Piątek, 00:13
Moja przyjaciółka twierdzi, że jestem najbardziej pechową laską wszech czasów. I chyba zaczynam jej wierzyć, bo ciagle wiatr mi wieje między oczy. Jak nie zapomnę czegoś, to źle przeczytam, to się spóźnię i tak wyliczać bym mogła w nieskończoność. Pocieszam się, że w końcu kiedyś to się odwróci. Mam nadzieję, że szybciej niż później.
Wczoraj popołudniu byłam z mamą na zakupach. Kupiłam walizkę na wyjazd (o la boga ponad 300 zł nadał i to i tak na przecenie z 600 zł), kupiłam też inne rzeczy na wyjazd. I zjadłam frytki z maka. Wieczorem zrobiłam też dwa zamówienia. Jedno z zalando, a drugie z sinsay. Wydaje teraz tyle kasy na ciuchy i inne rzeczy, ale cały czas sobie powtarzam, że tak to jest tak się przez kilka lat nic nie kupowało. Teraz potrzebuję dosłownie wszystkiego.
Dzisiaj praktycznie cały dzień spędziłam z przyjaciółką. Wpadła do mnie o 11, ogarnęłyśmy jakieś dokumenty, poszłyśmy do jednej biblioteki, potem pojechałyśmy na uczelnie, ale nic nie załatwiłyśmy. W drodze do domu zgarnęłyśmy sushi i wieczór spędzony na ogarnianiu rzeczy i oglądaniu serialu, też z przyjaciółką. Koło 22 odprowadziłam ją dopiero na autobus.
Aktualnie siedzę i zamawiam prezent dla host family. Wymyśliłam, że dzieciom dam kolorowanki z Krakowem i legendy krakowskie po angielsku plus jakieś słodycze. Dla ich mamy kupię torcik wedlowski. Myślę, że fajny upominek.
Zaraz zbieram się spać. Ostatnio znowu cierpię na bezsenność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz