Sobota, 11:27
Hejka!
Wczoraj zrobiłam na kolacje coś a'la sushi, tylko że z ogórka. Było oki, ale więcej nie raczej nie zrobię, bo to bardzo dużo roboty.
Może jakbym miała większego ogórka to byłoby łatwiej.
Zjadłam też wczoraj trochę chrupków duszków i wypiłam kieliszek wina. Średnio umiem się z tego cieszyć, właściwie większość rzeczy, które jem smakują jak karton. Rzadko kiedy mam na cokolwiek ochotę. Przyjaciółka chciała mnie wczoraj wyciągnąć na lody, ale nie miałam ochoty wychodzić z domu.
Dzisiaj w planie mam napisać kilka maili, z którymi zwlekam od dłuższego czasu. Później wezmę się za naukę na środowy egzamin, bo uczę się przez ostatnie dwa dni, a idzie mi gorzej niż krew z nosa. Chcę też dzisiaj iść na długi spacer (szkoda tylko, że matka przypadkiem dała moje słuchawki bratu) żeby wyrobić trochę kroków. Ostatnio mało się ruszam, bo nie mam jak. Przestałam ćwiczyć od kiedy matka na trochę wróciła do domu, przy niej się krępuje, bo zawsze strzeli do mnie jakimś komentarzem. Sama nic nie robi, ale do mnie zaraz poleciałby tekst "powinnaś częściej ćwiczyć", "zrób więcej, dla zdrowia", "oo już dzisiaj nie ćwiczysz?". Serio, wole sobie odpuścić. Przez to moja waga też stoi w miejscu (no może jakieś pół kilo schudłam). Chce też dzisiaj posprzątać swój pokój. I koniecznie muszę iść do sklepu po gumy, bo życia sobie bez nich aktualnie nie wyobrażam.
A teraz znowu kilka zdjęć porównawczych.
Zdjęcia po lewej to luty, a zdjęcia po prawej wczoraj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz