Poniedziałek, 14:43
Hejka!
Siedzę na benchu już któryś tydzień, bodajże trzeci i powoli zaczyna mi się nudzić. Może to źle o mnie świadczy, bo podobno inteligentny człowiek zawsze się czymś zajmie, ale mnie takie siedzenie w domu dobija i zwyczajnie źle mi się kojarzy. Lubię swoją pracę i z chęcią chciałabym już wrócić, na szczęście kolejny projekt zaczyna się za dwa tygodnie.
W tym tygodniu mam urodziny i uwierzcie mi, że pierwszy raz w życiu staram się cieszyć, że je świętuję. Normalnie nienawidzę tego dnia, ale postanowiłam sobie, że w tym roku będzie inaczej. No cóż, wychodzi mi to jak wychodzi, ale nie jest źle.
W ubiegły piątek widziałam się z koleżankami z liceum, jedna wręczyła mi zaproszenie na swój ślub, który odbędzie się w maju. Kilka dni wcześniej mamy też zaproszenie na ślub od znajomych Szymona, ale szczerze... mam ochotę wymiotować gdy pomyślę, że mam tam iść. Zastanawiałam się czy nie iść, ale serio nie wiem czy uda mi się zmusić.
Czekam na Szymona aż wróci z pracy i jedziemy do galerii. Mamy założyć wspólne konto bankowe, podchodziliśmy do tego już dwa razy i nam się nie udało, bo zamknęli punkt, także do trzech razy sztuka. Chcę też jechać do Rossmanna po kilka rzeczy, do sklepu po jakiś bukiecik dla babci oraz do biblioteki.
Jutro po pracy jadę do babci, a w środę widzę się z koleżanka. W czwartek wieczór spędzam sama, bo S. jedzie na narty, a w piątek oboje świętujemy moje urodziny. No i to by było na tyle z tego tygodnia. Jakoś jestem zestresowana i sama do końca nie wiem dlaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz