Sobota, 22:32
Zbliża mi się okres, a co za tym idzie mój apetyt także rośnie... niedobrze, ale póki co dzielnie się trzymam.
Dzień wczorajszy i dzisiejszy zaliczam. Zarówno trzymałam dietę jak i ćwiczyłam. Mam teraz postanowienie, że będę ćwiczyć codziennie. Szalone, co nie? Ale ja niestety znam siebie, kiedy jeden dzień sobie odpuszczę, to później nie będę umiałam wrócić na właściwe tory.
Wczorajsza kolacja. Na zdjęciu (ogromny talerz!) są tylko 174 kcal. A to wszystko zawdzięczam makaronowi konjac. Kupiłam kiedyś w biedronce i się nie zawiodłam, odpowiednio przyprawiony smakuje jak zwykły makaron. Ja podałam go w takim stylu azjatyckim z tofu i mieszanką chińską. Doprawiłam sosem sojowym, sokiem s cytryny i srirachą. Na wierzch sezam.
Pycha! Szkoda tylko, że makaron jest drogi w porównaniu do normalnego.
A to mój dzisiejszy obiad. Sałatka z pieczonymi ziemniakami i sosem czosnkowo-musztardowym.
Babeczki. Ten przepis już kiedyś podawałam, tylko robiłam go w formie ciasta. Link do przepisu
Dzisiaj zrobiłam z mniejszej porcji i w formie babeczek. Dodatkowo do środka dałam banana i na wierzch brzoskwinie. Całość, czyli 4,5 babeczki miały 231 kcal.
Lecę wywiesić pranie i obejrzę ostatni odcinek Euforii :)
Ty i to Twoje gotowanie... Naprawdę masz talent! Ja bym nie miała cierpliwości chyba do tylu nowych przepisów :) Robię to, co znam i tyle ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam gotować, wydaje mi się, że z dnia na dzień coraz bardziej. A dieta tylko wzmacnia moją kreatywność :)
Usuń