Czwartek, 20:32
Hejka!
Piszę dla Was szybki wpis i uciekam, następnym razem odezwę się niestety dopiero w niedzielę.
Wczoraj położyłam się spać po 1, a rano wstałam po 7. Zebrałam się, chociaż dzisiaj jakoś wyjątkowo wolno i poleciałam na zakupy. Najpierw byłam w Lidlu, potem w Biedronce i potem jeszcze w Lidlu, bo czegoś zapomniałam. Dobrze, że wszystko obok siebie, bo bym się wkurzyła. Szymek pracował w tym tygodniu codziennie do późna, więc pomyślałam, że nie będę go męczyć i sama zrobię zakupy. Też muszę powiedzieć, że zaplusował, bo w sobotę kolega chciał go wyciągnąć na miasto, ale odmówił, bo spędzamy weekend razem. Wiem, że niby to powinno być standardem, bo się wcześniej umówiliśmy, ale i tak mi się zrobiło miło. Ale okej, co robiłam dalej... wróciłam do domu, musiałam trochę ogarnąć, bo przyszedł facet coś naprawić. Koło 13 pojechałam na korepetycje, potem wróciłam do domu dosłownie na 20 minut i znowu wyszłam na kolejne korki. Po nich wstąpiłam jeszcze raz do Biedronki. Wczoraj Wam chyba pisałam, że za każdym razem jak mam na sobie te swoje ulubione perfumy z Zary to słyszę komplementy, dzisiaj babcia dziewczynek, które uczę powiedziała, że pięknie pachę (a perfum używałam wczoraj). Super! Jeszcze bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że to mój zapach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz