Przeżyłam kolejny dzień, z przykrością muszę zauważyć, że egzystencja przychodzi mi coraz łatwiej. Mało zastanawiam się nad tym co robię, a życie mimochodem ucieka mi pomiędzy palcami. Boje się. Tak strasznie się boję, że obudzę się już jak dorosła kobieta ze świadomością, że zmarnowałam swoje życie. Zupełnie jak moja matka. Gdy na nią patrzę zastanawiam się tylko, co ją trzyma na tym świecie. Ja? Mój brat? Czy życie ma być takie.. nudne? Chodzi w nim tylko o przemijanie? W głębi serca chciałabym jeszcze tak wiele zrobić, ale zawsze jest rzecz, która mnie blokuje, a także ludzie, którzy paroma krótkimi słowami potrafią podciąć moje skrzydła.
NIedawno czytałam swoje poprzednie wpisy, gdy pojawiał się temat liceum, aż się śmiałam do monitrora. Wiele z rzeczy, o których kiedyś pisałam teraz się sprawdziło. Należe do elity, śmietanki towarzyskiej mojego liceum. Mam "pozycje" w klasie. Grono koleżanek, które nazywają mnie swoją przyjaciółką, razem wychodzimy, śmiejemy się - dokładnie tak jak chciałam, więc co mi teraz nie odpowiada? Nie wiem. Czegoś mi brakuje, może miłości? Jednak, czy ja byłabym w stanie kogokolwiek pokochać? Nawet jeżeli, to nikt nie pokochałby mnie, nie z takim wyglądem.. Po co ja w ogóle o tym piszę?!
Wszystko przemyślałam i od poniedziałku na nowo ruszam z dietą, będę tutaj CODZIENNIE pisała bilans, nawet jak zawalę. Bedzie to trudne, szczególnie w tym tygodniu. Chyba właśnie liceum zaczyna dawać mi się w kość. We wtorek mam sprawdzian z WOS'u, w środę z geografii, a w czwartek z historii, w piątek za to jest kartkówka z biologii. Do tego we wtorek o 15 mam poprawę z pp, pomijam, to że tego dnia kończę lekcję o 12 i będe musiała czekać w szkole aż trzy godziny. Jest to idealny tydzień, by zobaczyć jak bardzo mi zależy, czy zależy w ogóle?
Jutro zapowiada się jeszcze groszy dzień - zjazd rodzinny (chrzciny) ;/ Nienawidzę, nieznowszę, nietrawię imprez rodzinnych. Tylko ja mam talką niechęć do tego, czy jest ktoś jeszcze? Szukając pozytywów tej sytuacji postanowiłam, że zaplanuje sobie przynajmniej jadłopis nudząc się siedzeniem w kącie.
Idę się użalać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz