czwartek, 31 sierpnia 2017

 Czwartek, 15:07

 

 

Wczoraj zasnęłam jak dziecko o godzinie 22. Normalnie mi się, to nie zdarza i senność odczuwam dopiero koło 1, więc chyba byłam bardzo zmęczona.

Rano pojechałam z koleżanką żeby zareklamować moje buty, chyba drugi raz w życiu coś reklamowałam. Zawsze bardzo dbam o swoje rzeczy (szczególnie buty), więc starczają mi na długi czas. Oczywiście jeszcze w domu porządnie je wyczyściłam, są to białe vansy, więc wiadomo, że czyste w 100% już nigdy nie będą. Nawet nie wiecie w jakim byłam szoku, gdy ekspedientka powiedziała, że mi ich nie przyjmię, bo mam brudną podeszwę.. Poszłam do łazienki w galerii żeby je doczyścić, zaznaczam że podeszwa też jest biała, więc naprawdę było mi ciężko. Zdarzyło Wam się kiedyś coś takiego? Być może jest tak we wszystkich sklepach, tylko ja tego nie wiem, ale tak jak mówiłam nie składam reklamacji zbyt często. Dla mnie trochę dziwna sytuacja, jeżeli odrzucą mi reklamację przez to, że mam brudne buty, to chyba się popłaczę ze śmiechu. Białe, materiałowe buty naprawdę ciężko jest doczyścić, mimo iż się o nie dba. 

Dobra kończę już o butach, bo się rozgadałam, a to jednak temat mało istotny. Pochodziłyśmy trochę po sklepach i udało mi się w końcu kupić maskę z KALOSA, wybrałam zapach borówkowy. Sama nie wiem, czy jestem zadowolona, jak na razie nie widzę efektów. Jednak użyłam dopiero raz, więc nie ma co jej przekreślać. Potem wróciłam do domu, przygotowałam sobie obiad i poszłam spotkać się z druga koleżanką. Myślałam, że zaliczymy szybi spacer, a nie było mnie w domu ponad trzy godziny. Sporo pochodziłyśmy i jeszcze więcej rozmawiałyśmy. 

 

Dzisiaj wstałam o 8:15. Chciałabym nauczyć się chodzić spać i wstawać o tych samych godzinach, napewno bardziej nad tym popracuję w październiku.

Byłyśmy też z mamą na zakupach, bo lodówka świeciła pustkami. Potem posprzątałam mieszkanie, ugotowałam obiad i tak zleciał mi czas. Cieszę się, że ostatnio jestem bardziej produktywna :)

 

Na zdjęciu lody ze wczoraj. Z super lodziarni Good Lood. Ja zamówiłam dwie gałki, karmel z różową solą himalajską i jabłko-acai. Oba smaki były przepyszne, ale poracja zdecydowania zbyt duża.. 

wtorek, 29 sierpnia 2017

 Wtorek, 15:57

 

Przez ostatnie kilka dni przygotowuję się do natchodzących miesięcy. Dziwne? Być może dziwne, ale ja muszę mieć wszystko zaplanowne. Wiele zmian zajdzie w moim życiu z czego jestem niesamowicie zadowolona. Podjęłam ryzyko, zrobiłam milowy krok naprzód. Czeka mnie wiele nieprzespanych nocy, wyrzeczeń, ale z dnia na dzień upewniam się, że warto. Mówię dosyć zagadkowo, przepraszam za to. O co dokładnie chodzi napiszę, gdy wszystko będzie zapięte na ostatni guzik. Nie chce chwalić dnia przed zachodem słońca. 

Nie mam na razie dużo do pisania, chciałam jedynie zaznaczyć swoją obecność :)

piątek, 25 sierpnia 2017

 Piątek, 10:11

 

Wczoraj miałam znacznie lepszy dzień. Popracowałam trochę nad Bullet Journalem, bardzo mnie to odpręża i uwielbiam tak kreatywnie spędzać czas. Dzisiaj czeka mnie ścieranie kurzy, odkurzanie, mycie podłóg i jeszcze łazienek. Za wcześnie Wam się pochwaliłam tym, że sprzątam na bieżąco i teraz narobiłam sobie zaległości. Troszkę wkurza mnie, to że cały dom jest na mojej głowie, nawet teraz gdy moja mama ma urolop. Rozumiem, jest zajęta doglądaniem remontu u babci, ale ja ją proszę od dwóch miesięcy o wkręcenie nowej żarówki. Nie jestem w stanie sama zdjąć szklanego klosza od lampy, poza tym jestem straszną niezdarą.

Dobrze, ja już nie przedłużam. Idę się wymalować i zaczynam sprzatanie. Popołudnie poświęcenie na Bullet Journal :) 

 

Zastanawiam się także nad poprawianiem matury z wosu i angielskiego. Stosunki międzynarodowe, które obecnie studiuje, to naprawdę świetny kierunek. W połączeniu z prawem dałyby mi wiele możliwości. Tak, mówię między innymi o Parlamencie Europejskim. Jestem ambitna, więc czemu by nie spróbować? 

czwartek, 24 sierpnia 2017

 Czwartek, 11:45

 

 

Miałam wczoraj okropny, okropny dzień. Pierwszy od długiego czasu. Zjadłam rzeczy, których nie powinnam była jeść. Teraz dobiero widzę jak bardzo skurczył mi się żołądek i jestem z tego powodu zadowolona. Zjadłam wczoraj chipsy z buraka, pieczone w piekarniku z małą ilością tłuszczu. Do tego zrobiłam wegański sos serowy z ziemiaka. Wiem jak to brzmi, ale jest naprawdę pyszny. Jakieś 3/4 puszki kukurydzy konserowewej (uwielbiam) i trochę lodów śmietankowych. 

Na dodatek zrobiłam wczoraj straszny bałagan w domu i nie posprzątałam. Chyba pierwszy raz w życiu nie zmyłam makijażu przed snem, wykąpać mi się też nie chciało. Dzisiaj rano obudziłam się z pełnym, wystającym brzuchem, totalnym syfem i rozmazanym makijażem. 

NIGDY WIĘCEJ NIE CHCE SIĘ TAK CZUĆ.

 

Wstałam chwile po ósmej i pierwszą rzeczą, którą zrobiłam była kąpiel. Musiałam się jakoś doprowadzić do porzadku. Potem posprzatałam całe mieszkanie i dopiero wszystko wróciło do normy. 

Dla Was, to może nic takiego. Każdy z nas czasami zje za dużo albo nie posprząta mieszkania, ale ja w takich chwilach uświadamiam sobie jak beznadziejna jestem. Takie obżarstwo przypomina mi też stare czasy, w których zajadałam smutki. Dzisiejszy dzień będzie lepszy :)

wtorek, 22 sierpnia 2017

 Wtorek, 22:07

 

https://www.youtube.com/watch?v=pm3rDbXbZRI

 

 

 

To kolejna noc kiedy jestem sama w domu, nie powiem- bardzo mi to pasuje. Moja mama stale trajkota przez telefon albo ogląda głośno telewizję dlatego ciesze się, że teraz mam chwilę spokoju. Nie wiem czy wspominałam Wam o tym, chyba nie, ale teraz mieszakmy tylko we dwie. Mój siedemnastoletni brat przeprowadził się na drugi koniec polski, dostał bardzo dobrą ofertę "pracy". Jest piłkarzem. To dla niego naprawdę duża szansa. Mama bardzo przeżyła jego wyprowadzkę, a do mnie chyba nadal to nie dotarło. Wydaje mi się, że jest na obozie i niedługo wróci. Nigdy nie mieliśmy ze sobą dobrych relacji, ale trochę było mi przykro. Zwłaszcza, że teraz mieszkamy z mamą w dość dużym mieszkaniu tylko we dwie. 

 

Ostatnio staram się także codziennie sprzątać. Nie lubię poświęcać kilku godzin w piatek na sprzątanie mieszkania, więc postanowiłam, że rozłoże to sobie na raty. Na razie super mi się to sprawdza i mogę pochwalić się pięknym porządkiem w domu. Kuchnia wręcz lśni, nie wiem jednak jak to się sprawdzi w roku akademickim. 

 

Zauważyłam też, że od kiedy lepiej się odżywiam mam znacznie więcej energii. Naprawdę staram się nie marnować czasu! Muszę jeszcze popracować nad wcześniejszym wstawaniem ;)

 

Skończyłam właśnie oglądać "Leona Zawodowaca', to taki piękny film.. 

 

 

 

 Poniedziałek, 23:25

 

Kolejny udany dzień za mną! Pomyślałam, że napiszę tutaj kilka słów o mojej diecie. Siódmego sierpnia przeszłam na dietę SGD i mogę Wam się pochwalić, że nie zawaliłam ani jednego dnia. Zgodnie z jej zasadami nie liczyłam kalorii z warzyw i owoców. Niestety bardzo szybko staraciłam "zdrowy rozsądek" i zaczęłam sobie odmawiać dosłownie wszystkiego, rzadko kiedy wykorzystywałam cały limit kalorii. Dwa dni temu świadomie przerwałam dietę i bardzo dobrze się z tym czuję. Nie znaczy to jednak, że rzuciłam się na jedzenie. W ostatnim dniu diety na kolację zjadłam trzy małe tosty i tyle po moim obżarstwie. 

Jeżeli chodzi o moją dietę teraz, to nie chce sobie wszystkiego odmawiać. Jeżeli w jakiś dzień będę miała ochotę na loda czy bardziej kaloryczną kanapkę, to po prostu ją zjem. To się chyba nazywa umiar? 

 

BILANS:

ŚNIADANIE: 2x wafel ryżowy (38), tofucznica (90)

OBIAD: papryka nadziewana ryżem (70), cukinią i kukurydzą, pół plasterka sera żółtego (40)

PODWIECZOREK: krakersy (194?)

KOLACJA: 4 liście kapusty pekińskiej z pomidorami i kukurydzą, 3 łyżki jogurtu naturalnego (45), łyżeczka musztardy (9)

 

486 kcal

 

 

Byłam dzisiaj z koleżanką w kinie na Annabell :) Uwielbiam oglądać horrory, a ten był całkiem fajny. Poza tym nie byłam w kinie dobre kilka miesięcy. Stąd też w bilansie wzięły się krakersy, nie zbyt wiem jak policzyć z nich kalorię. Były kupowane na wage i nigdzie nie ma informacji o wartości odżwyczej, kaloryczność wzięłam z ilewazy.pl, ale nie są to dokładnie te same krakersy. 

Cieszę się, że pozwoliłam sobie na taką przekąskę w kinie. Inaczej bilans wyszedłby bardzo niski. Udało mi się także kupić serek homogenizowany 0%,

nie uwierzycie ile się ostatnio za nim nachodziłam. Zrobię jutro pszne ciasto :)

 

Na zdjęciu moje dzisiejsze śniadanie i kolacja. Ostatnie zdjęcie, to ptasie mleczko, które robiłam kilka dni temu. Jeden kawałek ma tylko 8 kcal. 

 

niedziela, 20 sierpnia 2017

 Niedziela,  23:18

 

 

Dzień zdecydowanie na plus pod względem jedzenia, ale znowu dopadła mnie prokrastynacja. Cały dzień mogłabym spędzić przed laptopem, wyrwałam się jedynie na kilka godzin i odwiedziałam babcię :) 

 

Aa mój kocurek skończył dzisiaj rok! Nawet dostał z tej okazji nowe myszki, bo poprzednie zginęły pod meblami. Tak, mam świra na jego punkcie! Pewnie dlatego, że przekonywanie mojej mamy do zwierzątka trwało prawie 20 lat. Często siedziałam całymi dniami sama w domu, teraz przynajmniej mam towarzystwo :) Jestem za niego bardzo wdzięczna. 

 

BILANS:

śniadanie: 2x wafel ryżowy (38), tofucznica (1/3 kostki tofu (70), 2  łyżeczki płatków drożdżowych (20), pieczarki, ceubla, papryka żółta)

obiad: grillowane boczniaki, kawałek wegańskiego sznycla (160),

mizeria (30)

podwieczorek: dwa cukierki kukułki (40)

kolacja: 4 liście kapusty pakińskiej, na to nałożyłam pieczarki, cebulkę i pomidory, sos (118)

 

476 kcal

 


Nie liczę kalorii z warzyw i owoców :) 

 Niedziela, 11:33

 

 

Nie było mnie tutaj prawie miesiąc, był to dosyć przełomowy okres w moim życiu. Uznałam, że fotoblog na swój sposób mnie ogranicza, więc zdecydowałam się na założenie bloga. Poznałam dzięki niemu wiele wspaniałych osób, na nowo zaczęłam się odchudzać, a przede wszystkim miałam dosyć pracochłonne zajęcie. Wczoraj moja sielanka się skończyła. Zapomniałam hasła do bloga, ot co taka głupota. Przez dobre kilka godzin próbowałam wczoraj najróżniejszych kombinacji i sposobów odzyskiwania hasła. Nic z tego mi nie pomogło, wątpie żebym kiedykolwiek sobie przypomniała. Nawet nie wiecie w jaką rozpatcz wpadłam, ten blog wiele dla mnie znaczył. Gorsze byłoby tylko stracenie dostępu do fotobloga, to miejsce jest dla mnie dużo ważniejsze, bo mam tutaj wiele lat ze swojego życia. Oczywiście mogłabym założyć nowego bloga, ale doszłam do wniosku, że takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny. 

Liczę na to, że dziewczyny z bloga, to przeczytają i będą wiedziały co się ze mną stało. I że jest mi strasznie przykro. 

 

Ostatnio na nowo polubiałam pisanie i mam zamiar, to wykorzystać. 

Dlatego będę dodawała tutaj swoje bilanse i przepisy na niskokaloryczne potrawy :) Oczywiście nadal nie zabraknie informacji o moim nudnym żcyiu :)