Czwartek, 21:58
Próbowałam dodać wcześniej wpis, ale niestety zdjęcia się nie wyświetlały, więc robię, to jeszcze raz :) Postaram się po krótce streścić, to co wcześniej napisałam.
Ostatnie dwa dni nie były zbyt udane. Pierwszy raz od jakiś sześciu lub siedmiu miesięcy zjadłam jajka w czystej postaci i czułam się z tym fatalnie. W tym samym czasie powróciłam do picia kawy z krowim mlekiem, co także było złą decyzją. Dopiero teraz widzę jak wiele energii i chęci do życia dało mi, to iż znacząco ograniczyłam produkty pochodzenia zwierzęcego. Starałam się także często jeść na surowo, co otworzyło mnie na nowe smaki. Będąc na takiej diecie nawet gdy się najadłam, to nieprzyjemne uczucie zaraz mijało, nie czułam się cieżko i co najważniejsze MIAŁAM 100 RAZY WIĘCEJ ENERGII! Dlatego znowu podjęłam decyzję o ograniczeniu produktów odzwierzęcych. Stale piszę odzwierzęcych, ponieważ z mięsa zrezygnowałam na dobre, w grudniu ubiegłego roku.
Wczoraj przeglądając internet natrafiłam na zdjęcie gofrów. Dużych, grubych, puszystych placków z bitą śmietaną i owocami. Postanowiłam zrobić takie dzisiaj na śniadanie. Zrezygnowałam z bitej śmietany, bo to tylko puste kalorię i zastopiłam ją kremem czekoladowym z awokado. Niestety trochę się na nim zawiodłam, jeżeli lubicie budyń napewno przypadnie Wam do gustu. Ja nienawidzę rzeczy typu budynie i kiśle, więc i ten mi nie smakował. Fotorelację uzupełnia wegańska wersja zupy Pho sprzed kilku dni, zdjęcie zrobiłam jeszcze przed zalaniem bulionem. Dzisiaj chciałam, to powtórzyć, ale niestety skończył mi się i makaron ryżowy i glony.
Stwierdzam także, że niedługo oszaleję w swoim domu, a właściwie mieszkaniu. Obok jest ocieplany blok, w kolejny bloku naprawiają rury na zewnątrz, a pod naszym robią parking... Hałas jest straszny, od rana do wieczora. Oczywiście balkon muszę mieć stale otwarty, bo kot się awanturuję pod drzwiami.
Jutro zobaczę co u Was :) Teraz uciekam spać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz