poniedziałek, 10 czerwca 2024

restauracja po kuchennych rewolucjach, morskie oko i ohydny ramen

 Poniedziałek, 21:14



Cześć!

Odzywam się po weekendzie, mam wrażenie, że zrobiłam w ciągu niego tyle rzeczy, że czuję jakby mnie tutaj rok nie było. 

Przenieśmy się do piątku. Wyszłam z firmy po 15 i pojechałam prosto do mojej przyjaciółki do pracy żeby wręczyć jej drożdżówki. 


Haha wydaje mi się, że wyszło uroczo. 

Potem postanowiłam pójść na mały spacer do parku, aby trochę odpocząć i posiedzieć na ławeczce, bo ten dzień był wyjątkowo zabiegany. 


To jest park w samym centrum Krakowa, nie jest może zbyt cichy, ale za to urokliwy. 

Siedząc tak na ławce przeglądałam too good to go i wyskoczyła mi możliwość odbioru sushi w pobliżu. Także nie wahałam się ani chwili, zabookowałam i pognałam odebrać paczkę. Potem prosto pojechałam do chłopaka, byłam u niego jakoś chwilę po 17, a on czekał na mnie na przystanku autobusowym. Uwielbiam ten moment. W domu chwilę odpoczęliśmy i pojechaliśmy na zakupy, wieczór spędziliśmy jedząc sushi i oglądając serial "Krucjata". 


Takie dwie tacki kosztowały 30 zł, więc cena świetna, a smak... przepyszny! 


W sobotę jechaliśmy w góry, ale ja od razu uprzedziłam mojego lubego, że nie zrywam się wcześnie z łóżka. Także na spokojnie wstałam sobie po 8 i wyjechaliśmy ze 40 minut później. Tego dnia po raz kolejny "zdobywaliśmy" Morskie Oko. Cała trasa była bardzo przyjemna i w obie strony zajęła nam nieco ponad 4h. 



Wróciliśmy tam po 1,5 roku :) 

W drodze powrotnej do Krakowa wstąpiliśmy do restauracji po kuchennych rewolucjach Magdy Gessler. Uwielbiam ten program, ale jej osobę nieco mniej. Restauracja była bardzo przyjemna, jedzenie też świetne. 


Moje danie po lewej - rumiana pierś z kurczaka z oscypkiem i bekonem, ziemniaki w mundurach i mizeria z twarogiem
Chłopaka po prawej - pieczeń cielęca w sosie własnym z puree chrzanowym i warzywami duszonymi

Moje danie było super, ale mizeria totalnie bez smaku, bez przypraw. To danie, które zamówił sobie chłopak było daniem od Gesslerowej, wiecie tym, co podają na kolacji. Ponoć było pyszne, ja akurat nie lubię takiego mięsa, ale spróbowałam ziemniaków z puree chrzanowym i było bardzo dobre. A restauracja nazywa się rumiane i pieczyste - w Nowym Targu. Rewolucje były tam w marcu tego roku. 


W niedzielę postanowiliśmy, że zrobimy pierogi z truskawkami, niestety za głównym składnikiem bardzo się najeździliśmy, bo w niedzielę ciężko było kupić. Na szczęście się udało :) 


Wyszło prawie 60 sztuk, nieskromnie powiem, że bardzo dobre. 

Tego dnia się także oboje dopakowaliśmy, chociaż jeszcze kilka rzeczy, takich jak kosmetyki będę musiała dołączyć. Wieczorem pojechaliśmy do McDonalda, bo oboje mieliśmy ogromną ochotę!


Oczywiście cola zero hahah

Na noc zostałam u Szymka, tak przyjemnie nam się siedziało, że nie chciałam wracać do siebie. Poza tym mój brat wrócił do Krakowa na stałe, więc już totalnie zero ochoty. Nie myślcie, że go nie lubię, po prostu nie lubię mojej mamy przy nim.

Rano wspólnie się z Szymkiem zebraliśmy i każde z nas poszło do pracy. Zaraz po niej pojechałam po przyjaciółkę i skoczyłyśmy na ramen, który okazał się ohydny. Serio. Smakował jak spaghetti. 


Jadłyśmy w RamenTu i totalnie nie polecam. Całe popołudnie się źle czułam. 


Piszę ten wpis już kupe czasu, bo ciągle ktoś mi wchodzi, przeszkadza, coś ode mnie chce. Gdy mój brat jest w domu rodzinnym, to jest tutaj zupełnie inny klimat. Koniec końców uważam, że chyba lepszy.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz