Środa, 12:16
Hej! Miałam dodać wczoraj jeszcze jeden wpis, ale byłam już wieczorem zmęczona, dodaje teraz.
No jest niestety tak jak w tytule, mam problemy na studiach i to takie nie z mojej winy co jeszcze bardziej mnie dobija. Egzamin z prawa rzymskiego i obrona licencjatu nadal mi się pokrywają, nic nie da się z tym zrobić. W najlepszym wypadku 2h egzamin będę musiała napisać w 30 minut, jest to niewykonalne, po prostu się nie wyrobię. Z egzaminem z prawa konstytucyjnego też pojawiły się problemy.. mianowicie został przełożony na niemal dwa tygodnie wcześniej i mam go jeszcze przed obroną. To kolejna kiepska dla mnie wiadomość, do takich rzeczy w ogóle nie powinno dochodzić. Plus jest taki, że wzięłam w tym roku dużo przedmiotów, a tym samym dużo punktów, więc "w razie W" będę mogła wziąć warunek, ale... to takie do mnie niepodobne. Wiem, że każdemu może się noga powinąć, ale po prostu źle się czuję z tym faktem. Na początku napisałam, że to nie moja wina, ale teraz sama nie wiem. To była jedna z gorszych decyzji żeby przenieść sobie dwa egzaminy na wrzesień.. teraz są z tym same problemy.
Okej, nie będę Was już tym zanudzać. W końcu "Nigdy porażka, zawsze lekcja", no i ja mam już porządną lekcję na przyszłość. Jestem pewna, że więcej do takiej sytuacji nie dopuszczę.
Z innych rzeczy, to wczoraj Wam wspominałam, że oglądałam odcinek "Puszyści kontra szczupli" i był poruszany bardzo ciekawy temat związany z zaburzeniami odżywiania, a mianowicie odmawianie sobie wszystkiego. Eksperci tłumaczyli mechanizmy osób z ED, która na wszystko muszą zasłużyć i które odmawiają sobie dosłownie najmniejszych przyjemności życia codziennego jak chociażby spotykanie się ze znajomymi czy wyjścia na basen. Poruszył mnie ten odcinek, bo ja mam DOKŁADNIE tak samo. Na wszystko muszę sobie zapracować, czasami myślę, że poszłabym do kosmetyczki, ale zaraz potem te myśli odchodzą, bo przecież przykładowo w tamtym tygodniu nie poćwiczyłam, więc nie zasługuje na tę kosmetyczkę. Nie uczyłam się, więc nie mogę odpoczywać, bo przecież nie mam po czym itd. Myślałam, że to ma związek z moim charakterem, nigdy nie łączyłam z tego z chorobą. Jestem ciekawa czy też tak macie.
Ja serio myślę pozytywnie! Często wydaje mi się, że to co dla jednych jest końcem świata dla mnie jest jedynie drobnym potknięciem. Ale dołującym jest, że się staram i staram, a tu ciągle przydarzają mi się takie "potknięcia". Ale masz 100% rację z tym, że w życiu nie da się niczego zaplanować, coraz częściej się o tym przekonuje.
OdpowiedzUsuńJa tak mam jak popadam w skrajności, ale mimo wszystko staram się nie iść tym tokiem myślenia.
OdpowiedzUsuńJa też stale popadam w skrajności albo się obżeram, albo głoduje. Nie ma nic pomiędzy.
UsuńTo ma związek z twoją mamą. ..
OdpowiedzUsuńTak, najprawdopodobniej masz rację.
UsuńU mnie to nie jest aż tak skrajne, że wszystkiego sobie odmawiam, jeśli czuję, że nie zasłużyłam, ale problem jest mi znany. Częściej pojawia się u mnie ta myśl, że czegoś nie zrobiłam, więc nie powinnam się nagradzać, potem mimo wszystko np. kupuję tę rzecz, która miała być nagrodą i mam wyrzuty sumienia, że nie zasłużyłam na to i nie powinnam tego robić. / duzoszumuonic
OdpowiedzUsuń