niedziela, 13 kwietnia 2025

troche pod gorke

 Niedziela, 16:40



Hejka! 

Ale tutaj dawno nie pisałam, można powiedzieć, że się odzwyczaiłam. Szczerze zastanawiam się nad porzuceniem tego bloga, bo nie mam już potrzeby go pisania. Jedyne co mnie trzyma to myśl o jakieś pamiątce na przyszłość. 

Jako, że nie było mnie tutaj chwilkę to streszczę kilka ważnych dziedzin życia.

Praca

Dostałam awans i podwyżkę, wszystko jest już klepnięte, papiery podpisałam w HR w tym tygodniu. Powoli też nadrabiam zaległości, które zrobiłam sobie będąc na zwolnieniu lekarskim. Nie było łatwo, ale można powiedzieć, że sobie poradziłam. Taka nauczka, którą coraz część wyciągam z pracy to nie zostawiać rzeczy na potem, załatwiać wszystko od razu, dopytywać itd. Chciałabym to przenieść też na inne dziedziny życia. Bo wiecie jak to jest, zazwyczaj jak zostawiam coś na potem, to okazuje się, że a to jakiś system nie działa, a to nie mam internetu, a to dostałąm coś innego do zrobienia. No i tylko się martwię potem. Nie może tak być. 

Związek

S. zwichnął kostkę w ubiegły weekend. Bardzo nieciekawie, ale powoli dochodzi do siebie. Ja też mam przez to ciężki czas, bo dosłownie wszystkim muszę się zająć sama. Niby nic nowego, ale jednak jakiś tam udział w naszym życiu miał. Za nami ciężkie kilka rozmów. Pierwsza z nich dotyczyła tematu naszego niedawnego zerwania, a raczej jego zerwania ze mną. Powiedziałam mu, że sposób w jaki to zrobił był kiepski, tak naprawdę 2-letni związek potraktował jak 2-miesięczną przygodę. Przeprosił mnie za to i czuję, że to było szczere. Zapytałam go wprost czy nadal chcę się rozstać i powiedział, że nie. Zadanie tego pytania wiele mnie kosztowało, ale wiedziałam, że w końcu musi paść. Jednak lepiej wiedzieć niż żyć w niewiedzy. Druga nasza rozmowa dotyczyła tych jebanych znajomych S. Jedni z nich mają niedługo wesele, nie wiem czy Wam o tym mówiłam. W grudniu przyjechali nas zaprosić na wesele, do naszego wspólnego mieszkania, wiedzieli, że będę a zaprosili tylko jego... no kiepsko. Tłumaczyli to tym, że nie znali mojego nazwiska, a jak S. powiedział, że trochę kiepsko i mogli się go zapytać to mu powiedzieli "ale ty wolno odpisujesz". Nawet tego nie skomentuję, bo uważam, że to żałosna wymówka. Natomiast kilka dni temu S. chciał mi pokazać (i chyba w ten sposób mnie zachęcić), że ci znajomi postanowili mnie uwzględnić na ślubie i pytają jak się nazywam. Ale miał pecha, bo akurat popatrzyłam na wiadomość, która była wyżej i brzmiała "a ta twoja znajomość jest nadal aktualna?". Miał na myśli nasz związek, tak wam mówię, bo ja się nie od razu zorientowałam o co chodzi. Możecie mi dać znać co o tym uważacie. Bo ja byłam w szoku i nie powiem, przykro mi się zrobiło, bo jednak na każdym kroku w jakiś sposób mi pokazują "nie chcemy cię na tym ślubie". Pogadałam o tym z S. który oczywiście uznał, że przesadzam, że to nic takiego i jak zwykle ich bronił. Nawet ja zaczęłam myśleć, że przesadzam, pogadałam o tym z moimi znajomymi w pracy (w tym dwoma kolegami) i kurcze każda osoba powiedziała mi, że znajomi to chyba mnie nie lubią, że tak się chamską zachowują i że zdecydowanie nie jest to normalne. Aaa jeśli chodzi o to, co S. odpisał na to wiadomość o znajomości to po prostu napisał "aktualna". Pogadałam o tym z S. jeszcze kolejnego dnia i stał się szok, bo przyznał mi rację iże faktycznie kiepsko w stosunku do mnie postępują, a każde ich zachowanie tylko mnie do nich zniechęca. Ślub jest 1 maja, ja nie mam ochoty tam iść i S. sam zaczął się zastanawiać czy w tej sytuacji pójdziemy. Oczywiście dochodzi też kwestia jego nogi. Powiecie, że jestem szalona, ale zaproponowałam mu żebyśmy na ślub poszli osobno (ja mam wesele koleżanki tydzień później), ale w ogóle nie chce o tym słyszeć. Ja też myślę, że to szalona opcja, głupia może nawet, ale każdego by satysfakcjonowała. No cóż, będzie trzeba to omówić jeszcze raz. Może nawet za chwilę bo chciałabym mieć to już za sobą. Ja już podjęłam decyzję, że nie idę, a on może zrobić jak uważa. 

Święta 

Na święta jedziemy do S. Nie namawiał mnie, sama to zaproponowałam, dzień przed "rozstaniem". Chciałam w ten sposób mu pokazać, że zależy mi na nim i potrafię iść na ustępstwa. Nie zrozumcie mnie źle, nie żałuję, że jadę, ale wiem, że raczej sobie nie odpocznę, a cholernie tego potrzebuję. 

Mam już dokładnie zaplanowane co będę piekła i gotowała. Przed chwilą z S. zamówiliśmy też kilka rzeczy na allegro, bo nie mam ani jednej blaszki ani nic takiego. Nie mogę się już doczekać tych przygotować. Wzięłam sobie specjalnie wolny czwartek i piątek, aby na spokojnie się ze wszystkim wyrobić. 

Wakacje 

To już chyba będzie ostatnia kategoria, bo nie wiem o czym więcej mogłabym napisać. Wakacje na ten rok mamy już wybrane. W czerwcu lecimy do Egiptu, na takie typowe all inclusive, a w październiku listopadzie do Tajlandii na wycieczkę objazdową. To będzie niesamowity czas. A faktem, że stać nie ma takie rzeczy jaram się bardziej niż pochodnia. Bardzo cieżko na to pracowałam, zresztą nadal pracuję. W pracy daje z siebie wszystko. 

Uciekam obejrzeć odcinek czarnego lustra, na 20 idziemy do teatru. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz