Ostatnie tygodnie mogłyby zlać sie w jeden, a ja bym tego nawet nie zauważyła. Codziennie ten sam już tak dobrze znany mi schemat. Zbrzydło mi życie, na samą myśl o tym, że jutro mam iść do szkoły i udawać szczęśliwą chce mi się ryczeć. Coraz częściej wracają do mnie myśli sprzed dwóch lat, boję się ich. Muszę zamknąć na nie swój umysł, bo oszaleję.
W szkole czas tak bardzo mi sie duży. Dzisiaj na dwóch matematykach prawie zasnęłam , głowa okropnie mi pulsowała..Poza tym po raz kolejny zapłaciłam za to, że chodzę z głową w chumrach, chyba najlepszą radą będzie zapisywanie wszystkiego co muszę zrobić, bo inaczej sobie nie poradzę.
Bilans w porządku, nie mam kompletnie ochoty na jedzenie. A co pochwalę się ;) Na pasku od dżinsów przeskoczyłam już o dwa oczka w tył.
Miłej nocki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz