Wtorek, 17:49
Wiecie jaką smutną prawdę sobie dzisiaj uświadomiłam? Że jestem miękka, jestem miękka jak rozgotowany makaron i totalnie nie przystosowana do tego świata. Mam wrażenie, że przerastają mnie nawet drobne rzeczy, że każdy wokół mnie sobie świetnie radzi, a ja znowu zostaje w tyle. To jest okropne uczucie. Gdy tylko napotykam na najmniejszy problem w moim życiu to od razu chcę się poddać i zrezygnować, a przecież nie może tak być. Mam to sobie ogromnie za złe, odnoszę wrażenie, że mi już na niczym nie zależy. Na pracy, na związku, na wyglądzie. No a przynajmniej nie w takim stopniu w jakim zależało kiedyś. Patrzę właśnie na swoje zdjęcie, które stoi w ramce na parapecie i nie poznaję samej siebie i tego kim się stałam przez ostatnie lata.
Dosyć dramatyczny wstęp do wpisu, ale zawsze mogę pocieszyć się tym, że grunt to zdać sobie sprawę z problemu.
Miałam iść dzisiaj na rower, ale finalnie porzuciłam ten plan. Po pracy pojechałam do medycyny pracy, cała wizyta minęła dosyć szybko. Później poszłam wydrukować dokumenty, które potrzebuję do nowej pracy. Przeraża mnie to ile tego jest, mówię serio. Od rana koresponduję z koordynatorką i dopytuję jak coś uzupełnić itd. czuję się z tego powodu głupio. Za chwilę zamierzam wszystko wypełnić, zeskanować i wysłać, bo jutro nie będę miała na to czasu. Korzystając z tego, że byłam dzisiaj w centrum poszłam do parku, aby na chwilę usiąść na ławce, finalnie spędziłam tam ponad godzinę. Nie zliczę ile razy się popłakałam, jakoś dzisiaj mnie wszystko przerosło.
No ale dobra, już kończę z tym narzekaniem, bo nie ma co. Kilka wdechów i zaczynam działać. Później idę się wykąpać i zrobię sobie jakąś dobrą kolację. I obowiązkowo wpadnie jakiś film, aby się odstresować po dzisiejszym dniu.
o kurcze, ja mam w głowie totalnie inny obraz Ciebie, wiadomo, że nie znamy się na real a tutaj też pokazujesz jakieś kawałki, ale od początku byłaś dla mnie mega silną i wytrwałą osóbką. I przyznaje, ze przez te trzy lata zdarzyło mi się kilka razy zajrzeć, co u Ciebie i nadal widzę bardzo zorganizowaną, mądrą i wrażliwą osóbkę <3
OdpowiedzUsuńChciałabym, aby faktycznie tak było, ale ja niestety widzę ogromną zmianę u siebie. Kiedyś i owszem, mogę powiedzieć, że byłam silna, mądra i pracowita, ale aktualnie czuję ogromne wypalenie. Nie pracą, a życiem. Chyba jest tak dlatego, że straciłam cel.
UsuńPrzede wszystkim - nie czuj się głupio zadając pytania. Jako człowiek, który siedzi w korpo 5 lat mogę z ręką na sercu powiedzieć, że dużo lepiej pracuje się z ludźmi, którzy zadają pytania a nie robią głupoty, bo im się wydaje, że nie ma co pytać. Nawet z taką niby "banalną" rzeczą, jak wypełnianie dokumentów. Tutaj też sama wiem, ile potem się może trudności narobić, jak wypełnisz na czuj i potem się nagle okazuje, że coś trzeba odkręcać z Twoimi dokumentami. A te kwity potrafią być tricky.
OdpowiedzUsuńCo do pierwszej części wpisu.. Ciężka sprawa. Czy to wynika z tego, że straciłaś radość z tych rzeczy? Może to tylko chwilowy zastój, od dawna się tak czujesz?
Ciężko mi odpowiedzieć na Twoje pytania. Napisałam, że nie czuję się już sobą, ale potem się zaczęłam zastanawiać, a może to właśnie jestem ja? Nie tak ambitna i pracowita jak kiedyś o sobie myślałam. Już nie tak idealna jak chciałam być.
UsuńMoże przyszedł ten moment, że uznałaś, że wystarczy żyć, a nie w tym życiu się zabijać?
UsuńZabijać? Rozumiem, że mówisz o przepracowywaniu się? Ja pracując czuję, że żyję. Może kiedyś mi się to odmieni.
Usuń