Czwartek, 18:53
Hejka!
We wtorek miałam intensywny dzień. Jak wyszłam po 8 to wróciłam po 22. Najpierw miałam zajęcia, w tym zaliczenie, a później wyszłam na drinka z przyjaciółką. Było miło, ale jakoś nie mogłam się zrelaksować.
Wczoraj dostałam okres i jakoś średnio się czułam, ale na szczęście udało mi się zrobić trochę rzeczy. Miałam korki, zrobiłam pranie, poprasowałam. Była też matka... o jezu. Wydawała mi polecenia gorzej niż psu. Zachciało jej się sprzątać, a skończyło tak jak zwykle. Wszystko rozgrzebała, nic nie zrobiła, więc ja musiałam kończyć, a źle się czułam. Moje kontakty z nią są coraz gorsze, nawet po zwykłej rozmowie z nią potrafię się poryczeć. Uosabia wszystko, czego nie lubię.
Dzisiaj rano byłam na uczelni, później korki i teraz robię sushi. Już dawno sama nie robiłam i się stęskniłam za tym smakiem. Resztę dnia będę odpoczywać. Nie mam na nic ochoty poza książką czy serialem.
Ja uczę się stawiać granice mojej mamie, mimo, że jest to bardzo ciężkie. Ja bym zostawiła pierdolnik, który zrobiła, żeby sama dokończyła to co zaczęła. Nie jesteś jej popychadłem - dbaj o swoją przestrzeń, dbaj o swoje potrzeby. Na początku jak stawia się granice to budzi bunt u drugiej osoby, więc może być Ci ciężko. Ale z czasem przynosi super rezultaty :) trzymaj się ciepło :*
OdpowiedzUsuń