Środa, 15:17
Za kilka minut kończę pracę, ale właściwie to już wszystko pozamykał i przygotowałam się na jutro. Wczoraj minął mi dokładnie rok w obecnej pracy, a już jutro po raz drugi będę kogoś szkolić z procesu. Wiem, że to może być śmieszne, ale cieszę się tym, że już coś potrafię, na czymś się znam, jestem w czymś dobra. To fajne uczucie. No i nadal mogę powiedzieć, że bardzo lubię tę pracę i jestem za nią ogromnie, ale to ogromnie wdzięczna każdego dnia.
Wczoraj przez kilka godzin organizowałam prezent urodzinowy dla chłopaka, jego święto jest dopiero za dwa miesiące, ale już teraz musiałam poczynić odpowiednie kroki. Jestem trochę zła czy zawiedziona, bo zarezerwowałam na weekend (urodzinowy) piękny domek w środku lasu z balia i widokiem na góry, za wszystko zapłaciłam, a chwilę potem odwołali mi rezerwację. Udało mi się znaleźć coś innego, czyli też domek z prywatnym jacuzzi, jest piękny, ale nie robi aż takiego wrażenia. Niestety nic innego nie znalazłam, bo wszystko pozajmowane. Ogólnie powiem Wam, że ceny takich "atrakcji" są kosmiczne... 700-800 zł za noc to absolutne minimum. Ale jak to mówią - raz się żyje :) Muszę jeszcze ogarnąć prezent (zegarek, ale jeszcze nie wiem jaki) i torcik.
Wczoraj w ramach ćwiczeń zrobiłam trening brzucha, a dzisiaj mam w planie grę w badmintona lub spacer. Ale to zobaczymy czy się wyrobię, bo jedziemy dzisiaj zawieźć Maffina do mojej mamy, bo wyjeżdżamy na weekend. Jeśli nie to będzie odpoczynek.
Troszkę zdjęć żeby nie było tak pusto:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz