Czwartek, 16:43
Kilka dni się tutaj nie odzywałam, ale jakoś tak szybko minął mi ten czas, że nawet nie zauważyłam.
W sobotę świętowałam Dzień Kobiet. Dostałam od chłopaka bon na masaż, a potem zaprosił mnie do restauracji na owoce morza. Już dawno chcieliśmy spróbować i...
... trochę się zawiodłam hahah Chyba więcej czegoś takiego nie powtórzymy. Zamówiliśmy krewetki na kilka sposobów, a także talerz różności i to mi totalnie nie siadło. Cieszę się natomiast, że miałam możliwość spróbować. Lubię doświadczać nowych rzeczy, smaków również.
Z okazji mojego święta zrobiłam sobie także długą kąpiel, a potem sesję z nowym serialem. Weekend był bardzo miły, ale po nim przyszły chmury. Ogólnie jest już u mnie lepiej z samopoczucie, przynajmniej nie ryczę non stop, ale czasami mam załamania i we wtorek było jedno z nich. Dosłownie nie umiałam się pozbierać, to był ten rodzaj płaczu kiedy nawet tchu Ci brakuje. Oby ten czas już minął.
W tygodniu mieliśmy również spotkanie w biurze podróży. Jestem wręcz zachwycona opcją Sri Lanki w połączeniu z Malediwami, ale ceny zwalają z nóg. Znacznie taniej byłoby samodzielnie zorganizować taką podróż, ale oboje będziemy pierwszy raz na tak dalekich wakacjach i chyba póki co nas to przerasta. Podliczyłam już sobie swoje środki i stać mnie na ten wyjazd, ale jednak będę musiała zacisnąć pasa z innymi rzeczami. Obym dostała ten awans w pracy, to rozwiąże trochę moje problemy.
Wczoraj odwieźliśmy tego Pana do mojej mamy, bardzo się ucieszyła i nie wiem kiedy nam go znowu odda. Jednak póki co tak będzie lepiej, bo ja będę miała dużo pracy i muszę się przyłożyć, a to jednak był niezły rozpraszacz.
S. ma wrócić dzisiaj późno, bo ma spotkanie w innym mieście, a potem jeszcze podjedzie do rodziców, którzy mieszkają niedaleko. Także ja zajmuje się sobą, po pracy posprzątałam mieszkanie, a teraz relaksuje się przy serialu. Czekam na wieczór bo dzisiaj nowy odcinek Kuchennych rewolucji, które namiętnie śledzę już od lat.
Jutro mam mega ciężki dzień w pracy, to znaczy zero spotkań, ale dużo roboty. Lubię mieć takie wyzwania na koniec tygodnia bo potem bardziej doceniam weekend.
Zazdroszczę wakacji! Jeśli zacisnę pasa to też chciałabym polecieć gdzieś w tym roku, ale myśle że nie porwę się sama w takie kierunki. No i cudowny kocurek! Ściskam
OdpowiedzUsuń