nasze kontakty mimo tego były wtedy tragiczne, traktowała mnie gorzej niż psa i wyżywała się za wszystko. Wpadła nawet niezapowiedzianie gdy była u mniej moja przyjaciółka, która po jej wyjściu powiedziała mi "masakra, jakim ona w ogóle tonem do ciebie mówi". Tej sytuacji nawet nie musiałam sobie przypominać, pamiętam ją do teraz, bo najadłam się sporo wstydu. W tym miesiącu odwiedził nas także mój brat, a to jeszcze bardziej skomplikowało moje stosunki z matką. Mój brat miał samochód, ale to mi kazała chodzić do sklepu po zgrzewki wody dla niego... A także ogólnie zrobiła sobie ze mnie sługusa. Lipiec 2020 roku był też czasem spędzania pięknych chwil na balkonie w towarzystwie znajomych oraz nauki na egzaminy i pisania licencjatu.
lipiec 2021 rok
Próbowałam ogarnąć się po trwającym kilka miesięcy epizodzie depresyjnym, najgorszym jaki przechodziłam. W tym miesiącu przyszła chyba jakaś kulminacja moich uczuć i stwierdziłam, że dłużej nie jestem w stanie tak żyć. W jeden dzień rzuciłam studia, ścięłam 50 cm włosów i stwierdziłam, że za rok o tej porze będę już w innym kraju. Bardzo źle wspominam ten okres mojego życia, jednocześnie jestem dla siebie pełna podziwu, że to przetrwałam i się podniosłam.
lipiec 2022 roku
Spędziłam go w całości w Hiszpanii jako au pair. Piękny czas, dużo odpoczynku, pływania w ocenie. Inny język, kultura, a jednocześnie zderzenie z rzeczywistością. Po tylu latach bycia traktowaną źle przez matkę nie mogłam zrozumieć, że ktoś jest dla mnie miły. Sporo schudłam, zaczęłam otwierać się na ludzi.
lipiec 2023 roku
Stuknęło mi pół roku bycia w związku z S. To był upalny lipiec, który spędzałam na opalaniu się na balkonie, pisaniu pracy magisterskiej oraz pływaniu w jeziorku. W tym miesiącu miało także miejsce wydarzenie, przez które mój związek bardzo ucierpiał, czyli ta pamięta parapetówka u znajomych S. Nauka o tym jak jedno wydarzenie może wpływać na cały związek.
lipiec 2024 roku
Rzuciłam pracę, której bardzo nie lubiłam, bo dostałam propozycję nowej. Co jest dziwne, okazało się, że nowe biuro mieści się w budynku, który często mijałam i mówiłam do chłopaka, że mi się podoba i fajnie byłoby tam pracować. Ta decyzja okazała się strzałem w 10! Podjęłam także decyzję o zerwaniu kontaktu z jedną z moich przyjaciółek, nad czym zastanawiałam się od długiego czasu. W tym miesiącu bardzo często chodziłam sama do kawiarni i pracowałam nad różnymi sprawami. Odwiedziłam także Energylandie, jedno z moich ukochanych miejsc. Pierwszy raz zrobiłam jagodzianki i testowałam wiele paczek niespodzianek.
Okej, przeczytanie tych wszystkich wpisów i spisanie tego trochę mi zajęło. Jeśli chodzi o tegoroczny lipiec, to jest on dosyć specyficzny. Po pierwsze psychicznie nie czuję zbyt dobrze, a po drugie pogoda jest do dupy. Brak jest opalania się balkonie, pływania w jeziorku czy nawet wyjść na miasto. Nie chcę powiedzieć, że jest zły, ale po prostu czuję jakąś pustkę. Oby kolejny miesiąc był lepszy. Mam wiele planów, ale dużo zależy od pogody.
Muszę Wam powiedzieć, że bardzo odpoczywam, mimo iż wciąż towarzyszy mi ból zatok. Leżę, oglądam filmy, seriale i z niczym się nie śpieszę. Obiecałam sobie natomiast, że te kilka luźnych dni jest po to, aby przygotować się do 3 miesięcznego zapierdolu. Tyle właśnie zostało do moich wakacji w Tajlandii i mam na ten czas wiele pomysłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz