Niedziela, 18:36
Hejka!
Wiecie, że naszła mnie dzisiaj myśl żeby skończyć z blogiem? Zawitała ona w moim umyśle po raz pierwszy i aż sama jestem w szoku, że rzeczywiście to rozważałam. Po prostu uważałam, że jak nie pisałam przez kilka dni i było mi z tym dobrze, to może warto przemyśleć zrezygnowanie. Ale pomysł w końcu został odrzucony, także póki co nigdzie się nie wybieram.
W środę poszłam do babci na obiad i ogólnie zrobiłam sobie taki luźniejszy dzień. Szymek przyjechał wieczorem i spędziliśmy miły wieczór na balkonie. Pewnie zastanawiacie się jak kwestia rozmowy. A więc stało się to co podejrzewałam i S. chciał wszystko zamieść pod dywan, ja na początku też nie poruszałam tego tematu, przemogłam się dopiero wieczorem gdy leżeliśmy razem w łóżku. No ale co Wam mogę powiedzieć? Powiedziałam co leżało mi na sercu, on przyznał mi rację, przeprosił i to by było na tyle. Ja sama nie chciałam więcej o tym gadać, bo serio miałam dość myślenia o tej sytuacji.
W czwartek zebraliśmy się razem, zjedliśmy śniadanie na balkonie i pojechaliśmy do Szymka. A tam... wielkie sprzątanie. W ciągu ostatnich tygodniu zrobiliśmy taki burdel, że to jakaś masakra, więc tego dnia założyliśmy sobie, że mieszkanie będzie śliniło i tak też rzeczywiście się stało. Ja zajęłam się kuchnią i salonem, a S. wziął na siebie łazienkę. Potem wspólnie odkurzyliśmy i zmyliśmy podłogi, a wczoraj nawet umyślimy okna. Ale wracając do czwartku, to tego dnia pojechaliśmy jeszcze na zakupy spożywcze, wieczorem przeszliśmy się jeszcze na spacer i loda.
W piątek mieliśmy zaplanowaną wycieczkę do Energylandi, ale niestety pogoda nie dopisała. Ogromna szkoda, bo się nastawiłam, ale mówi się trudno. Zamiast tego pojechaliśmy na Rynek. Poszliśmy na spacer wzdłuż Wisły, a potem trochę pochodziliśmy po Kazimierzu i zaszliśmy na lody do good looda. W domu zrobiliśmy domowe sushi, które jak zwykle wyszło przepysznie!
W sobotę natomiast pojechaliśmy do galerii, bo S. musiał sobie kupić nowe buty. Wieczorem pojechaliśmy na Rynek i zjedliśmy pyszną pizze.
Dzisiaj to już właściwie tylko odpoczywaliśmy, oglądaliśmy Młodego Sheldona i skoczyliśmy na krótki spacer.
Co Wam mogę więcej powiedzieć? Chyba nic, jakaś dzisiaj jestem nie w sosie, a nic się nie stało. Rozpakowałam się już, a teraz popijam kawę na balkonie. W planach nic już dzisiaj nie mam. Chce sobie ponadrabiać filmiki na yt i się zrelaksować.
Niee odchodź, zrób sobie czasem przerwę jak będziesz miała dość. Ja żałuję, że usuwałam za każdym razem swoje blogi, to jest taki progres jaki człowiek robi. A jak z Szymkiem macie to zodiakalne dopasowanie? Dowiedzialas sie czegoś np ciekawego? :)
OdpowiedzUsuńAkurat kasować nie zamierzałam, wiem że pewnie bym żałowała za jakiś czas.
UsuńA jeśli chodzi o zodiakalne dopasowanie, to tak mamy :) Przynajmniej to udało mi się wyczytać z pierwszego lepszego artykułu. Ja jestem spod znaku wodnika, a on wagi. Więc według tekstu jesteśmy dopasowani zarówno pod znakiem żywiołów (oboje powietrze) jak i chyba tak ogólnie. Hahha nie wiem czy czegoś nie pokręciłam, bo te tematy są mi obce.