Poniedziałek, 21:39
Haj!
W piątek po pracy pojechaliśmy do mojej mamy i pożyczyłam od brata rower, super że w końcu mi się udało. Jakoś na kupno własnego było mi szkoda pieniędzy, a brat i tak wyjechał na trochę, to rower kurzyłby się trochę w garażu. W drodze powrotnej jeszcze tylko zakupy spożywcze i w domu byliśmy o 21- dzień zleciał.
W sobotę natomiast pojechaliśmy do Doliny Chochołowskiej, prosta trasa i bardzo przyjemna. Super się zmęczyłam i spałam tej nocy jak dziecko. W planie mieliśmy jeszcze pojechać na termy, ale nie wyrobiliśmy się na wieczorne wejście. Innym planem na ten dzień miało być odwiedzenie restauracji po Kuchennych Rewolucjach (uwielbiam), ale była taka kolejka, że sobie odpuściliśmy. Potem próbowaliśmy zjeść jeszcze w kilku miejscach i zgadnijcie co? Nigdzie nie było miejsca. Ale co się dziwić, piękna pogoda to i ludzie wyszli.
Tak przedstawiają się pierścienie aktywności z tego dnia. Ogólnie to muszę częściej korzystać z tej funkcji na zegarku.
Jeśli chodzi o niedzielę, to ja miałam dużo planów, ale S. nie był na nic chętny, bo był zmęczony poprzednim dniem. Ja mam tak, że rzadko kiedy odczuwam zmęczenie, jeśli już to raczej bierze się to z niewyspania. I szczerze nie uważam żeby to było jakąś super fajną cechą, bo łatwo się zajechać.. Myślę, że to chyba taka trauma czy po prostu uraz z dzieciństwa, bo u mnie było tak, że na odpoczynek trzeba zasłużyć, więc to była nagroda za zrobienie wszystkiego. Teraz lista rzeczy do zrobienia ciągnie się i ciągnie, więc i ja rzadko odpoczywam. Nawet gdy się wieczorem kładę na kanapę, to nie ma nigdy tak żebym tylko oglądała coś w telewizji. Zawsze siedzę jeszcze na telefonie, planuje posiłki, robię listy zakupów, szczotkuje ciało, kremuje się, maluje paznokcie itd. Chyba dlatego mam taki problem z czytaniem książek, bo ja zwyczajnie nie umiem usiedzieć na dupie. I sama nie wiem czy się chwalę i żale. Chyba jedno i drugie.

Dzisiaj na obiad do pracy zrobiłam szaszłyki, do tego był sos tzatziki
Na jutro jest łosoś z pieczonymi ziemniaczkami i mizerią
A to zrobiłam wczoraj na kolacje - pinsa z szynką serem i warzywami - wygląda super
Dzisiaj w pracy dzień minął mi ekspresowo. Ostatnio mocno ograniczyłam wszelkie rozpraszacze i serio cisnę nieźle z robotą, aż sama jestem w szoku. Po pracy pojechałam do babci, złapała mnie ogromna ulewa, więc przyjechał po mnie chłopak. Super, że nie musiałam się tłuc autobusem czy tramwajem, bo strasznie przemarzłam.
Bye :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz