Niedziela, 17:41
To był paskudny weekend. Tak, wyjątkowo paskudny. Właśnie siedzę z kawą na balkonie i stwierdziłam, że jestem gotowa żeby go Wam opisać. Chociaż przyznaję, na początku chciałam to przemilczeć, ale jak już wiele razy podkreślałam na tym blogu, wybieranie o czym mogę pisać, a o czym nie byłoby nieuczciwe.
A więc zacznijmy od początku. Jakiś czas temu Szymek oznajmił mi, że ma parapetówkę i tyle. Sucha informacja. Także myślałam, że idzie sam i na ten dzień zrobiłam już sobie plany, tutaj mogę Wam nawet powiedzieć, byłam na psilatesie :) Czyli taki pilates tylko z pieskami, ale o tym kiedy indziej. Liczy się fakt, że zapłaciłam wcześniej za zajęcia. Także gdy S. przypomniał mi znowu temat parapetówki i zapytał się czy chciałabym z nim pójść to odmówiłam, bo nie chciałam żeby pieniądze przepadły. Temat się zakończył. Wczoraj koło 14 się rozeszliśmy, ja pojechałam się spotkać z przyjaciółką na zajęcia, a Szymek na imprezę. No i teraz. Wracałam do domu koło 20 i zadzwonił do mnie telefon, numer nieznany, ale odebrałam. Okazało się, że to koleżanka S. z imprezy (właścicielka domu), powiedziała że wie, że już jestem wolna i że mnie zaprasza. Byłam bardzo zmęczona, tego dnia zjadłam tylko dwa tosty, a juz było po 20, ale uznałam, że głupio odmówić. Także napisałam S. że będę, wróciłam do domu, ogarnęłam się, zamówiłam ubera i na miejscu byłam po 22. Na dodatek facet wysadził mnie w złym miejscu, więc musiałam dojść 15 minut. Idę pod dom, a tutaj światła zgaszone, nikogo nie ma. Także dzwonie do S., nawet kilka razy, a on nie odbiera. Jak w końcu odebrał to mu mówię, że jestem, a on do mnie "o kurwa, to Ty przyjechałaś? ale to było na żarty". Serio. No uwierzcie, że mnie zatkało. Poczułam się fatalnie, jak idiotka, bardzo głupio. Na dodatek to było poza Krakowem, totalna wieś, wszędzie ciemno, no nieciekawie. Okazało się, że wszyscy poszli na dni miasta czy coś takiego, dosłownie kilka minut od domu byłam impreza. Nie wiedziałam jak mam się zachować, więc powiedziałam S. przez telefon, że skoro to był żart to wracam do domu, zaczął mnie przepraszać i prosił żebym została, że się bardzo cieszy itd, wyszedł po mnie z tej imprezy i na chwilę poszliśmy pogadać. Szczerze mówiąc to było mi już tam tak przykro, że serio chciałam wrócić do domu, ale S. nie chciał mnie puścić. Powiedziałam mu, że zachował się fatalnie, jak idiota i jakby miał 13 lat, a nie 30. Stwierdziłam jednak, że zostanę, głównie z tego powodu, że byłam poza Krakowem. S. przedstawił mnie znajomym i poszliśmy do domu. Powiem Wam, że było okej, każdy był bardzo miły, oprowadzili mnie po nowym domu, zrobili drinka. S. też się świetnie w stosunku do mnie zachowywał. Wróciliśmy do domu po 3. W drodze jeszcze chwilkę rozmawialiśmy z S., tak samo w domu. Powiedziałam mu, że było okej, wszyscy mili itd. a on mi powiedział coś w stylu, że był trochę zdziwiony, bo zanim ja przyszłam do wszyscy gadali, śmiali się itd, a po moim przyjściu było już zupełnie inaczej... No jak ja mam na coś takiego odpowiedzieć. Nie wiem po co w ogóle mi to powiedział, potem jak zobaczył, że palną głupotę to próbował mi coś mówić w stylu, że to dlatego, że oni się już długo znają, studiowali ze sobą, a tutaj przyszła nowa osoba... I tak, to prawda. Ale no po co mnie zapraszali? Po co dał im mój numer? Cała ta sytuacja była okropna dziewczyny, zrobiło mi się bardzo przykro. S. chciał jeszcze o tym rozmawiać, ale ja powiedziałam, że idziemy spać, bo serio nie miałam na to ochoty, poza tym było już bardzo późno. On od razu zasnął, a ja się męczyłam chyba do 5 i wstałam przed 8. Na dodatek czułam się mega słabo, bo dzień wcześniej zjadłam tylko te dwa tosty. Poszłam wziąć prysznic, ogarnęłam się i obudziłam S. powiedzieć, że wychodzę. Byłam umówiona z koleżanką na kawę i nie chciałam się spóźnić. Rano już nie poruszaliśmy tego tematu, bo i czasu nie było i S. miał kaca.
Czuję się bardzo zawiedziona. Nawet gadałam o tym dzisiaj z koleżanką na kawie i ona też była w szoku, że dorosły facet się tak zachował. Myślę, że jednak ten temat nas nie ominie i prędzej czy później będziemy musieli do niego wrócić. Póki co jestem jeszcze w emocjach i dobrze, że zbytnio o tym nie gadaliśmy, bo bym się poryczała jedynie.
To właściwie tyle, co chciałam Wam dzisiaj napisać. Psilates opisze innym razem, o nie chce żeby tak pozytywne wydarzenie mieszało mi się z tym negatywnym. Zrobiło się już trochę chłodniej, ja idę się przejść nad zalew, bo muszę jakoś odciągnąć myśli o wczoraj.
Psilates brzmi świetnie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację - zachował się jak dziecko, paskudna sytuacja. Mam nadzieję, że spacer chociaż trochę Ci pomógł ❤️
Uff jeśli on jest taki teraz, to jak myślisz jaki troskliwy i myślący będzie za 10 lat, gdy pierwsze zauroczenie minie i zacznie się zachowywać całkiem naturalnie? Aga, można być w związku z mężczyzna bez tych wszystkich wpadek i traum, z kimś kto dba, kocha, nie wstydzi się ciebie i nie strzela gaf, nie doprowadza bez przerwy do łez (ile razy już przez te pół roku płakałaś przez niego?) Co będzie jeśli z nim będziesz 5 lat i wtedy nagle poznasz kogoś wspaniałego, idealnego dla siebie? To dopiero będzie dylemat, bo już tyle czasu zainwestowane w niego... z drugiej strony tak czytam Was dziewczyny na blogach czy forach i się zaczynam zastanawiać czy w Waszym pokoleniu w ogóle są jacyś sensowni chłopcy, bo to co czytam to jeden żal i tragedia. A najgorsze, że wy jesteście do tego tak przyzwyczajone, że myślicie, że to norma. Mój mąż, mój kumpel z liceum, kuzyn, prędzej by się zabili niż pozwolili dziewczynie samej jechać na imprezę, wyskoczyliby z kasy i przyjechali po nią pod dom taksówką, o takich facetach myślę...
OdpowiedzUsuńJa uważam, że on się zachowuje naturalnie, czasami aż za bardzo, tak samo jest wyjątkowo szczery wobec mnie i często mówi rzeczy, których nie chcę usłyszeć, bo właśnie chce być szczery.
UsuńZachował się jak idiota, ja to wiem i on też, ale... ja serio uważam, że to fajny facet, a każda osoba ma prawo do błędów. Być może go tłumaczę, usprawiedliwiam itd. ale staram się też ufać swojej intuicji. Z pewnością musimy o tej sprawie pogadać i on sam chciał to zrobić, ja wtedy jeszcze nie mogłam, bo byłam w zbyt dużych emocjach. Dla mnie liczy się też to, że później, gdy byliśmy już ze znajomymi to zachowywał się lepiej niż dobrze.
Nie rozumiem Twojego postępowania. Oni, czyli Twój facet i jego znajomi, zrobili sobie z Ciebie jaja a Ty i tak tam poszłaś mimo, że kiedy dzwonili Cię niby zaprosić na imprezę, mieli zapewne ubaw po pachy. Twój facet ośmieszył Cię w oczach znajomych a Ty i tak tam poszłaś zamiast zamówić ubiera i wrócić do domu. To nie ma znaczenia, że tam na miejscu byli dla Ciebie mili. W sumie co innego mogli zrobić? Na koniec Ty próbujesz go wytłumaczyć, pisząc, że zachował się "tylko"jak idiota. To nie tylko on to zrobił,ale jego znajomi, dzwoniąc do Ciebie. Nikt Cię tam nie zaprosił. To nie jest zachowanie idiotyczne tylko psychopatyczne. Wybacz szczerość. On Cię tak poniża, że to szok.
UsuńWczoraj nie mogłam odpowiedzieć na ten komentarz, bo miałam problem z blogiem, ale zrobię to teraz. Uwierz mi, że chciałam wrócić. Ale byłam poza Krakowem, na kompletnym odludzi i moim jedynym oświetleniem była latarka, ja się też trochę bałam jednak tam chodzić.
UsuńWspółczuję Ci. Przede wszystkim tego niekomfortowego uczucia, bo próbujesz pomimo wszystko, ale kurcze moglas pomachac ręką i zamowic ubera do domu. To jak mezczyzna zachowuje sie w zwiazku świadczy o tym jaki będzie dla Ciebie w przyszłości. Mysle, ze on stosuję na tobie konkretny gashlighting. Nie chciałam tego pisać wcześniej, ale to już jest tak widoczne, że nie da się przed tym uciec. Daj sobie czas na konkretne przemyślenia. To nadal Twoje życie, buciorami Ci w związku nie siedzimy, bo wiadomo, są dobre i złe chwile, ale powiem Ci, że tak internetowo się martwię, bo Mìłość to szacunek i wsparcie, zawsze ochrona Ciebie w pierwszym miejscu a nie znajomych. Kurcze no, przykro mi naprawdę
OdpowiedzUsuńWczytam się w temat gaslightingu, bo nie mam o tym pojęcia
UsuńWiesz, czytam twojego bloga od dluzszego czasu: jestes madra i bardzo wartosciowa osoba. Problem miedzy wami jest taki, ze ty dojrzalas juz do doroslego, stabilnego zwiazku a twoj chlopak - wybacz - jest mentalnie jeszcze dzieciakiem i tak sie zachowuje. Ja jestem od ciebie starsza, tez spotykalam w swoim zyciu takich facetow: jedni dorosli w koncu do dojrzalych zwiazkow, inni zostali w doroslym zyciu na zawsze juz mentalnymi dzieciakami z liceum. Rozumiem doskonale twoje wahania: idealny ksiaze na bialym koniu z bajek ktorymi karmiono nas w dziecinstwie nie istnieje i na pewno ten zwiazek duzo ci daje, bylas dlugo sama, fajnie miec wreszcie kogos, z kim spedza sie czas. Tylko wiesz, nie za wszelka cene. Bilans powinien byc na plusie: wiecej radosci i szczescia niz lez. Jak ten bilans wyglada u ciebie: wiesz tylko ty, sprobuj go sobie tak szczerze przeanalizowac. Ja z perspektywy lat zaluje troche czasu straconego na mentalnych dzieciakow, moglam go lepiej spozytkowac i zainwestowac w sama siebie. Ale to wiem teraz, wtedy tak nie umialam
OdpowiedzUsuń