wtorek, 14 maja 2024

"wolny" dzień

 Wtorek, 21:07



Miałam dzisiaj "wolny" dzień. To wolny to w sumie chyba żart, bo nabiegałam się bardziej niż zwykle, ale zacznijmy od początku. 

Na 7 poszłam na pobieranie krwi, a potem prosto pojechałam do ginekologa. Zrobiłam takie ogólne badanie, usg i cytologię. Później tego dnia  byłam też u endokrynologa. W przyszłym roku, po wakacjach, chcielibyśmy zacząć starać się o bobasa. Cieszę się, że podjęliśmy taką decyzję "sporo przed czasem", bo dzięki temu mogę się lepiej do tego przygotować. Teraz byłam u lekarzy, aby dowiedzieć się czy wszystko jest w porządku, bo jeśli coś wymaga leczenia, to warto zacząć już teraz. Na szczęście-wstępnie- dostałam zielone światło u jednego i drugiego. Szerszy pakiet badań z pewnością wykonam sobie jeszcze za rok. Zawsze marzyłam żeby zostać mamą przed 30 i teraz mam na to szansę, więc nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa! :) 

W luce pomiędzy lekarzami miałam szkolenie z social mediów i sztucznej inteligencji... jezu ale się zawiodłam. To już któryś z kolei raz kiedy zapisuję się na takie wydarzenie, a jedyne co dostaje to promocje jakiegoś produktu. Niby wiem, że te szkolenia są za darmo, więc nie powinnam wymagać cudów no ale dajcie spokój. Kolejne mam w przyszłym tygodniu, od poniedziałku do środy, ale już w godzinkach wieczornych. 

Na 14 pojechałam do wcześniej wspomnianego endokrynologa, niby byłam umówiona na godzinę, ale była spora obsuwa. Samo spotkanie przebiegło szybko, zrobiłam usg tarczycy i jeszcze lekarz przeanalizował moje badania. Wszystko jest w idealnym porządku. 

Od razu potem poszłam do galerii. Udało mi się zamówić bransoletkę dla dziewczynki, do której idziemy na komunię. Oddałam też rzeczy, które ostatnio zamówiłam i mi nie pasowały oraz pokręciłam się po sklepach. Kupiłam przepiękną sukienkę. Taka bardziej elegancka, czarna, seksowna, ma przepięknie wycięte plecy. Z pewnością Wam pokarzę! 

W drodze powrotnej do domu zadzwoniłam do taty, bo ma dziś urodziny. To nie była przyjemna rozmowa. Dowiedziałam się z niej, że mój chłopak z pewnością szybko wykopie mnie ze swojego domu, gdy już się do niego przeprowadzę. Żebym uważała i się jakoś zabezpieczyła na tę okoliczność. Nie wiem co przez to rozumiał i nie chcę wiedzieć. Poryczałam się po tej rozmowie. 

W domu jedynie szybko coś przekąsiłam i na 18 poszłam na korepetycje, potem jeszcze poszłam na zakupy, bo mama mnie prosiła i w domu byłam jakoś koło 19:30. 

Udało mi się też dzisiaj zapisać na charytatywny bieg Rossmanna, oboje z chłopakiem będziemy brać w nim udział :) 

Padam! 

Udało mi się zrobić zdjęcia wszystkiemu co dzisiaj zjadłam, więc wrzucam :) Niestety nie są zbyt estetyczne, ale wszystko było dzisiaj w biegu. 


Tosty z serem i ketchupem, warzywa 


Coś a'la leczo. Sama nie wiem co tam było, bo to moja mama robiła, ale to tylko duszone warzywa. 
Jadłam to danie w galerii krakowskiej, czułam się trochę jak wybryk natury. 


baton twarogowy, czyli coś co kooocham


zupa pomidorowa z odrobiną makaronu


sałatka z tortellini


Idę spać. Po tym wolnym dniu jestem bardziej zmęczona niż po pracującym. 


poniedziałek, 13 maja 2024

to był zwykły poniedziałek

 Poniedziałek, 21:38



Dzisiaj był zwykły poniedziałek. Byłam w pracy, dłużej niż zazwyczaj, potem na chwilkę wpadłam do domu i od razu poleciałam na 2h korepetycji. To już ostatni miesiąc lekcji, więc staram się cieszyć tym czasem, ale jest mi ciężko, bo dzieci są ostatnio bardzo humorzaste. Od razu skoczyłam do Lidla na małe zakupy. Miałam robić na kolacje sałatkę, ale naszła mnie ochota na tosty, więc przed chwilą wciągnęłam trzy i popiłam to herbatą z domowym soczkiem agrestowym. Było wyborne! 

Jutro mam wolne, bo idę do dwóch lekarzy. Mam też zamiar oddać niepasujące ubrania do sklepów oraz pójść kupić bransoletkę w prezencie na niedzielną komunię. Uparłam się żeby dziecko coś jeszcze dostało oprócz pieniędzy, myślę że to będzie miła pamiątka. Trochę denerwuję się tą komunią. Postaram się o tym myśleć jak o jakimś ciekawym doświadczeniu, wyrwaniu się z miasta, bo impreza jest w Warszawie. 

Wczoraj zrobiłam zamówienie na sinsay. Kupiłam kilka rzeczy na wakacje i już raczej nic więcej nie zamierzam, wszystko mam. To taki plus pozostawania od dłuższego czas w tym samym rozmiarze, mogę nadal nosić ciuchy sprzed roku czy dwóch. Kiedyś było to nie do pomyślenia, moja szafa była wypełniona za małymi ubraniami. To było takie frustrujące! 

Idę wypić jeszcze jedną herbatę, poczytam książkę i do spania :) 

niedziela, 12 maja 2024

nowy początek - potrzebuję tego

 Niedziela, 21:18



Obecnie popijam zimną już herbatę owocową i siedzę z maseczką na twarzy, także to idealna chwila żeby się tutaj odezwać.

Dzisiaj stwierdziłam, że potrzebuję nowego startu, takiego resetu. Chciałabym zmienić kilka rzeczy w moim życiu, dla Was są one raczej nieistotne, więc to póki co przemilczę. Z tego też względu odblokowałam komentarze na blogu, były niedostępne niemal pół roku i uznałam, że to najwyższy czas. Kontakt ze społecznością blogową był nieustannym elementem mojego życia przez ostatnie 13 lat, więc też za tym tęsknie.

Weekend był dosyć spokojny, ale pod jakimś (nieznanym mi) względem wyjątkowy. W piątek zaraz po pracy pojechałam do S., wyszedł po mnie na przystanek, to mały gest, ale zawsze jest mi wtedy tak miło. Pojechaliśmy na zakupy do galerii i kupiliśmy eleganckie spodnie dla S. na komunię, a potem skoczyliśmy na zakupy spożywcze. Sobotę całą spędziłam w domu, czytałam książkę, oglądałam seriale i posprzątaliśmy mieszkanie. Dzisiaj natomiast z rana ogarnęłam gotowanie, a po obiedzie pojechaliśmy nad  jezioro na lody. 


Ostatnio kupiłam sobie taką koszulkę i okulary pepco. Koszulkę kupiłam bodajże w rozmiarze 2xl żeby była taka fajna do spania, ale póki co chodzę w niej po domu. Okulary są strzałem w dziesiątkę, idealne zaciemnione, a ta panterka dodaje charakteru. Nigdy nie lubiłam takich rzeczy, ale to mi się wyjątkowo podoba. 


Książka, którą aktualnie czytam. Jestem już w połowie. Cały czas zaskakuje mnie jak wiele osób jest kojarzonych z tą sprawą. Pada w niej nawet nazwisko obecnego premiera. 


W sobotę na obiad zrobiłam steka, pierwszy raz w życiu. Mówiłam Wam, że staram się trochę eksperymentować w kuchni czy też restauracjach. Cały czas szukam nowych przepisów i pomysłów. Szkoda tylko, że jedzenie jest teraz takie drogie. 


W sobotę upiekłam również cynamonki. 


Dzisiejsze lody. Najczęściej kupuję w good lood, w aplikacji podają ile kalorii ma pojedyncza porcja. Ja zamówiłam wegańskie masło orzechowe z wiśniami i porcja miała 136 kcal. 

A tak z innej beczki, wydaje mi się, że Sz. chce mnie zapytać o wspólne zamieszkanie :) Właściwie to dzisiaj to do mnie dopiero dotarło. Już od jakiegoś czasu się dopytywał czy długo jeszcze będę chodzić na te korepetycje, że on uważa, że powinnam z tym skończyć itd. A ja za każdym razem gdy S. mnie prosi żebym u niego została odpowiadam "zostałabym, ale mam korki". Myślę, że moja intuicja mnie nie myli. 

Idę zrobić jeszcze zamówienie na stronie sinsaya, bo jest dzisiaj spory rabat, a potem udaję się do łóżka. Jutro czeka mnie długi dzień. 

piątek, 10 maja 2024

 Piątek, 10:18



Hej! 

Dzisiaj pierwszy raz pracuje z domu, jest całkiem okej, znacznie luźniej, ale niestety wszystko mnie rozprasza, a już zwłaszcza mój kitek. 

Od środy jestem z Szymkiem, spędzamy czas u mnie. W środowy wieczór nigdzie nie wychodziliśmy, ja coś tam ugotowałam, a potem oglądaliśmy telewizję. Natomiast wczoraj pojechaliśmy do galerii żeby poszukać stroju na komunie dla S., bo jedziemy już w przyszły weekend. O ile koszulę znaleźliśmy (ledwo), tak spodni nie ma nigdzie. To znaczy są, ale wszystkie za małe, nawet te największe rozmiary. Masakra, no ale będziemy szukać dalej. 

W przyszłym tygodniu mam dwa spotkania u lekarza, jedno z ginekologiem a drugie endokrynologiem. Raczej się nie denerwuję, po prostu wiem, że jestem zdrowa. 

Dzisiaj jedziemy znowu do galerii w poszukiwaniu ubrań, a jutro planujemy góry, chociaż to się zobaczy, bo pogoda jest niepewna. Niedzielę chciałabym spędzić gdzieś na kocyku czytając książkę. 

Okej, ja już uciekam. Piszę tego posta prawie 2h i widzę że nie ma on ani ładu ani składu. 

wtorek, 7 maja 2024

o wszystkim i niczym

 Wtorek, 20:57



Oh jakiś kiepski mam dzisiaj dzień, sama nie wiem dlaczego. W pracy mi nie szło, potem dziewczyna zapomniała o korepetycjach i stałam pod jej domem jak głupia, mega przemarzłam. W domu też nie zrobiłam totalnie nic interesującego, a czas przeleciał mi przez palce. No taki dzień do dupy, że tak powiem, nawet nie mam o czym pisać. 

Pomyślałam, że dodam po prostu kilka zdjęć, które trzymam w rolce telefonu. 


Suszę wszystkie kwiaty, które dostaje od Szymka albo od mamy (czasami chodzi na takie msze z różami). Pomyślałam, że kiedyś - jeśli będzie nam dane- to będą stanowić dekoracje na naszym ślubie. W ogóle zwróćcie uwagę jak pięknie wygląda gipsówka, którą dostałam na Walentynki, trzyma się znakomicie.




Ostatnio kupiłam takie mydło antybakteryjne. Ktoś polecał na tik toku żeby najpierw myć się nim, a potem zwykłym żelem, aby być taką mega clean. Serio mega dobrze domywa ciało. Nie zamierzam go używać często żeby nie zaburzyć bariery hydrolipidowej, ale tak to jest super.


Nowe dietetyczne żelki z Lidla. Jeszcze nie próbowałam, ale wszystko przede mną. Ponoć nie są zbyt dobre.


W Rossmannie kupiłam taki atomizer do twarzy, już próbowałam i jest mega fajny. Świetnie się sprawdzi na podróż w góry żeby się odświeżyć. 


W action dorwałam nowy środek do czyszczenia, ten umieszczę, w kuchni tutaj u siebie w domu. Pięknie pachnie i szata graficzna także jest super.


A tutaj dwie książki, które wypożyczyłam. Jeszcze nie zaczęłam czytać, ale czuję, że mi się spodobają. Wysłuchałam setki podcastów kryminalnych, ale ta sprawa jest dla mnie zdecydowanie najważniejsza. Gdy byłam w Sopocie poszłam w miejsce, w którym jako ostatnio była widziana, stałam przed klubem, w którym imprezowała (to znaczy ten już nie istnieje, ale zastąpił go nowy), chodziłam ulicami, którymi podążała. Niesamowite doświadczenie. 

Ostatnio mam problem żeby poradzić sobie sama ze sobą. Co prawda jestem teraz bardzo szczęśliwa, ale moje myśli mnie dobijają. Czasami czuję się dosłownie jak chora psychicznie. Jeszcze dwa lata temu zabiłabym za życie, które wiodę obecnie, a teraz ciągle chcę więcej i więcej. Nie potrafię poradzić sobie z myślą, że jestem złą osobą. Taką zawistną... Ciągle się upominam, staram myśleć pozytywnie i powtarzam "cieszę się jej/jego szczęściem", ale w rzeczywistości tak nie jest. Wiecie, że zawiść to jedna z najbardziej destrukcyjnych emocji? Ja już wiem dlaczego. 


poniedziałek, 6 maja 2024

pytania, których nikt Ci nie zadał

 Poniedziałek, 17:53



Cześć :) 

Właśnie siedzę sobie na balkonie i popijam kawę, nawet nie wiecie jak jest przyjemnie. Normalnie powinnam o tej godzinie siedzieć na korepetycjach, ale mama dziewczynek odwołała i mam całe popołudnie dla siebie. Wspaniałe uczucie. 

Obiecałam sobie, że fajnie spędzę ten czas, więc po pracy poszłam na małe zakupy do rossmanna, na lody i spacer do parku. Aktualnie przygotowuję ciasto na foccacie, która będzie na kolacje. 

Jakiś czas temu znalazłam na tik toku pytania "te, których nikt Ci nigdy nie zadał". Korzystając z tego, że mam czas postanowiłam sama sobie na nie odpowiedzieć. 

1. Czy wierzysz jeszcze w szczerą i prawdziwą miłość? Jak ona wygląda?

Tak, wierzę. Z jednej strony wydaje mi się, że miłość jest wtedy gdy zapiera Ci dech w piersi na każde wspomnienie o tej drugiej osobie, ale z drugiej... Może to jedynie poczucie spokoju, bezpieczeństwa i stabilności. 

2. Do jakiego dnia w swoim życiu być się wróciła i dlaczego?

Nie do dnia, ale nocy kiedy chodziłam sama po plaży. Są takie momenty kiedy życie wydaje się nierealne i to był właśnie jeden z nich. 

3. Wolałabyś wiedzieć kiedy umrzesz, czy to w jaki sposób się to stanie?

Kiedy umrę.

4. Czy jest ktoś, kto zranił Cię w taki sposób, że nie będziesz mu tego mógł wybaczyć do końca życia?

Tak, moi rodzice. 

5. Twoje ulubione wspomnienie z dzieciństwa? 

Długo nad tym myślałam, ale ja na prawdę nie pamiętam nic z dzieciństwa. A już zwłaszcza nic dobrego. 

Żeby nie było tu tak pusto, to dodaje ostatnie zdjęcia majówkowe :) 







niedziela, 5 maja 2024

co jadłam w czasie majówki

 Niedziela, 20:43



Hej girls! 

Jestem w bardzo dobrym nastroju, bo niesamowicie sobie odpoczęłam w czasie tej majówki. Aż chce się wracać do życia,  mam wiele energii!

W piątek wyjechaliśmy z samego rana w góry, ale na nic się to stało, bo nie znaleźliśmy miejsca parkingowego, pojechaliśmy gdzieś indziej i sytuacja była podobna. W końcu wylądowaliśmy w sercu Zakopanego i weszliśmy jedynie na Gubałówkę, ale i tak się nieźle zmęczyłam. 

Na sobotę mieliśmy plany, ale po trzech dniach byliśmy dosyć zmęczeni, więc finalnie zostaliśmy w domu. Umyliśmy okna w domu i tak z wierzchu posprzątaliśmy, ja jeszcze dodatkowo poprasowałam. Wybraliśmy się też na małe zakupy i lody. Przez całą majówkę męczyliśmy także serial "Fear the walking death", bardzo mi się podoba. 

A teraz zdjęcia jedzonka z całej majówki... a właściwie z całego tygodnia. 


poniedziałek



Byłam z przyjaciółką na sushi. Ta zupa była 10/10


Na kolacje zjadłam croissanta z kremem pistacjowym (żabka) i truskawki

wtorek


po pracy wybrałam się na kawkę 


w drodze do Szymka zjadłam takie ciasteczka, były pyszne, ale wolę wersję z ciemną czekoladą 


Po przyjeździe do S. przekąsiłam sobie kanapki i warzywa.



Na kolacje było sushi 

środa


Dzień zaczęliśmy od kanapek z łososiem, akurat była fajna promka. Do tego obowiązkowo warzywa i zielona herbata, która piję w ogromnych ilościach.


Na obiad sałatka 


Na kolacje poszliśmy na pizze do jednej z moich ulubionych restauracji, ja zamówiłam pizze z grillowanym bakłażanem i oliwkami 


Siedzieliśmy w ogródku w takim pięknym miejscu 


Na koniec dnia poszliśmy na wiśniówkę

czwartek

Na śniadanie były te same kanapki, co dzień wcześniej. 


Na obiad odchudzona carbonara 


Na kolacje przygotowałam deskę przysmaków. 

piątek

Śniadanie zjedliśmy w drodze, zwykłe kanapki, ale zapomniałam zrobić zdjęcia. 


Na obiad poszliśmy do mojej ulubionej góralskiej restauracji i zamówiłam schab z kością. Był obłędny. 



Chłopak miał żeberka w miodzie.

Na kolacje wleciały resztki z deski przysmaków.

Sobota


Omlet z chorizo i oliwkami 


Domowy burger z frytkami i creme fresh 

Na kolacje znowu dojadaliśmy resztki 

Niedziela


Kanapki z domowym twarożkiem, warzywa



1 kanapka z nutellą


Kurczak w jogurcie, puree ziemniaczane, tzatizi 


Tort na imprezie rodzinnej 


Ze dwa kieliszki wina


Chrupkie pieczywo z hummusem i salami, ser żółty, warzywa


I tak oto jadłam w Majówkę :) Myślę, że było całkiem smacznie. 

Dzisiaj, czyli w niedzielę, porządnie się wyspaliśmy i ja z rana już ugotowałam obiad i jedzenie dla S. na trzy kolejne dni. Zajęło mi to wszystko jakieś 40 minut, także czas genialny. Potem z kawką rozsiadłam się przed telewizorem :) Koło 15 wróciłam do domu, bo miałam urodziny babci. Chwilę posiedziałam z rodziną, a potem relaksowałam się na balkonie. 

Oglądam teraz Skazanych na Shawshank i niedługo lecę spać, bo niestety jutro pobudka o 5. Coś czuję, że w tym tygodniu dodam dużo wpisów, mam wiele tematów do ułożenia sobie w głowie, a to jest najlepszy sposób. 


czwartek, 2 maja 2024

w trakcie majówki

 Czwartek, 18:34



Hej!

Nie odzywałam się tutaj kilka dni, ale korzystając z okazji, że jestem sama postanowiłam nadrobić zaległości. Właśnie się wykąpałam i nałożyłam maseczkę na twarz także mam kilka minut. 

Może zacznę od początku. W piątek po pracy pojechałam prosto do Szymka i spędziliśmy razem udany wieczór. Jako prezent dostałam od niego kartę podarunkową do Rossmanna, to było bardzo miłe. W sobotę byliśmy na zakupach w Action, Dealz itd. Kupiłam kilka rzeczy do domu, jakieś pojemniki, deskę do krojenia, płyn do prania i wiele więcej. Popołudniu S. pojechał na siłownie, a ja pracowałam. Niedzielę spędziliśmy całą w domu, bo miałam kilka rzeczy do zrobienia. Obejrzeliśmy też serial "Fallout" baaaardzo mi się podobał. 

Jeśli chodzi o poniedziałek i wtorek, to była to totalna bieganina przed majówką. Musiałam zrobić sobie nowe paznokcie, spakować się, przygotować kilka rzeczy na korepetycje, zrobić sobie brwi no i ogólnie takie rzeczy typowo urodowe. I tak się ze wszystkim nie wyrobiłam, bo zabrakło mi czasu (a w jeden dzień wstałam o 4...). We wtorek wypuścili nas wcześniej z pracy czego się kompletnie nie spodziewałam. Natomiast zamiast jechać do chłopaka wstąpiłam do kawiarni. Tak po prostu, napiłam się dobrej kawy i oglądałam tik toki. Taki czas typowo dla mnie. Było wspaniale, tak niewiele trzeba żeby zrobić przyjemność samej sobie. 

Wczoraj zaczęliśmy majówkę pełną parą. Rano pojechaliśmy na kąpielisko i leżeliśmy sobie kilka godzin na kocyku. Natomiast popołudniu zabrałam chłopaka na randkę, o której Wam ostatnio mówiłam. Najpierw poszliśmy do escape roomu, potem na kolacje do jednej z naszych ulubionych restauracji, a na sam koniec na kieliszek wiśniówki. Było świetnie. 


Przylasek Rusiecki 


Dzisiaj pojechaliśmy natomiast wyrobić sobie paszporty, bo jedziemy na wakacje już w przyszłym miesiącu. Potem odwiedziliśmy Polskie Malediwy, bo ja wręcz kocham to miejsce. Ma w sobie coś takiego magicznego. W drodze do domu wstąpiliśmy też do sklepu. Teraz S. pojechał na siłownie, a ja ogarnęłam kilka rzeczy w domu. Wykąpałam się też i siedzę z maseczką na twarzy. Wieczór spędzamy w domu, kupiliśmy wszystko na deskę przysmaków, mamy też dobre winko. Pewnie wcześnie się położymy, bo jutro wstajemy o 6. 



Dosyć dużo ludzi, ale mi to nigdy nie przeszkadza. 


Widzicie tą błękitną wodę?


Bardzo mi się podoba to zdjęcie, koniecznie muszę sobie wywołać :) 




PS. Nie dodaje póki co zdjęć jedzenia, bo pojawi się osobny wpis "co jadłam w majówkę" :) Tak sobie wymyśliłam. Uciekam, bo S. właśnie wrócił.