Poniedziałek, 9:31
Środę, dzień swoich urodzin spędziłam całkowicie przeciętnie. Tragedii nie było, ale cieszę się, że ten dzień jest już za mną w tym roku. Czwartek i piątek miałam wolny. W czwartek miałam mieć rozmowę o pracę, ale dwie godziny przed dostałam wiadomość, że już kogoś przyjęli. Kiepsko, tak się nie robi, zmarnowałam na nich wolne. Mimo to starałam się jakoś dobrze wykorzystać ten czas. Posprzątałam mieszkanie, spakowałam się, a wieczorem pojechałam z Szymkiem na basen i później prosto do niego. W piątek natomiast sprzątałam u Szymka. Nie wiem jak to jest. Swojego mieszkania nie lubię sprzątać, ale jego już tak, bo dużą satysfakcję daje mi myśl, że mogę sobie poukładać wszystko tak jak mi się podoba. Jestem już chyba w takim wieku, że dla mnie jest to niesamowicie ważne. Gdy S. wrócił z pracy pojechaliśmy jeszcze na zakupy. Najpierw poczta, potem Dealz (uwielbiam ten sklep), a na końcu Kaufland. Na kolacje zrobiliśmy przepyszne domowe sushi! W sobotę próbowaliśmy pojechać do Ojcowskiego Parku Narodowego, ale po 15 minutach zawróciliśmy, bo strasznie się rozpadało. Dzień spędziliśmy w domu, pod kocykiem, a popołudniu pojechaliśmy do McDonalda na obiad. Skończyliśmy także oglądać serial "1670", który był genialny! Wczoraj natomiast nie miałam zbyt dobrego humoru. Jestem przed okresem i to sprawia, że jestem niesamowicie zmęczona. Także od rana przygotowałam obiad, także Szymkowi do pracy, poprasowałam i później zrobiliśmy sobie drzemkę, co mi się serio nigdy nie zdarza. Do domu wróciłam dopiero późnym wieczorem.
Zdecydowałam się także wczoraj napisać do pani, która zajmowała się rekrutacją w firmie, do której startowałam w grudniu (przypomnienie: przeszłam wszystkie etapy rekrutacji, ale później dostałam maila, że proces został wstrzymany ze względu na zmiany w firmie). Niemal od razu dostałam informację, że zaczynają znowu od lutego i prosi o przypomnienie w tygodniu :) Bardzo się cieszę, ale także stresuję. Pokładam w tej pracy ogromne nadzieje!
Na urodziny od rodziny dostałam pieniądze. Część zamierzam przeznaczyć na nowe ubrania, które już zamówiłam, ale coś mi nie mogą dojść. A część na fryzjera, bo już koniecznie potrzebuję wizyty. Będę odświeżać mój blond, a także skracać, ale nie jakoś drastycznie. Obecnie mam włosy niemalże do pasa :)
Od Szymka dostałam natomiast jaśka (taką poduszka pod głowę), kartę podarunkową do rossmanna, a także wyjazd nad morze na weekend :) Najbardziej cieszę się oczywiście z tej ostatniej rzeczy, S. napisał mi przed chwilą, że już zarezerwował nocleg.
Dzisiaj po pracy idę się spotkać z przyjaciółką, zaprosiłam ją na ramen. Później natomiast biegnę na korepetycje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz