Niedziela, 21:56
Hejka!
Wstałam jakoś po ósmej, zjadłam pyszne śniadanie, a potem zajęłam się sprzątaniem całego mieszkania. Nie sprzątałam ze dwa lub trzy tygodnie, bo kompletnie nie miałam czasu. Dzisiaj mi to wręcz sprawiło przyjemność. Po 11 miałam spotkanie z koleżankami, pracowałyśmy razem nad projektem. Okazało się też, że zdałam kolokwium z filozofii, niby się cieszę, a z drugiej strony jako jedna z nielicznych nie ściągałam, a dostałam niższą ocenę niż te osoby, które przepisały wikipedie. I gdzie tu sprawiedliwość? No ale trudno, trzeba się cieszyć z tego co mam. Po południu poszłam do babci i mamy na obiad, taki z okazji moich urodzin. W ubiegłym roku matka zrobiła dla mojego brata przyjęcie niespodziankę. Baloniki, kanapeczki, tort ze świeczkami, nawet alkohol im kupiła, a mnie? Wczoraj powiedziała, że jej się nie chce piec żadnego ciasta (w ramach tortu), więc jak chce, to żebym sama coś kupiła i przyniosła. Aż się miło na sercu robi. Po powrocie do domu pozałatwiałam kilka rzeczy, poprasowałam stertę ubrań i o 19 miałam godzinkę korepetycji
Ogólnie mogę zaliczyć ten dzień do udanych. Te rzeczy, o których wspomniałam, to porażki dnia codziennego, do których już się przyzwyczaiłam (a to wcale nie jest dobre). Cieszę się, bo dzisiaj w końcu mogłam przeżyć dzień na spokojnie. Z niczym się nie śpieszyłam.
Zaraz uciekam spać, bo oczy same mi się zamykają.
Wszystkiego najlepszego! A oceny nigdy nie były i nie będą sprawiedliwe.
OdpowiedzUsuńDziękuję! <3
Usuń