poniedziałek, 7 lipca 2025

motorek w d....

 Poniedziałek, 21:39



Haj! 

W piątek po pracy pojechaliśmy do mojej mamy i pożyczyłam od brata rower, super że w końcu mi się udało. Jakoś na kupno własnego było mi szkoda pieniędzy, a brat i tak wyjechał na trochę, to rower kurzyłby się trochę w garażu. W drodze powrotnej jeszcze tylko zakupy spożywcze i w domu byliśmy o 21- dzień zleciał. 

W sobotę natomiast pojechaliśmy do Doliny Chochołowskiej, prosta trasa i bardzo przyjemna. Super się zmęczyłam i spałam tej nocy jak dziecko. W planie mieliśmy jeszcze pojechać na termy, ale nie wyrobiliśmy się na wieczorne wejście. Innym planem na ten dzień miało być odwiedzenie restauracji po Kuchennych Rewolucjach (uwielbiam), ale była taka kolejka, że sobie odpuściliśmy. Potem próbowaliśmy zjeść jeszcze w kilku miejscach i zgadnijcie co? Nigdzie nie było miejsca. Ale co się dziwić, piękna pogoda to i ludzie wyszli. 


Tak przedstawiają się pierścienie aktywności z tego dnia. Ogólnie to muszę częściej korzystać z tej funkcji na zegarku. 

Jeśli chodzi o niedzielę, to ja miałam dużo planów, ale S. nie był na nic chętny, bo był zmęczony poprzednim dniem. Ja mam tak, że rzadko kiedy odczuwam zmęczenie, jeśli już to raczej bierze się to z niewyspania. I szczerze nie uważam żeby to było jakąś super fajną cechą, bo łatwo się zajechać.. Myślę, że to chyba taka trauma czy po prostu uraz z dzieciństwa, bo u mnie było tak, że na odpoczynek trzeba zasłużyć, więc to była nagroda za zrobienie wszystkiego. Teraz lista rzeczy do zrobienia ciągnie się i ciągnie, więc i ja rzadko odpoczywam. Nawet gdy się wieczorem kładę na kanapę, to nie ma nigdy tak żebym tylko oglądała coś w telewizji. Zawsze siedzę jeszcze na telefonie, planuje posiłki, robię listy zakupów, szczotkuje ciało, kremuje się, maluje paznokcie itd. Chyba dlatego mam taki problem z czytaniem książek, bo ja zwyczajnie nie umiem usiedzieć na dupie. I sama nie wiem czy się chwalę i żale. Chyba jedno i drugie. 


Dzisiaj na obiad do pracy zrobiłam szaszłyki, do tego był sos tzatziki



Na jutro jest łosoś z pieczonymi ziemniaczkami i mizerią


A to zrobiłam wczoraj na kolacje - pinsa z szynką serem i warzywami - wygląda super

Dzisiaj w pracy dzień minął mi ekspresowo. Ostatnio mocno ograniczyłam wszelkie rozpraszacze i serio cisnę nieźle z robotą, aż sama jestem w szoku. Po pracy pojechałam do babci, złapała mnie ogromna ulewa, więc przyjechał po mnie chłopak. Super, że nie musiałam się tłuc autobusem czy tramwajem, bo strasznie przemarzłam. 

Bye :) 




4 komentarze:

  1. Ja dalej nie umiem odpoczywać, mimo, że czasem jestem tak zmęczona, że ledwo jestem w stanie ręką ruszyć. Nawet jak leżę odłogiem to nie odpoczywam, bo głowa cały czas na najwyższych obrotach.
    Odpoczynku chyba trzeba się po prostu nauczyć jak matematyki.
    Rower jest ekstra, ja dzisiaj byłam pierwszy raz na przejażdżce. I muszę przyznać nie mam w ogóle kondycji.

    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się wydaje, że gdy dojdę w życiu do takiego momentu, że wszystko będę miała ogarnięte, to w końcu będę mogła odpocząć. Wierze, że kiedyś nadejdzie :)

      Usuń
  2. Czy możesz mi na mój blog wkleić swój przepis na ciasto na pinsę? Twoje posiłki jak zwykle wyglądają jak poezja na talerzu, Gessler by się skichała a nie miałaby się do czego przypiąć :P Co do cechy, o której piszesz, tak, myślę, że ona wynika z traumy, znam taką osobę, jest świetną koleżanką, ale teraz w tym wieku (jest bliżej 50tki już), kiedy organizm czasem nie pozwala jej na tyle zadań w ciągu dnia, przeżywa silny stres i ma uczucie, że jest bezużyteczna. Myślę, że warto, byś zaczęła szukać równowagi już teraz, kiedy jesteś młoda i wciąż masz na to wszystko siły. :) niemniej nieustannie cię podziwiam, bo mnie z kolei czas cieknie przez palce, jestem książkową prokrastynatorką i jeśli mam całą godzinę czasu to pewnie się za nic nie zabiorę, bo "i tak nie skończę, to szkoda zaczynać" :P więc tylko siedzę i właśnie np. czytam. Zupełne Twoje przeciwieństwo. Mam świadomość, że to jest mega wada i staram się oczywiście nad tym pracować. Podobnie jak Ty, zaczęłam w takich "chwilach" (boże jak to brzmi, godzina chwilą...) robić listy zadań, drobne obowiązki typu: posprzątaj ze stołu, złap za odkurzacz, zmień pościel, narzucam sobie to na siłę, bo jest to całkowicie sprzeczne z moim sumieniem :D ale działa. Od paru ładnych lat tak ze sobą walczę, a ciekawe jest to, że wyszłam z podobnego domu jak Twój, gdzie wszystko musiało być na tip top i błyszczeć. Tylko odreagowuję całkowicie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z domu pamiętam sławne słowa "przysłuż się". Do teraz jak je słyszę to mam ciarki...

      Usuń