środa, 17 lipca 2024

nowe paznokcie, paskudne sushi i nieudany reset

 Środa, 21:26



Hej! 

W planie miałam się wczoraj odezwać, nawet wzięłam laptopa do chłopaka, ale niestety przez tę burze nie było internetu, więc przychodzę teraz. Wczoraj prosto po pracy pojechałam do sądu po orzeczenie o niekaralności, które jest mi potrzebne do nowej pracy. Wszystko poszło bardzo sprawnie i dokument dostałam od ręki z czego jestem zadowolona. Co prawda, miałam sporo czasu żeby to załatwić, ale postanowiłam sobie nie odkładać rzeczy na ostatnią chwilę. Przed chwilą umówiłam się też do lekarza medycyny pracy, a w pracy wydrukowałam sobie materiały z angielskiego, aby trochę poszerzyć zasób słownictwa z tematyki, która mnie interesuję. Wszystko idzie do przodu jeśli chodzi o nową pracę, ale skłamałabym gdybym napisała, że się tym nie stresuję. Stresują i to baaardzo, ale jednocześnie jestem podekscytowana na nowy rozdział w moim życiu. 

Po wizycie w sądzie pojechałam odebrać sushi, które wcześniej zamówiłam w aplikacji too good to go. Niestety było ohydne! Nigdy więcej się nie suszę na tę restaurację, mimo że cena była bardzo atrakcyjna. 


Pewnie wiele zależy też od tego, że trafiły nam się rolki z kiepskimi składnikami, większość była z tofu lub kurczakiem. Nie pasowało mi to kompletnie. 

Wieczór spędziliśmy z Szymkiem dosyć leniwie, oglądaliśmy nowy serial - Herkules. Całkiem przyjemny, a ja lubię zagadki kryminalne. 

Natomiast dzisiaj po pracy pojechałam do dm i pepco na małe zakupy. W tym pierwszym sklepie kupiłam wodę termalną, jest idealna na takie upały. 


Postawiłam ta takie zapachy i oba są świetne. Jedną zostawię u siebie, a drugą wezmę do chłopaka. Sztuka kosztowała niecałe 8 zł, a to bardzo dobra cena. 


    A pepco kupiłam kotu taki talerzyk na mokre jedzonko, jest uroczy. Dorwałam też magiczne gąbki za 2 zł na promocji. 

Resztę dnia spędziłam na odpoczynku, ale nie tylko! Udało mi się również zrobić manicure i pedicure. U stóp postawiłam na klasyczną czerwień, którą wybieram w 90% przypadków, a u rąk zaszalałam i użyłam neonowo-pomarańczowego lakieru. Efekt mnie bardzo zadowala!


Mocno skróciłam z długości, aby było mi wygodniej i postawiłam na prosty kształt. Myślę, że wyglądają super przy lekkiej opaleniźnie. Jakiś czas temu przykleiłam sobie tipsy z Primarka. Na tik toku dużo osób polecało, więc i ja się skusiłam. Efekt był świetny, a paznokcie wyglądały jak robione u kosmetyczki. 


Kupiłam sobie jeszcze jeden zestaw. Takie migdałki fioletowe i myślę, że za jakiś czas skorzystam. 

Z innych, smutniejszych rzeczy to posprzeczałam się z chłopakiem. Rzadko nam się to zdarza, ale jednak. Miał być restart stosunków, ale do tego potrzebne są dwie osoby, a nie tylko moje zaangażowanie. Głównie poszło o jego... nawet nie wiem jak mam to powiedzieć... lenistwo? Ma ogromny problem ze zwlekaniem z różnymi rzeczami, nawet tymi prostymi jak chociażby umówienie się z elektrykiem. Nie wspomnę już o dysonie, którego obiecał mi już dawno temu, a gdy tylko przypominam to mówi "pomyślimy o tym". No i tak myślimy i myślimy i nic z tym nie robimy. Strasznie mnie to denerwuję. Sprawa przekłada się też na jeszcze bardziej przyziemne rzeczy. Ścielenie łóżka, sprzątniecie po śniadaniu itd. S. chce odpoczywać dosłownie po każdej najmniejszej czynności. Np. wstaje z łóżka i idzie na łóżko w salonie żeby odpocząć. Bierze prysznic i potem odpoczynek. Zje śniadanie i potem odpoczynek. To też irytuję, bo albo muszę robić wszystko sama, albo czekać aż on odpocznie i się zaangażuje. Na dodatek na wszystko schodzi nam masakrycznie dużo czasu. Gdy jestem sama to potrafię iść (zaznaczam, że na nogach, a nie jechać samochodem) do kilku sklepów, posprzątać, ugotować, zająć się kotem itd. Tymczasem z Szymonem zrobimy jedną czy dwie rzeczy, bo pomiędzy tym jest tyle odpoczynków. Już z nim o tym gadałam, ale to dosłownie jak grochem o ścianę, jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza. Dzisiaj przez telefon znowu mu przypomniałam o tym elektryku, ponieważ od mojego brata dostaliśmy telewizor do sypialni (jakieś 2 miesiące temu). Wszystko fajnie, ale nie ma jak go podłączyć, bo gniazdko nie działa, zresztą jak większość w domu. Finalnie rozmowa zakończyła się moim rzuceniem słuchawki, próbował od razu do mnie odzwaniać, ale wszystko odrzucałam, bo już byłam tak zirytowana rozmową. 

Nie wiem, poradziłybyście mi coś w tej sytuacji? Bo ja serio już tracę cierpliwość. 




10 komentarzy:

  1. początki w nowej pracy zawsze są trudne, jeśli zapytam, gdzie zaczynasz pracować, to będzie zbyt wścibskie? O, Hercules! domyślam się, że Poirot ;> czy jednak nie? co do chłopaka, to totalnie rozumiem Twoją frustrację, niestety nie mam żadnej złotej rady, zastanawiam się, czy też tak odkłada rzeczy, na których jemu zależy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałam przyjęta na stanowisko analityka finansowego do amerykańskiej korporacji. To taka moja big girl job :)
      Nie, nie chodzi o Poirota. Jakiś czas temu tvn wypuściło nowy serial Herkules. Jest dosyć ciekawy, ale bez szału.
      Zastanawiam się natomiast nad Twoim ostatnim pytaniem i szczerze nie wiem. Właściwie to ciężko mi nawet znaleźć rzecz, na której by mu zależało. To raczej osoba bez żadnych specjalnych zainteresowań. Ma mieszkanie, ale np. nie czuje potrzeby żeby jakkolwiek je urządzać czy coś dokupywać (mimo iż dobrze zarabia i ma na to środki). Ma samochód, ale służbowy, więc też nie czuje potrzeby żeby o niego dbać. Sportem żadnym się nie interesuje, na siłownie chodzi okazjonalnie. Także ciężko mi odpowiedzieć jakkolwiek na Twoje pytanie, bo właściwie nie ma takich rzeczy, na których by mu szczególnie zależało.

      Usuń
    2. ooo, to rzeczywiście brzmi jak coś BIG, gratuluję!

      Usuń
  2. Jesteś wytresowanym robolkiem, a on nie. Trudno tu coś poradzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytresowanym robolkiem? Nie lubię bałaganu, więc sprzątam, chyba jak większość osób robi, a przynajmniej powinna.

      Usuń
    2. A twój brat tak wszystko wylizuje i robi plany jedzeniowe za kogoś na tydzień?

      Usuń
    3. A co ja niby wylizuje? Sprzątanie mieszkania raz w tygodniu tak Cię boli?
      Mój brat nie ma komu planować posiłków, robi to tylko dla siebie i zaskoczę Cię, bo lepiej niż ja. Liczy wszystko co do grama.

      Usuń
  3. Ja radzić nic nie będę, bo za dlugo jestem sama i mam przez to zakrzywiony obraz rzeczywistości związkowej. Poza tym na myśl przyszedł mi złośliwy komentarz, nie wnoszący nic merytorycznego, więc tym bardziej :D
    Jedynie niepokoi mnie, że przyjdzie taki moment, że odpuścisz i będziesz sama robiła te wszystkie rzeczy, a on niczego w swoim zachowaniu nie zmieni :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjmuję komentarze, nawet te złośliwe o ile wiem od kogo są :) Także nie musisz się krępować.
      Wiesz co, to jest tak, że jak ja go o coś poproszę to on to zrobi (chodzi o takie bieżące rzeczy), ale myślę, że jest dorosły, więc sam się powinien bardziej angażować.

      Usuń